Co czuje rodzic w dobie edukacji zdalnej? Dzieci mają to 5 dni w tygodniu
Okazuje się, że nauka zdalna ma negatywny wpływ nie tylko na dzieci, ale i na… rodziców. Amerykańskie badania pokazują, że mamy, które muszą pomagać w lekcjach swoim pociechom zgłaszały wysoki poziom lęku, stresu, wykazywały też objawy depresji. A jak sytuacja wygląda u nas? Na co skarżą się rodzice?
Rodzice zgłaszali wysoki poziom lęku (34 proc.) i stanów depresyjnych (27 proc.). Przyznawali, że nauka zdalna ich dzieci spowodowała znaczny wzrost stresu na co dzień, bo zmusiła ich do łączenia licznych obowiązków w tym samym czasie.
Jestem wyczerpana
Jak wygląda sytuacja w naszym kraju? Badań na ten temat nikt na razie nie przeprowadził, ale rodzice skarżą się, że są przemęczeni i podenerwowani, co negatywnie odbija się na ich samopoczuciu.
– Tak, odczuwam niepokój, bo tak naprawdę nie wiem, co moje dziecko wyniesie z tych zdalnych lekcji. Widzę czasem, że córka jest rozkojarzona i niekiedy nie nadąża. Denerwuje mnie to, że co jakiś czas coś nie działa, muszę więc jej pomóc, ale przerywam wtedy swoje czynności. Tak naprawdę wygląda to tak, że wszystko jest podporządkowane zdalnemu nauczaniu – opowiada Dorota, mama 7-letniej Zosi, która uczęszcza do jednej ze stołecznych podstawówek.
Przyznaje, że czuje się codziennie wyczerpana, bo w domu zajmuje się jeszcze 2-letnim synkiem. Do tego musi go czymś zająć, gdy córka ma lekcje, by jej nie przeszkadzał.
– Stresuje mnie to. Do tego przy dwójce dzieci, gdy jedno jest dużo młodsze, zorganizowanie cichego miejsca do pracy dla dziecka uczącego się to prawdziwe wyzwanie – dodaje Dorota.
Wieczny chaos
Anna, mama 18-latki (klasa maturalna), 17-latki (2 klasa liceum) i 12-latki (6 klasa szkoły podstawowej) przyznaje, że najbardziej stresuje ją wieczny chaos w domu.
– Dzień mi się rozłazi. Dzieci są w mieszkaniu cały dzień, podrzucają non stop brudne kubki i talerze, dopytują kiedy obiad. Trudniej się zorganizować, gdy dom stał się biurem wieloosobowym, a przy stołach siedzą zapracowani ludzie.
– I nie ukrywam, że martwię się, patrząc na ich znużenie i zniechęcenie. Mają dość nudy, zwłaszcza najmłodsza córka. Widzę ich apatię, brak entuzjazmu, radości i jest mi po prostu zwyczajnie przykro. To mnie dołuje – mówi Anna.
Na co jeszcze narzekają rodzice? Na pośpiech, bo codzienna lista zadań do wykonania nie tylko wydłuża się, ale też rozciąga w czasie.
– Praca zdalna, nauka zdalna, obiad, spacer, zajęcia dodatkowe online, ogarnianie domu. To sprawia, że czuję się przytłoczona, narasta we mnie frustracja, a samopoczucie pikuje w dół. O godz. 17, gdy kończę swoją pracę zdalną, nie mam już na nic siły – mówi Magdalena, z zawodu dziennikarka, mama 7-letniego Juliana.
– Logistyka to teraz podstawa, ale ja nie mam energii, by to wszystko planować. Od pewnego czasu zmęczenie stało się moim codziennym towarzyszem i chyba czas do niego przywyknąć. Czasem tylko boję się, żeby nie przekształciło się to w jakąś depresję – dodaje.
Według badań Covid-19 Peritraumatic Distress Index (CPDI) to właśnie kobiety bardziej niż mężczyźni mają nasilony stres psychologiczny podczas epidemii. Często odczuwają wyczerpanie emocjonalne, zaburzenia depresyjne, stres, drażliwość i cierpią na bezsenność.
Jak podkreślają psychiatrzy stan przewlekłego zamartwiania jest często podstawą rozwoju zaburzeń lękowych uogólnionych (GAD), depresji czy zaburzeń snu.
Może cię zainteresować także: Chłopiec płacze, bo nie nadąża, dzieci nie wiedzą, co mają robić. E-szkoła w klasach 1-3 to porażka