Nauczyciel już postawił całej klasie 6... na koniec roku! Reakcja uczniów i efekty są bezcenne

Iza Orlicz
Czy można postawić wszystkim uczniom ocenę 6 i w ten sposób zachęcić ich do nauki? Jest o tym przekonany Marcin Stiburski, nauczyciel fizyki i matematyki, inicjator bloga Szkoła Minimalna. „Nie chcę, by uczniowie zaprzątali sobie głowę zdobywaniem ocen, a skoncentrowali się tylko i wyłącznie na ciekawości, którą dawno temu zgubili” – mówi nam nauczyciel.
Nauczyciel nie chce, by uczniowie "walczyli" o oceny 123rf.com
"Uczeń na początku dowiaduje się, że na świadectwie będzie miał 6. I teraz może zacząć się uczyć” – post o tej treści udostępnił Marcin Stiburski, który jest zdania, że w ten sposób najlepiej zmotywuje uczniów do zdobywania wiedzy.

Chcę wyzwolić w nich ciekawość


– To nie jest pierwszy raz, gdy stawiam szóstki wszystkim uczniom z góry na dół. Widzę ogromny lęk i strach przed ocenami w szkole, a jak potwierdzają psychologowie, blokują one umiejętności poznawcze. Podjąłem więc decyzję, że stawiam już im tę końcową ocenę 6.

Nie chcę, by zaprzątali sobie głowę zdobywaniem ocen, potrzebą sprawdzania się, a skoncentrowali się tylko i wyłącznie na ciekawości, którą dawno temu zgubili. Na lekcjach staram się stworzyć jak najbardziej przyjazną atmosferę, by wyzwolić w nich tę ciekawość i rzeczywiście mi się to udaje – wyjaśnia nam Marcin Stiburski.


Jak reagują uczniowie? Nauczyciel przyznaje, że na początku są zdziwieni, może nawet trochę zszokowani, niektórzy sądzą, że to jakiś podstęp.

– Potem sytuacja się normalizuje. Są uczniowie, którzy od razu wchodzą w to, są tacy, którzy potrzebują czasu, by się z tym oswoić, jeszcze inni nie ufają mi, ale mnie obserwują. Miałem dwa lata temu ucznia, który już na wstępie zadeklarował, że będzie spał na moich lekcjach fizyki. I rzeczywiście siadał w ostatniej ławce i prowokacyjnie leżał z tą głową na ławce. Ale z tygodnia na tydzień siadał coraz bliżej, zaciekawiony lekcjami, aż w końcu usiadł w pierwszej ławce – opowiada Marcin Stiburski.

Wszystkim po równo?


Oczywiście zdarzają się uczniowie, którzy wychodzą z założenia, że skoro mają już najwyższą ocenę, to nie muszą się uczyć. Są to jednak wyjątki, podobnie jak czasem, ale też rzadko trafiają się niezadowoleni rodzice.

– Zaznaczam, że są to nieliczni rodzice, ale jednak są tacy, którzy w swoich dzieciach upatrują konie wyścigowe. Ich wizja szkoły to znój, ból, katorga. Nie chcą, by wszystkie dzieci miały szóstki, bo to ich dziecko ma być najlepsze i wyróżniać się na tle innych – mówi nauczyciel.

Pod jego postem, gdzie opisał swój system oceniania też zresztą rozgorzała dyskusja. Jedni chwalili go za świetny pomysł, inni uważali, że w ten sposób nie mobilizuje, ale demotywuje do nauki.

W komentarzach przetoczyła się dyskusja czy podejście "każdemu po równo” ma sens. "Ja rozumiem startować od 6. Ale wszystkim po równo? Nieważne, czy leser, ignorant, czy fascynat przedmiotu?” – czytamy w jednym z komentarzy. "A jakie znaczenie ma ta ocena? Pasjonat i tak nie może dostać wyższej, leser i tak nie pójdzie z nią po Nobla z fizyki”. „No nie "każdemu po równo" - ten kto się będzie uczył dostanie więcej wiedzy i umiejętności, ten kto nie będzie, będzie tracił czas” – pisali inni.

- Co znaczy ocena? Mogę ocenić ucznia zaangażowanie, jego pasję poznawczą, wzrost danej umiejętności. To się liczy i to jest dla mnie ważne – przyznaje wprost Marcin Stiburski.