Ktoś zabił zwierzęta, którymi opiekował się 16-letni Nikodem. Teraz wszyscy możemy mu pomóc
8 czerwca w miejscowości Miastko doszło do makabrycznej zbrodni wobec zwierząt. Świnki morskie przebite śrubokrętem, króliki z podciętymi gardłami i ptak powieszony na gwoździu pod sufitem. Taką scenę ujrzał szesnastoletni Nikodem, który wszystkich swoich podopiecznych uratował od bezdomności lub ludzkiej krzywdy. Niestety nie miał szansy uratować ich przed ludźmi, którzy nie mieli w sobie człowieczeństwa.
Azyl dla zwierząt
Jak sam przyznaje, dużo czasu zajęło mu odłożenie na boksy i stworzenie zwierzętom odpowiedniej przestrzeni, bo pieniądze może odkładać jedynie z tego, co dają mu rodzice i z praktyk fryzjerskich.
— 500 złotych nie wystarczy na cały miesiąc przy chorych i rannych zwierzętach, czasami koszty leczenia były większe, a gdzie w tym wyżywienie? Sterylizacja jednego królika to koszt 80 złotych. Bez pomocy innych bym sobie nie poradził
— tłumaczy Nikodem. Żeby zapewnić zwierzętom wszystko, czego potrzebują nastolatek musiał odkładać na swój azyl każdą wolną złotówkę.
Chłopakowi udało się stworzyć bezpieczną przystań dla opuszczonych, niechcianych i pokrzywdzonych zwierząt na swoim podwórku. Sąsiedzi oddali mu swoją szopkę, którą zaadaptował na dom dla podopiecznych.
— Na początku moje zwierzęta trzymałem w domu, w pewnym momencie cały mój pokój był wypełniony klatkami, dlatego, gdy zrobiło się na tyle ciepło, by mogły przebywać na dworze, przeniosłem je do szopy — podkreśla Nikodem.
Zbrodnia
8 czerwca okazało się, że wszystko, na co pracował, zostało zniszczone. Nieznani sprawcy w bestialski sposób zabili szpaka, 6 królików i świnkę morską.
Zbrodnia nie miała żadnego sensu, niechciane i nikomu niepotrzebne gryzonie i ptaki zostały zmasakrowane w ich własnym domu. Tam, gdzie nikomu nie przeszkadzały. Przeciwnie! Zupełnie jakby ktoś chciał jak najboleśniej skrzywdzić Nikodema.
Każdy może pomóc!
— Dzięki Radosławowi Waszkiewiczowi z organizacji "BUBA Pomocni dla zwierząt" powstała zbiórka. Chcielibyśmy kupić porządny domek z boksami, lampy, monitoring, żeby sytuacja się nie powtórzyła, a to jest niestety dość drogie — mówi Nikodem.
Zbiórka nie przewidziała limitu pieniędzy, im więcej uda się zebrać fundacji, tym lepiej wyposażony zostanie dom dla nowych podopiecznych. Nikodem wyznaje mi, że potrzebujących zwierząt wcale nie brakuje.
— Dzisiaj na ulicy zaczepiła mnie pani, wezmę od niej małego królika, który jest po wstrząsie. Jestem umówiony z nią na 10 lipca, żeby tego królika odebrać. Teraz w domu mam już 4 małe kotki, więc muszę poczekać, żeby nie zrobiły mu krzywdy. Co miałem zrobić, odmówić? Rano pisała do mnie koleżanka, czy wezmę innego potrzebującego kotka... — wyznaje chłopak.
Gdy idzie przez miasto, ludzie pytają, czy są wolne boksy, bo niechcianych zwierząt ciągle przybywa. — Oczywiście, że pomogę tym zwierzętom — odpowiada, jednak do tego musi mieć odpowiednie środki.
Ludzie powinni jednak pamiętać, że przyjmuje on zwierzęta, które najbardziej potrzebują pomocy, a liczba miejsc jest ograniczona, tak jak czas i siły nastolatka.
Jego azyl nie może stać się przystanią dla każdego czworonoga czy gryzonia, który znudził się właścicielom, a miejscem pomocy dla tych, które najbardziej tego potrzebują.
Tym razem oprócz domku, siana czy poidła, Nikodem kupi również oświetlenie i kamery, żeby sytuacja więcej się nie powtórzyła. Pieniądze można wpłacać na stronie fundacji do 1 sierpnia: Ratujemyzwierzaki.pl
Nikodem mimo tragedii, która go spotkała podkreśla, że jest bardzo wdzięczny wszystkim, którzy okazali mu pomoc. Liczy na dalsze wsparcie, by móc wspierać tych, którzy najbardziej tego potrzebują.
Może cię zainteresować także: Wstrząsające nagranie komentują dziś wszyscy. Tak "bawi się" dziecko pod okiem dorosłych