To najszybszy poród świata? Trwał krócej niż spakowanie torby do szpitala

Sandra Skorupa
Cztery parcia i siedem minut wystarczyły, by na świat przyszedł syn blogerki Ashley Faldmo. Choć sam poród był wręcz błyskawiczny i trwał krócej niż czas, który większość rodziców spędza na spakowaniu torby do szpitala, to cała historia jest znacznie bardziej emocjonująca. Tym bardziej że w całej akcji brali udział strażacy.
Szybki poród w 7 minut Ashley Faldmo instagram.com / pregnancy.advice

Szybki poród w 7 minut

W dniu porodu, gdy Ashley poczuła lekki skurcz, ale nie odeszły jej jeszcze wody, zaleciła mężowi Chase'owi, by normalnie udał się do pracy. Wtedy nie spodziewała się, że za niespełna 2 godziny, będzie znów do niego dzwonić z prośbą, by natychmiast wracał. Gdy zatelefonowała, w trakcie rozmowy odeszły jej wody, a bóle nasiliły się do tego stopnia, że upadła na kolana.

W tym czasie jej córeczka Amanda myślała, że Ashley chce się z nią bawić. Wskoczyła jej na plecy i krzyczała, że "mama bawi się w konia", a druga córka Regan zaczęła się histerycznie śmiać, mówiąc, że dzwoni na 911. To samo jeszcze wcześniej Ashley poleciła mężowi.


Wkroczyli strażacy

Kilka chwil później, Ahley usłyszała syreny, bo mieszkają obok komendy straży pożarnej. Regan otworzyła garaż, by pomoc mogła swobodnie nadejść. W międzyczasie do domu kobiety przyszła również jej przyjaciółka Julie, której Ashley zdążyła w trakcie skurczów wysłać SMS-a. Ta zajęła się dziećmi, a gdy strażacy pojawili się w domu, ledwie zdążyła odpowiedzieć jednemu z nich na pierwsze pytanie, a już usłyszała, że "dziecko już wychodzi". Za chwilę w domu pojawił się również Chase, a jak sama Ashley napisała na Instagramie "siedem minut i 4 parcia później urodził się Collins". Nowo upieczona mama dodaje, że jest bardzo wdzięczna za to, co się wydarzyło i reakcję oraz pomoc córek, przyjaciółki, męża oraz strażaków w tak dramatycznej sytuacji.