5 zachowań ludzi w sklepach, które powodują, że mam dreszcze, Ludzie, nie wiecie, że jest pandemia?

Agnieszka Miastowska
Obecna sytuacja pandemii wymaga od nas zastosowania bardzo konkretnych zasad bezpieczeństwa. Najłatwiej byłoby po prostu zostać w domu, ale nawet ci z nas, którzy mają szansę pracować z domu, muszą odwiedzać sklepy spożywcze. To miejsca, których nikt z nas nie uniknie. Teoretycznie zdajemy sobie sprawę, że sklep może być miejscem wysokiego ryzyka zarażenia, w praktyce... sami zobaczcie, jak niektórzy łamią wszelkie zasady bezpieczeństwa i zdrowego rozsądku.
Niektórzy, robiąc zakupy, łamią wszelkie zasady bezpieczeństwa i zdrowego rozsądku, sprawdź, czy nie popełniasz tych 5 błędów. [Zdjęcie ilustracyjne] Fot. Wojciech Kardas / Agencja Gazeta
Tymi zachowaniami klienci sklepów narażają nie tylko swoje zdrowie i życie, ale także wszystkich wokół. Pracownicy spożywczaków patrzą na to ze strachem, ale nie zawsze mogą im zwrócić uwagę.

Dlatego przywołujemy 5 najgorszych zachowań klientów sklepów w czasie pandemii (jeśli robisz coś z tej listy, nie musisz się nawet przyznawać, po prostu przestań i oszczędź nam wszystkim!).

1. Towar macany należy do macanta.
Jasne, świadomość każdego z nas kwestii zdrowego odżywiania jest coraz większa i super, że czytacie składy produktów. Ale tym razem naprawdę możecie sobie darować.


Tym bardziej dotykanie każdego owocu i warzywa. To także nie czas na ręczne sprawdzanie chrupkości pieczywa (zdziwilibyście się, ile osób nadal to robi), a jeśli wybierzecie już idealną bułkę to na rękawiczki, których używaliście w sklepie, nałóżcie te jednorazowe przygotowane przy pieczywie.

2. Punkt drugi, bo dwa metry odstępu w kolejce! Ostatnio, gdy stałam w kolejce, z zamyślenia wyrwał mnie gorący oddech na moim karku. Gdy się odwróciłam, ujrzałam zdziwioną twarz staruszki, która zszokowana pytała mnie, czy stoję w kolejce, bo pomiędzy mną a panem przy ladzie taka duża odległość.

Grzecznie wyjaśniłam, że w końcu panuje wirus i należy trzymać odstęp. Więc pani odsunęła się ode mnie. Na dwa kroki!

3. Długa lista zakupów to krótszy czas spędzony w sklepie. Często, gdy
zapomnę zapisać, jakich produktów potrzebuję, spaceruję po całym sklepie, by przypomnieć sobie, co z każdego działu jest mi potrzebne.

A to nie czas na spacery. Im dłużej krążymy po sklepie, tym więcej ludzi spotykamy. Dzięki wcześniejszemu przygotowaniu do zakupów zrobimy je szybko i zminimalizujemy ryzyko zakażenia.

4. Nie kładziemy się na... ladzie. Brzmi zaskakująco? Pomysłowość ludzi nie zna granic, wystarczy przyjrzeć się klientom. Pan, który stał przede mną w kolejce, prosił o konkretną markę papierosów zza lady (i zza ochronnej pleksy), ekspedientka po chwili szukania oświadczyła, że tych akurat nie ma.

Ale kim byłby mężczyzna, gdyby zaufał słowu kobiety! Rezolutny pan położył się więc na ladzie, wsadził głowę pod ochronną szybę, chuchając na zdezorientowaną sprzedawczynię i dokładnie zerknął czy jego ulubionej marki na pewno nie ma. I wiecie co? Nie było. Ale jego bakterie były już wszędzie.

5. Zakupy, aż palce lizać...
Widać to szczególnie przy stoisku owocowo-warzywnym. Normalnie, idąc z nurtem zero waste, przekonywałabym was do wkładania tych produktów bezpośrednio do koszyka. Teraz lepiej włożyć je do reklamówki, bo jak wiemy, koronawirus przenosi się także na rzeczach.

Tylko że reklamówki lubią się sklejać, więc pani, którą ostatnio zauważyłam w sklepie, postanowiła — niczym przy czytaniu książki — poślinić sobie palec (w rękawiczce), by wygodnie rozdzielić posklejane torebki. Mam nadzieję, że nie musieliście wziąć reklamówki po niej, ani ... żadnego innego produktu, którego dotknęła potem obślinioną rękawiczką.

Te przykłady brzmią zabawnie? Raczej tragicznie. Myślmy, co robimy w sklepie, by oszczędzić dreszczy przerażenia ekspedientom i niebezpieczeństwa zarażenia nieświadomym naszej głupoty klientom.