Chciałoby się napisać, że jest wysoki, przystojny i ma czarujący uśmiech. Niestety (lub stety) tylko wirtualny. Ma na imię Billy i jest asystentem zakupów, który podczas codziennych wypraw do sklepu pomoże ci zaoszczędzić czas i pieniądze. Brzmi kusząco, prawda?
Proszę Państwa, oto Billy
Czy zastanawialiście się kiedyś ile czasu tracicie przy półce sklepowej, szukając potrzebnych produktów i rozważając, który z nich kupić? A ile zajmuje wam przeczytanie wszystkich składników w poszukiwaniu alergenów? No i czy „super promocja” w jednym sklepie nie jest przypadkiem droższa niż oferta stała w sklepie za rogiem? Aby nie tracić czasu na bieganie od sklepu do sklepu w poszukiwaniu wszystkich potrzebnych produktów i do tego nie przepłacać, warto na wspólny „szoping” zaprosić Billy’ego.
To najnowsza aplikacja za pomocą której w swoim telefonie sprawdzisz co, gdzie i za ile kupisz w okolicznych sklepach i czy produkt jest dla ciebie bezpieczny. Łatwo też spiszesz swoje wydatki. Jest prosta w obsłudze, mocno intuicyjna i wielofunkcyjna.
Auto-test
Pomyślałam – spróbuję, co mi tam. Smartfona używam, listę zakupów (zazwyczaj papierową) robię. I choć sceptycznie podchodzę do inteligentnych aplikacji przetestowałam współpracę z Billy’m i wnioski, jakimi chcę się z wami podzielić, są bardzo pozytywne.
Wybraliśmy się na zakupy do jednego z większych marketów w okolicy – ja, moja córka (niecierpliwa i nieprzepadająca za sklepami) oraz Billy. Wiedziałam, że ma możliwość porównywania dla mnie cen pojedynczych produktów i całego koszyka, ostrzegania mnie o alergenach i zapisywania wydatków w celu ich analizy, ale nie spodziewałam się, że to tak sprawnie działa! Do tego coś, co mnie urzekło wyjątkowo - tworzenie społeczności konsumentów i możliwość podzielenia się aktualnymi cenami ze znajomymi.
Okazało się, że dziecko+zakupy nie musi = więcej czasu w sklepie i więcej wydanych pieniędzy. Krok pierwszy do tego, to rozsądny plan. Można go wykonać leżąc z dzieckiem na dywanie. Gdy maluch zajęty jest zabawą ty zastanawiasz się jakie produkty musisz kupić w sklepie. Podczas tego procesu inteligentna wyszukiwarka pomoże ci znaleźć interesujące produkty np. wg alergenów lub popularności. Aplikacja ostrzega alergików kolorem czerwonym, jeśli produkt zawiera zaznaczony przez nich alergen. Obecnie Billy wykrywa 38 rodzajów alergenów, odpowiadających liście alergenów wg dyrektywy Unii Europejskiej. Co dla mnie osobiście było ważniejsze niż alergeny (nikt w mojej rodzinie nie jest uczulony) to możliwość wyselekcjonowania produktów typu bio i eko. Nie jestem „freakiem” na tym punkcie, ale lubię wiedzieć, że nie jem byle czego.
Krok drugi to podsumowanie zakupów. Asystent zakupów pozwala w prosty i szybki sposób sprawdzić ile zapłacimy za jeden produkt lub cały koszyk zakupów w danej sieci handlowej. Dzięki temu możemy wybrać sklep, w którym dostaniemy nasze ulubione produkty w najkorzystniejszej cenie. Dodatkowo wydatki możemy przeglądać w podziale dziennym, tygodniowym lub miesięcznym, w tym również z podziałem na poszczególne kategorie.
Krok trzeci, kluczowy, wyprawa na zakupy. I oczywiście próba oszukania aplikacji… niewielka, a mianowicie dodanie produktu do już wcześniej zaplanowanej listy. Okazuje się jednak, ze Billy ze mną współpracuje. Oprócz produktów, które miał w swojej bazie pozwolił mi dopisać nowy wraz z ceną. Później odkryłam, że zeskanować kod kreskowy z opakowania. Można również opcjonalnie załączyć jego zdjęcie. I tym mnie chyba „kupił”. Będę mogła łatwo wytłumaczyć ukochanemu jakie konkretne produkty ma przynieść do domu po wizycie w markecie.
Mieć, czy nie mieć
Decyzja oczywiście należy do użytkownika smartfona, ale ja refleksje mam dwie. Pierwsza jest taka, że skoro Billy nic nie kosztuje, warto go przetestować i być może tak jak w moim przypadku, zaprzyjaźnić się z nim. Druga, to to, że aplikacja ma wiele zalet. Oprócz wspomnianej bazy produktów, listy alergenów i porównywania cen oraz inteligentnej wyszukiwarki wskazałabym przede wszystkim to, co najważniejsze w skutkach, a więc oszczędność czasu i pieniędzy.
Jeśli nadal jesteście oporni to wiedzcie, że aplikacja wyposażona jest w krótki przewodnik z animacjami (Tutorial) wyjaśniający jej podstawowe funkcje. Pokazuje czytelne etykiety z czcionką dopasowaną do ustawień w telefonie. Jest bardzo wydajna i zużywa niewielki procent baterii. Jeżeli nie jest aktywna, nie pobiera żadnej energii – nie musimy się więc martwić, że przy dłuższych zakupach „padnie nam komórka”. I to co najważniejsze - jest dostępna obecnie w języku polskim.
We troje raźniej
Billy już z nami zostanie. Dogadaliśmy się i łatwiej nam robić zakupy we troje. Nie tracimy czasu, idzie nam sprawnie, widzimy ile oszczędzamy. I mam pewność, że nie zgubię papierowej listy. Po włożeniu produktu do koszyka odhaczam, wpisuję cenę i zapisuję wydatek. Widzę co jeszcze musze kupić i nie skanuję wzrokiem papierowej listy co kilka minut. I mam gwarancję, że przez przypadek moje dziecko jej nie zje.
Jak dla mnie – rewelacja. Nie planowałam takiej zakupowej rewolucji w moim codziennym życiu, ale przyznam szczerze, ze choć nie lubię zmian, ta jestem zachwycona. I jako cierpiąca na wieczny deficyt czasu mama, polecam z czystym sumieniem i wam. Nie tylko mamom.