Co mówić, gdy dziecko pyta: "kiedy to się wreszcie skończy"? Twoja odpowiedź ma wielkie znaczenie

Ewa Bukowiecka-Janik
Przez pierwsze tygodnie pandemii koronawirusa rodzice zastanawiali się, jak wytłumaczyć dzieciom, co się dzieje tak, by nie wzbudzać w nich lęku. Kiedy to się udało, przyszła pora na nową serię pytań: kiedy to się skończy? Cóż, chciałoby się odpowiedzieć, że sami chcielibyśmy wiedzieć. Ale czy wobec dzieci możemy być teraz brutalnie szczerzy?
Co mówić, gdy dziecko pyta "kiedy to się wreszcie skończy"? fot. Unsplash
Drodzy rodzice, nie miejcie wyrzutów sumienia, że nie wiecie, jak się zachować. Psychologowie podkreślają, że ten poziom niepewności, który serwuje nam obecna sytuacja, jest zbyt wysoki dla absolutnie każdego. Pytań i wątpliwości tylko przybywa, podobnie jak sprzecznych odpowiedzi.

Pytanie "kiedy to się skończy" ciśnie się na usta wszystkim, również dzieciom. Jednak dla nich to oczekiwanie na dalszy rozwój wydarzeń jest trudniejsze, ponieważ dla maluchów czas biegnie wolniej. Dla nich miesiąc, czy dwa są jak wieczność.

Co zatem odpowiadać, gdy dziecko pyta, kiedy będzie znów mogło odwiedzić babcie i dziadka czy wyjść na plac zabaw? Od tej odpowiedzi znaczy naprawdę wiele – umiejętność radzenia sobie z niepewnością to bardzo ważna część psychicznej odporności.


Pozytywna szczerość
Zdecydowanie nie warto kłamać i podawać dziecku byle jakiej daty lub mówić coś, czego nie jesteśmy pewni, np. "we wakacje/wkrótce/już niedługo będzie lepiej". Nie wiadomo czy będzie, a jeśli nasze prognozy się nie sprawdzą, dziecko straci do nas zaufanie. Poza tym niejasne odpowiedzi mogą wzbudzić jeszcze większy lęk.

"Nie wiem" jest w porządku, jeśli jednocześnie zapewnisz dziecko, że śledzisz wszelkie informacje na ten temat i na pewno od razu poinformujesz je o zmianach. Nie chodzi o to, by skupiać się na oglądaniu wiadomości i podawać dziecku wszystkie najmroczniejsze szczegóły dotyczące epidemii.

Po prostu poczucie bycia na bieżąco może pomóc przetrwać dziecku ten czas. Wystarczą proste komunikaty, które będą pokazywały, że sytuacja się zmienia i że są miejsca na świecie, gdzie koronawirus ustąpił. Warto też opowiedzieć dziecko, co robią lekarze czy urzędnicy, by walczyć z pandemią. Rozumienie sytuacji koi nerwy.

Ciągła rozmowa i emocje
Eksperci polecają, by temat koronawirusa nie był tabu. Jeśli będziecie unikać tematu, dzieci mogą pomyśleć, że to zbyt trudne czy straszne, by mogły o tym słuchać.

Jak rozmawiać z dziećmi o koronawirusie? Warto dopytywać, co dzieci wiedzą o pandemii i wirusie, czy rozumieją, czemu służy częste mycie rąk. To świetna okazja, by aktualizować ich stan wiedzy.

Już niebawem dzieci będą musiały nosić maseczki. To niezła okazja do rozmowy, do oswojenia tematu.

Jeśli rodzice pokażą, że są gotowi mówić o trudnych sprawach, takich jak pandemia, dzieci będą czuły się komfortowo, a to podstawa, gdy narażone są na stres, lęk, czy problemy związane z izolacją od rówieśników i zdalną nauką.

Odpowiadając na pytania w stylu "kiedy to się skończy", warto poza rozsądnym doborem słów, być po prostu czułym i empatycznym. Zwykłe "wiem, jak ci ciężko" wiele zmienia na lepsze.

Unikaj za to sformułowań "musisz być dzielny", "wytrzymaj!" i tak dalej. Akceptowanie słabości dzieci, ich stanu ducha takim, jaki jest i pokazywanie, że wszystko, co czują, jest w porządku i nie muszą z tym walczyć, ani niczego udawać to najlepsze, co możecie dla nich zrobić. Tylko akceptując siebie i rozumiejąc, co się czuje, można przetrwać tak długi czas w niepewności i lęku.

Skoncentruj się na teraźniejszości
Ponieważ małe dzieci odczuwają upływ czasu inaczej, a naprawdę nikt nie wie, ile domowa izolacja jeszcze potrwa, warto uczyć się skupiać na tym, co dzieje się tu i teraz. Łatwo jest mówić, trudniej zrobić, ale właściwie chodzi o to, by żyć z dnia na dzień. Nie planujcie, szukajcie tego, co działa tu i teraz i sięgnijcie po to następnym razem. I tyle. Cieszcie się tym, zamiast czekać na lepsze.

Dobrym sposobem na przekierowanie uwagi dzieci na tu i teraz jest np. trening ważności. Zwykłe ćwiczenie "co słyszę". Milczymy razem, wsłuchujemy się w otoczenie, w którym nie gra radio czy telewizor, ale np. jest otwarte okno i wymieniamy, co słyszymy. Niektóre dźwięki wcale nie są oczywiste, więc to ćwiczenie też na wyobraźnię i poprawę humoru.

Eksperci polecają też rysowanie na uwalnianie lęków. Jeśli dzieci nie potrafią mówić o tym, czego się boją, niech to narysują, wyrażą w dowolny sposób. Starsze dzieci mogą prowadzić dziennik (młodsze też, jeśli podyktują rodzicom, co mają zapisać). Pisanie zawsze działa porządkująco i terapeutycznie.

Poza tym warto uczyć dzieci odróżniania tego, na co mają wpływ od tego, z czym trzeba się po prostu pogodzić. Kiedy będą umieć dostrzegać te elementy ich życia, nad którymi mają kontrolę, będzie im łatwiej szukać rozwiązań. Może zaangażowanie w pomoc sąsiadom będzie lekarstwem na samotność? Może szycie maseczek sprawi, że dzieci będą miały zajęcie, które je mentalnie „umiejscowi” w nowej sytuacji?
Źródło: huffpost.com