Moja siostra zmarła, kiedy była w ciąży. Przestańcie wciąż zadawać mi to jedno pytanie!

Redakcja MamaDu
– Apeluję zwłaszcza do matek – napisała do nas czytelniczka. – Do matek, którym wydaje się, że mają prawo pytać wszystkich dookoła o plany reprodukcyjne. Moja siostra miała 30 lat i była w ciąży, kiedy umarła. To ciąża ją zabiła. Nie chcę mieć dzieci, bo może to irracjonalne, ale to doświadczenie siedzi we mnie głęboko. I to naprawdę nie jest sprawa, z której powinnam ani chcę się tłumaczyć – dodała.
Kiedy w końcu przestanie o to pytać? Unsplash.com
Masz męża, jesteście ustabilizowani finansowo...
Jej siostra miała problemy z wydolnością nerek i wiedziała, że ciąża jest ryzykiem. W wieku 30 lat postanowiła jednak zaryzykować. Wiedziała, że jest pod opieką dobrych lekarzy. Zmarła w 6. miesiącu. Razem z dzieckiem.

– To wszystko się działo 10 lat temu, w jakiś sposób już sobie poradziłam z tą stratą. Sęk w tym, że mam męża od 5 lat, mamy stabilną sytuację finansową i coraz częściej słyszę pytania o dzieci. Tylko proszę sobie wyobrazić, co by było, gdybym przy pierwszej lepszej kawie opowiadała o zmarłej siostrze? Większość osób by pożałowało, że pytało. Nikt by nie wiedział, co powiedzieć. Zresztą każda odpowiedź byłaby równie fatalna – opisuje pani Klaudia.


Wie, że ryzyko śmierci w ciąży czy połogu jest u niej raczej nikłe. – Trauma tak nie działa, że ja sobie teraz wytłumaczę, że przecież nie mam tej choroby, co siostra. Oczywiście długie godziny spędziłam na kozetce u psychologa, ale tam doszłam do tego, że ja przecież nigdy nie marzyłam o dzieciach. Być może to marzenie by się pojawiło, gdyby nie to, co przytrafiło się mojej siostrze. A może nie! – tłumaczy.

Powody, dla których nie warto pytać o dziecko
Wylicza sytuacje, w których pytanie o ciążę może być niewygodne: wcześniejsze poronienie lub utrata dziecka, niepłodność lub bezpłodność i związane z nią leczenie (albo rezygnacja), niechęć partnera do podjęcia decyzji o powiększeniu rodziny.

– Albo traumatyczne doświadczenie, tak jak w moim przypadku. Większość moich "nowych" znajomych – czyli tych, których znam mniej niż 10 lat – nawet nie wie, że miałam siostrę. To nie są łatwe tematy, to nie jest coś, czym CHCĘ się dzielić. Żałobę nosi się w sercu. Poza tym co oni mi powiedzą? "Współczuję"? Niech sobie to współczucie wiadomo gdzie wsadzą – pisze.

Najważniejsze, że ona wie, czego chce (i czego nie chce) i szanuje to jej mąż. Nikogo innego nie powinny jej motywacje interesować, choć rodzice też wiedzą. Rozumieją, bo oni też to przeżyli. Stracili córkę i przyszłego wnuka. – Być może będę kiedyś rozważać adopcję, to wiązałoby się ze znacznie mniejszym stresem u mnie. Ale tak jak piszę, na razie nie mam na to w ogóle ochoty – zaznacza Klaudia.

Najgorsze nie są jednak jej rozterki – z tym umie sobie już radzić – ale właśnie niekończące się pytania od osób, którym nawet przez myśl nie przejdzie, jak wielki smutek i dramatyczne wspomnienia wywołują. – Moja rada? Zajmij się sobą – podsumowuje Klaudia.