10 najgorszych rzeczy, które robimy w restauracji. Dzikie machanie do kelnera to dopiero początek

Sandra Skorupa
W społeczeństwie można spotkać się z różnymi etykietami, a nawet częściej z brakiem ich respektowania i wcale nie chodzi o te marketingowe. Mowa o etykiecie savoir-vivre, czyli zbiorze pewnych spodziewanych i akceptowalnych społecznie zachowań w towarzystwie. Maniery te powinny być zgodne z określonymi konwencjami i normami, które panują w danym otoczeniu np. w restauracji. W tym miejscu nagminnie naruszamy 10 standardów, których nikt sobie nie życzy.
Etykieta savoir-vivre w restauracji - jak się zachować unsplash.com / @alelmes
1. Telefon na talerzu
Firma badawcza Dscout określiła, że każdego dnia dotykamy telefonu średnio 2617 razy. Nic więc dziwnego, że robimy to również podczas spożywania posiłku. O ile w zaciszu domowym nikomu to nie przeszkadza, o tyle w restauracji po prostu nie wypada. Takie zdanie w Huff Post wyraża autorka książki "Codzienna etykieta" Patricia Rossi. Najgorszym wariantem używania telefonu w restauracji jest oczywiście prowadzenie głośnej rozmowy.

Nikogo dookoła nie interesują nasze zatargi zawodowe czy problemy rodzinne. Najlepszym rozwiązaniem jest więc odłożenie rozmowy na później, jeśli nie jest pilna. W innym wypadku należy przynajmniej wyjść na zewnątrz. Poza tym telefon codziennie dotykamy nieczystymi rękoma, przykładamy do twarzy, chowamy do spodni, a czasami ląduje on na ziemi. Według etykiety savoir-vivre nie przystoi więc, by taki przedmiot nawet leżał obok zaprawy stołowej i jedzenia.


2. Dzikie machanie do kelnera
Większość z nas raczej nie ma w swojej historii doświadczenia z kelnerowania. Z kolei ci, którzy mają, doskonale powinni widzieć o co chodzi — restauracja to nie bar z piwem. Jak byśmy sami poczuli się, pracując jako serwis, gdy z różnych stolików cały czas ktoś by do nas machał? Taki gest w stronę obsługującego to brak szacunku.

Istnieje jednak jeszcze coś gorszego niż dzikie machanie… pstrykanie palcami. Tak, są tacy klienci, którzy w ten sposób przywołują pracowników restauracji. Jak w takim razie zakomunikować gotowość do złożenia zamówienia? Patricia Rossi w Huff Post radzi, by nawiązać kontakt wzrokowy z kelnerem, uśmiechnąć się i skinąć głową.

3. Najgłośniejszy stolik
Jedzenie jest przede wszystkim potrzebą biologiczną, jednak często sprowadza się je również do funkcji społecznej. Szczególnie gdy wspólnie z grupą znajomych lub rodziną w ten sposób zamierzamy spędzić wolny czas. Wówczas trzeba pamiętać o prowadzeniu przyjemnej rozmowy. Natomiast w razie wymknięcia się jej z optymistycznego, a zarazem dyskretnego tonu, powinno się wziąć odpowiedzialność za poskromienie swoich współtowarzyszy.

4. Dzieci w restauracji
Dzieci często zachowują się na przekór oczekiwaniom dorosłym. Oczywiście chęć zjedzenia z rodziną obiadu na mieście nie musi przekreślać z góry tego pomysłu, jednak regulaminy coraz większej ilości lokali zabraniają wstępu rodzinom z dziećmi poniżej określonego roku życia. To efekt tego, że opiekunowie nie zawsze potrafią nad pociechami zapanować. Wówczas maluchy zaczynają się nudzić, zostawiają przy stole pobojowisko, wpadają w histerię lub w inny sposób sprawiają, że gościom odechciewa się jeść...

5. Opanuj swój organizm
Organizm różnie reaguje po spożyciu posiłku oraz z powodu jego braku. Do restauracji nie powinno się przychodzić skrajnie wygłodzonym, gdyż w oczekiwaniu na danie wszyscy będą słuchać burczenia naszego brzucha. Poza tym wilczy głód może spowodować, że zaczniemy bardzo szybko, wręcz łapczywie pochłaniać jedzenie. To po pierwsze będzie mało kulturalne, a po drugie wówczas połyka się dużo powietrza, co może prowadzić do czkawki.

Z kolei po zjedzonym posiłku w restauracji powinno się ograniczać wszelkiego rodzaju gazy, a szczególnie głośne odbijanie. Należy także zwrócić uwagę na siorbanie i "wkładanie głowy do talerza", chcąc wypić zupę lub zgarnąć resztki jedzenia.

6. Mieszanie w czyimś talerzu
Gdy spożywa się z kimś jedzenie, nie powinno się sięgać po rzeczy z jego talerza — szczególnie bez uprzedniego zapytania. Jeśli chcemy spróbować odrobiny jego potrawy, należy wcześniej o tym poinformować i jak w Huff Post wskazuje ekspert ds. etykiet narodowych Diane Gottsman, należy to zrobić jeszcze przed włożeniem sztućców do ust, by współtowarzysz mógł odkroić kawałek potrawy i przekazać go na nasz talerz.

Jeszcze gorszym rozwiązaniem nie tylko w oczach serwisu i innych klientów restauracji, a przede wszystkim w oczach osoby, z którą wybraliśmy się do lokalu, jest wyjadanie z jej talerza zbyt dużych porcji. Szczególnie niewskazany jest brak złożenia własnego zamówienia, a późniejsze podjadanie z talerzy innych.

7. Nogi na podłodze
O ile w domu możemy pozwolić sobie na jedzenie w różnych pozycjach, w restauracji i kawiarni należy przyjąć odpowiednią postawę. Nie powinno się zakładać stopy na kolano i przybliżać buta do obrusu. Jednak jeszcze gorszym zachowaniem będzie podnoszenie stóp na krzesło obok. Wyjątkową sytuacją jest kontuzja, która wymaga takiej pozycji. Wtedy jednak z wyjściem lepiej poczekać do wyleczenia.

8. Zapachy w restauracji
Zmysł węchu w restauracji jest silnie pobudzany przez zapachy przygotowywanych w kuchni potraw. Gdy posiłek trafia na stół klienta, chce on czuć nie tylko jego smak, ale również zapach, co jeszcze bardziej podnosi satysfakcję ze spożywanego dania. Należy więc to uszanować i nie perfumować się na wyjście do restauracji, tak, jakby było to wyjście co najmniej na bankiet. Poza tym przed wejściem do lokalu nie powinno się palić papierosów, by nie wnosić do środka zapachu tytoniowego dymu. Ten przeszkadza szczególnie niepalącym.

9. Kto płaci za rachunek w restauracji?
Etykieta savoir-vivre wskazuje, że za rachunek płaci ten, kto zaprasza. Dlatego, jeśli byliśmy stroną zapraszającą, po zjedzeniu należy niezwłocznie wyciągnąć kartę lub portfel, by nie stwarzać krepującej atmosfery w związku z płatnością. Takie pierwszeństwo zapłaty jest szczególnie ważne przy spotkaniach biznesowych, zawodowych. Z kolei będąc osobą zaproszoną, nie chcąc naciągać współtowarzysza na koszty, można zasugerować podział rachunku na pół.

10. Napiwek dla kelnera
Napiwek oczywiście nie jest zapłatą obowiązkową, ale w wielu krajach jest niespisanym obyczajem np. w USA, Egipcie, Tunezji, Anglii, Hiszpanii czy Włoszech. W Stanach Zjednoczonych może on wynosić nawet 25 proc. od całej kwoty zamówienia, jednak standardem w etykiecie savoir-vivre powinno być 20 proc. Wartość napiwku jest na ogół często uzależniona od danego kraju oraz jego waluty. W Polsce według badań Szkoły Głównej Handlowej mediana wynosi 10 proc., a napiwki zostawia 60 proc. Polaków.

Wystarczy wyjść raz do restauracji w Polsce, by zauważyć, że mało kto liczy się z etykietą savoir-vivre. Tak bardzo klienci chcą się czuć swobodnie podczas jedzenia, że zapominają o innych klientach, którym może nie podobać się ich zachowanie. Ponadto wskazane zasady sprawdzą się raczej na terenie krajów europejskich. Przebywając w restauracji np. w konkretnych państwach azjatyckich, lepiej zapoznać się z tamtejszymi zwyczajami.
Źródło: Huff Post