98 proc. uczennic przyznało, że tego brakuje im w szkole. Nauczycielka wzięła sprawy w swoje ręce

Katarzyna Chudzik
Dyskusja o ubóstwie menstruacyjnym i tabu związanym z miesiączką trwa. Problem nie jest "wydumany" – z badań przeprowadzonych na zlecenie Procter&Gamble wynika, że aż jedna na sześć dziewczynek w Polsce nie chodzi do szkoły w trakcie okresu. Bynajmniej nie dlatego że odczuwa ból, ale dlatego, że nie stać jej na podpaski i nie ma kogo o ich zakup poprosić. Sprawę w swoje ręce wziąć postanowiła nauczycielka WF-u z opolskiego liceum, Agnieszka Młyńska-Kowalczyk.
Jedna na sześć dziewczynek nie ma dostępu do środków higienicznych Agencja Gazeta
W szkole, w której pracuje – Publicznym Liceum Ogólnokształcącym nr V w Opolu – przeprowadziła wśród uczennic anonimową ankietę. Zawierała tylko 8 pytań:

1. Czy kiedykolwiek z powodu braku środków higienicznych (podpaski, tampony, wkładki, kubeczek) musiałaś zrezygnować z obecności na lekcji?

2. Czy kiedykolwiek z powodu braku odpowiednich środków higienicznych musiałaś zrezygnować z obecności na lekcji wychowania fizycznego?

3. Czy kiedykolwiek w czasie miesiączki z powodu braku przy sobie środka higienicznego byłaś zmuszona do użycia zamiennika w postaci (i wymienione: papier toaletowy, chusteczka, ręcznik papierowy, skarpetka (!), kartka)?

4. Czy kiedykolwiek doświadczyłaś tzw. "biedy okresowej" (nie było Cie stać na zakup środków higienicznych lub nie miałaś ich dostępnych w domu)?

5. Czy masz dostęp w domu do odpowiednich środków higienicznych dopasowanych do Twoich potrzeb, które mogłabyś wziąć do szkoły?

6. Czy zdarzyło Ci się zapomnieć kupić/wziąć z domu środki higieniczne na zapas?

7. Czy zdarzyło Ci się poprosić koleżankę ze szkoły o pożyczenie podpaski, tamponu, wkładki?

8. Czy uważasz, że w toaletach damskich taki koszyczek ze środkami higienicznymi jest potrzebny?

Wyniki były zatrważające: aż 98.6 proc. dziewcząt uznało, że "koszyczek menstruacyjny", w ramach którego uczennice mogą za darmo wziąć w szkolnej toalecie podpaskę czy tampon, jest w szkole niezbędny. Ponad 50 proc. nastolatek przyznało, że z powodu braku środków higienicznych rezygnuje z zajęć szkolnych, a aż 66 proc. – z zajęć wychowania fizycznego.

Więcej niż 1/5 uczennic nie ma pieniędzy na środki higieniczne.


Polska śladami Wielkiej Brytanii?
Pani Agnieszka postanowiła samodzielnie przeprowadzić zbiórkę na odpowiednie artykuły, bo – jak na razie – szanse, że nasz rząd pójdzie w ślady Wielkiej Brytanii, w której Departament Edukacji finansuje środki higieniczne dla dziewcząt w każdej państwowej szkole i na wyższych uczelniach, są raczej nikłe.

Na ogół w szkołach znajduje się papier toaletowy – jego brak jest momentalnie zauważany, krytykowany i zgłaszany rodzicom czy nauczycielom. I choć miesiączkuje co najmniej połowa osób uczęszcząjących do szkół średnich, to braku "koszyczka menstruacyjnego" nikt nie zauważa. Takie normy (jeszcze!) nie funkcjonują. Każdy, kto chciałby wpłacić pieniądze na opolski koszyczek, albo przeprowadzić podobną ankietę w szkole swojego dziecka, może wejść na utworzoną przez panią Agnieszkę grupę "Koszyczek ratunkowy – TAK dla środków higienicznych w szkole".

Tymczasem akcję wsparła Marcelina Zawisza z Partii Razem, która nie tylko zachęciła swoich obserwatorów na Instagramie do zaangażowania się w projekt, ale sama oddała nadwyżkę jej uposażenia poselskiego w wysokości 850 zł na sfinansowanie pierwszych koszyczków w opolskim liceum.

– Wspieram inicjatywę [pani Agnieszki] całym sercem, uważam, że takie koszyczki powinny znaleźć się w każdej szkole i w każdej instytucji. Ale do tego potrzebujemy systemowej zmiany – napisała. Rodzice i uczennice są tym pomysłem zachwyceni. Oprócz chęci pomocy nastolatkom z konkretnego liceum, przyniósł bowiem inspirację. – Genialny pomysł, może w moim liceum uda mi się zarazić pomysłem nauczycieli i dyrekcji i też wprowadzimy takie koszyczki – napisała jedna z internautek. I na to liczymy!