"Mleko matki nie dba o więzi". Konsultantka laktacyjna ostro o pladze, która krzywdzi mamy

Ewa Bukowiecka-Janik
Co musi się stać, by konsultantka laktacyjna odradziła karmienie piersią? Jakie są przeciwwskazania? Bo taktowe istnieją: to rzadkie okoliczności zdrowotne, np. u dziecka galaktozemia, a u mamy nieleczona gruźlica czy zakażenie rzadkimi wirusami. Jednak wciąż nie wymienia się wśród nich stanu psychicznego kobiety. A szkoda.
Wśród przeciwwskazań do karmienia piersią zbyt rzadko wymienia się zdrowie psychiczne mamy fot. Unsplash
Carrie Bruno jest konsultantką laktacyjną, którą na pomoc wezwała mama pewnego dwumiesięcznego malca. Jak pisze Carrie, drzwi otworzyła jej piękna trzydziestokilkuletnia kobieta, której dziecko non stop płacze, a świeżo upieczona mama nie potrafi znaleźć powodu.

Jak się okazało, chłopiec przyszedł na świat w terminie, cały i zdrowy. Mama również miała się dobrze. Ze szpitala zostali wypisani już po 24 godzinach.

Jedynym problemem było karmienie piersią, a konkretnie ból nim wywoływany. W szpitalu kobieta usłyszała, że to normalne i po tygodniu powinno być w porządku. Nie było.


Mama udała się z synkiem do specjalisty. Powiedziano jej, że przyczyną bólu jest krótkie wędzidełko jej synka. Sprawę "załatwiono" od ręki, zmiany na lepsze miały nadejść lada dzień.

Rzeczywiście coś się zmieniło – ból był inny i wynikał głównie z ciągłych kłopotów z "zaopatrzeniem" oraz zatorów. Kobieta walczyła dzielnie, stosowała się do wszystkich instrukcji. Jej motywacja była ogromna – bardzo chciała karmić piersią i wszystko podporządkowała tej potrzebie.

Mimo to nie było dobrze. Dziecko ciągle płakało, choć przybierało na wadze poprawnie, "wybrzydzało", gdy przychodziła pora jedzenia. Rodzice byli wykończeni. Nie mieli chwili wytchnienia i nie wiedzieli, co robić dalej. Ojciec chłopca brał urlop, by pomóc żonie, jednak jego obecność niewiele dawała. Kobieta pogrążała się w rozpaczy.

"Kiedy zapytałam, jak się czuje, zaczęła płakać. Mówiła, że ten wysiłek i walka o karmienie odbiera jej całą radość z bycia mamą. Widziałam, że jest pełna lęku i że można u niej stwierdzić pierwsze objawy depresji. Wyznała, że przez większość czasu, gdy zajmuje się małym, płacze, lub walczy ze sobą, by znów się nie załamać" - opisuje Carrie.

Prawo do niekarmienia
Konsultantka po prostu zapytała kobietę, czy chce dalej karmić piersią. Wtedy ona i jej mąż spojrzeli na siebie w milczeniu. "Wtedy zrozumiałam, czego ta młoda mama naprawdę ode mnie potrzebuje. Potrzebuje usłyszeć, że nie musi karmić piersią. Że ma prawo wybrać i nie będzie to oznaczało, że jest złą mamą" - pisze Carrie.

Dla dziecka najważniejsze jest to, że jego mama jest przy nim. Że może się nim opiekować, dawać mu miłość. To, czy dostanie butelkę mleka modyfikowane, czy mleka mamy ma drugorzędne znaczenie.

Te wyjaśnienia wystarczyły kobiecie, by podjąć decyzję. Jednak najpierw musiała usłyszeć je od specjalistki. Gdyby nie była ona ekspertką od karmienia, moc przyzwolenia nie byłaby tak wielka. Winna jest narastająca presja.

#FedIsBest?
Ten hasztag rozprzestrzenia się w mediach społecznościowych jak szalony. Promuje oczywiście samo dobro – ma zachęcać do podejmowania prób karmienia piersią, ma edukować. Jednak przy okazji wywołuje ogromne poczucie winy. Bo skoro "is best", to znaczy, że mama, która z tego rezygnuje, raczej nie zasłużyła na medal.

Innym trendem wspierającym kobiety karmiące piersią, a jednocześnie umniejszającym zasługi pozostałych mam, jest walka o tytuł "złotych cycków". Kolejne etapy karmienia – pół roku, rok, półtora i tak dalej oznacza się, jak medale: złotem, srebrem i brązem. Kto dłużej, ten zdobywa wyższe miejsce na podium.

"Jako konsultantka laktacyjna jestem zwolenniczką karmienia piersią i moją rolą jest pomóc każdej rodzinie, której na tym zależy. Ale nie za wszelką cenę. Zdrowie psychiczne mamy jest zawsze nad formą karmienia. Mleko matki nie dba o więzi, nie pielęgnuje dziecka, nie wpływa na bliskość! To ona sama to robi, nie jej mleko!' - komentuje Carrie.

Oczywiście, karmienie piersią ma pozytywne skutki zdrowotne również dla mamy, jednak są one niczym w porównaniu do tego, jak ważna jest jej kondycja psychiczna. Zdaniem ekspertki, wszelkie kampanie promujące karmienie piersią, choć tworzone z dobrymi intencjami, powinny być wyhamowywane, bo skutki niepożądane wymykają się spod kontroli.

"Musimy przestać kłócić się o to, co jest lepsze. Karmienie piersią, mleko modyfikowane, a może karmienie łączone? Najlepszy wybór nie zależy od nas. To nie zależy od nas. Forma karmienia dziecka nie powinna być podyktowana trendem, czyimiś przekonaniami, czy doświadczeniami. Warto się wspierać, inspirować, ale to nie jest żaden konkurs! Obok hasztagu #fesisbest powinien istnieć #momsmentalhealthmatters. Tylko zdrowa szczęśliwa mama wychowa zdrowe szczęśliwe dziecko. To jest najważniejsze!" - komentuje Carrie.
Źródło: todaysparent.com