Jak wychować niezaradnego i nieszczęśliwego ignoranta? Krótki przewodnik od matek

Katarzyna Chudzik
Czy którakolwiek z was wpisała kiedyś w wyszukiwarce hasło "jak wychować dziecko na niezaradnego ignoranta"? Strzelam, że żadna, chyba że dla (mało ambitnej, acz koniecznej) rozrywki. Problem w tym, że owi niezaradni ignoranci, których Polska dźwiga na swych drogach i polach co najmniej setki tysięcy, nie wychowują się sami. I dobitnie uświadamiają to pytania, spływające na Instagramie do blogerki, która wybrała się z córkami do Indii.
Grany przez Jima Carreya Truman dopiero po latach odkrył, że żyje w fikcyjnym świecie. Czy naprawdę tego chcecie dla waszych dzieci? The Truman Show/Paramount Pictures
Najważniejsze pytanie świata
O co zapytałabyś rodzica, który zabrał swoje dzieci na wakacje do turystycznego regionu Indii? O szczepionki, ewentualną możliwość zdobycia pomocy medycznej na miejscu, dziecięce atrakcje, reakcję "bombelków" na nowy – w ich oczach – świat? Takie pytania wydają się logiczne, a odpowiedzi mogą okazać się decydujące podczas wyboru kierunku własnej wakacyjnej podróży z dziećmi.

Tymczasem na Goa córki zabrała Kasia Harmony, blogerka, która zasłynęła m.in. pokazaniem swojego selfie w bardzo szczytnym celu. Kilkuletnie dziewczyny zdają się bawić doskonale, ale fanki jej mamy ewidentnie zatroskały się ich podróżą.


Zapytały więc: Czy nie boisz się jak tak chodzą boso? Czy nie boisz się, że ktoś je zgwałci? Czy nie boisz się, że złapią jakąś chorobę? Czy nie boisz się, że patrzą na tych biednych ludzi? W mediach określenie "wstrząsające" już się opatrzyło, ale pytania od fanek blogerki mają ze wstrząśnięciem naprawdę sporo wspólnego. Nie mogę się tylko zdecydować, czy same w sobie są "wstrząsające", czy po prostu sprawiają, że w myślącym człowieku narasta ochota, żeby ich nadawczyniami "potrząsnąć".

No ale tak: wychowujmy dzieci w zachodnim ciepełku. Zasłaniajmy im oczy, kiedy przypadkiem zobaczą bezdomnego. Mówmy, że jak nie będą się uczyć, to skończą jak te panie na kasie. Wywoźmy na wakacje do Mielna albo ekskluzywnego kurortu w Tunezji, w którym poza basenem i hotelem niewiele zobaczą. Zapewniajmy, że zawsze i wszędzie będą bezpieczne, bo mamusia i tatuś już to załatwią.

Zakładajmy do morza gumowe pantofelki, żeby nie skaleczyły się w stópkę. Zabraniajmy bawić się z kolegą, którego tata pije alkohol, a mama coś za dużo płacze. Uczmy, że "jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz", mówmy, że inne religie i kultury są "zacofane" i do nas nie pasują, ostrzegajmy przed "Żydami, Cyganami, Arabami i gejami".

A potem miejmy nadzieję, że wyrosną na porządnych ludzi.

Doskonały pomysł na życiowe "The Truman Show"
Świetny pomysł na wychowanie – zwłaszcza w świecie napędzanym kryzysami humanitarnymi, w świecie w którym – jak wykazał najnowszy raport Oxfam – 2153 miliarderów ma więcej majątku niż 4,6 miliarda najbiedniejszych ludzi. W świecie, w którym z cieplejszych krajów niedługo wypłyną kolejne fale uchodźców (tym razem klimatycznych), co nasze dzieci zmusi do życia w społeczeństwie wymieszanym kulturowo.

Tak, kiedy wody pitnej zaczyna brakować nawet w Polsce, najlepszym sposobem na wychowanie jest ukształtowanie nowego człowieka na zamkniętego w swoim grajdołku ignoranta, który nie rozumie potrzeb innych ludzi ani tego, że ich postawy z niebios nie spadły, a z czegoś wynikają. Rozumie za to – niezgodnie z prawdą – że on zawsze będzie miał wygodnie i bezpiecznie, bo ma przecież troskliwych rodziców.

Naprawdę chcecie, żeby po latach zorientował się, że żyje w reality show?