Jesz tyle, co zawsze, a twoja waga rośnie? Odkryto dlaczego, musisz odpowiedzieć na jedno pytanie

Katarzyna Chudzik
Ile razy słyszałaś tę magiczną formułkę, że "kaloria kalorii nierówna"? No właśnie. Okazuje się jednak, że za tym sformułowaniem leży nie tylko spostrzeżenie, że garść orzechów jest zdrowsza i lepsza dla ciała niż tabliczka mlecznej czekolady. Chodzi również o to, że tyjemy bardziej, jeśli jemy o "niestandardowych" porach. Nawet jeśli jest to dokładnie ten sam posiłek, który zjedlibyśmy w tzw. porze obiadowej! Pytanie, które musisz sobie zadać brzmi więc nie "ile jesz", ale "czy jesz o stałych porach"?
To kolejny dowód na to, że lepiej uregulować pory jedzenia! Unsplash.com
Trzy grupy myszy
W czasopiśmie "Current Biology" prof. Ali Güler z Uniwersytetu w Wirginii opisał badania, które przeprowadził na myszach. Podzielił zwierzęta na 3 grupy: pierwsza z nich otrzymywała nieograniczony dostęp do wysokokalorycznej karmy, druga miała dostęp do karmy zdrowej, a trzeciej zaoferowano całodobowy, bardzo kaloryczny "bufet", jednocześnie podając środek powstrzymujący wydzielanie dopaminy.

Myszy z pierwszej grupy bardzo szybko przybrały na wadze, te z drugiej wagę zachowały. Najciekawsze były jednak efekty zaobserwowane na grupie, której powstrzymywano wydzielanie dopaminy.


Dodatkowa dopamina zaburza rytm
Myszy, które nie otrzymywały dopaminowanego strzału, nie decydowały się bowiem na podjadanie i zachowywały standardowe pory posiłków, utrzymując przy tym wagę.

– Wykazaliśmy, że sygnalizacja dopaminy w mózgu zarządza cyklem okołodobowym i prowadzi do konsumpcji napakowanego kaloriami jedzenia pomiędzy regularnymi posiłkami i już długo po ich porze – wyjaśnił prof. Güler.

Zdaniem naukowca, ośrodek w mózgu, który produkuje dopaminę, połączony jest z zegarem biologicznym, regulującym fizjologiczny rytm. Skoro kaloryczne jedzenie wytwarza tę dopaminę, to tym samym zaburza wewnętrzny porządek i sprawia, że się przejadamy. Sprawy nie ułatwia fakt, że jedzenia mamy pod dostatkiem właściwie w każdym momencie naszego życia (wszak nawet niedziele niehandlowe nie są żadną przeszkodą w robieniu zakupów).

– Łatwo się w tym zatracić, a konsekwencje dla zdrowia są opłakane. Nie pomaga, że wraz z wynalazkiem elektryczności odeszliśmy od naturalnego cyklu światła i mroku, pracy i odpoczynku. Zaburza to nasze zegary wewnętrzne, zakłóca metabolizm i prowadzi do otyłości. Już widać, że równie ważna co ilość jedzenia, jest pora konsumpcji. Kaloria kalorii nierówna. Te przyjmowane poza ustalonymi godzinami posiłków czy w nocy są najgorsze – podsumowuje naukowiec.