Jedna szarpała, druga patrzyła. Nagrał akt przemocy w łódzkim przedszkolu, a film wrzucił do sieci
Syn pana Damiana nie chciał chodzić do przedszkola. Ojciec postanowił sprawdzić, co się za tym kryje. Z ukrycia nagrał film. Musiał jednak przerwać, ponieważ w trakcie nagrania przedszkolanka zaczęła szarpać jego dziecko...
Damian Zygier, ojciec chłopca, uczęszczającego do Przedszkola nr 22 w Łodzi opublikował w mediach społecznościowych film, na którym jego dziecko jest szarpane przez jedną z pracownic placówki. Sprawa została zgłoszona do dyrekcji i właściwych organów, jednak dopiero publikacja nagrania przemocy w sieci dała efekt.
W rozmowie z "Dziennikiem Łódzkim" pan Damian mówił:
– Dzień wcześniej widziałem podejście tej pani. Płacz dziecka spotkał się z uwagą "ciekawe, który to tak wyje". Wiedziałem, że coś jest nie tak.
Mężczyzna zaznacza również, że jego syn zaczął się sprzeciwiać chodzeniu do przedszkola, a w nocy moczyć. Następnego dnia postanowili razem z żoną odprowadzić chłopca i z ukrycia zobaczyć, co się dzieje z ich synem.
Już pierwsze sekundy nagrania pokazały oburzające zachowanie przedszkolanki, a szarpanie, i gwałtowne ciągnięcie dziecka spowodowały, że pan Damian przerwał film i pobiegł ratować malucha.
Mężczyzna zgłosił sprawę i pokazał materiał dyrekcji, policji oraz w kuratorium. Nagranie opublikował również w sieci i do tej pory zyskało ponad 1 mln wyświetleń i dziesiątki tysięcy komentarzy.
Cała sprawa nadal jest wyjaśniana. "Dziennik Łódzki" uzyskał komentarz dyrektorki przedszkola Magdaleny Jędrzejczak, która zapewnia, że nie było dotychczas na szarpiącą kobietę żadnych skarg:
– Nigdy nie dotarły do mnie sygnały o takich zachowaniach. Sama też zaglądam do grupy trzylatków i nic nie zauważyłam, a uwiecznione zachowanie jest naganne.
W wyniku zaistniałej sytuacji dyrektorka przedszkola otrzymała naganę, a główna winowajczyni została zwolniona. Konsekwencje ma też ponieść druga pracownica widoczna na filmie, która wszystkiemu biernie się przyglądała. Kobieta ta ma zostać postawiona przed komisją dyscyplinarną.
Źródło: dzienniklodzki.plMoże cię zainteresować także: Warzecha twierdzi, że wychowanie wymaga przemocy. "Przez jego słowa dzieci jeszcze długo będą bite"