Statut szkoły ponad polskim prawem? Uczniowie mają dość, ich petycji MEN nie może zlekceważyć

Sandra Skorupa
Wiele placówek statut szkoły traktuje ponad wszelkie akty prawne. Konsekwencje są jednak bardzo odczuwalne, gdyż zapisy naruszają prawa pełnoletnich uczniów. Niby uczeń jest już dorosły, ale szkoła nadal nie pozwala wyjść mu za swoje mury i wykazać się odpowiedzialnością.
Statut szkoły ponad polskim prawem - cierpią na tym pełnoletni uczniowie Fot. Przemek Wierzchowski / Agencja Gazeta
Niby dorośli, a wciąż traktowani jak dzieci
18-latkowie hucznie obchodzą swoje pierwsze dorosłe urodziny, by nazajutrz cieszyć się pełnią praw, ale również większą odpowiedzialnością. Mogą brać udział w wyborach, samodzielnie występować przed sądem, założyć firmę, zawierać związki małżeńskie, ale zwalniać się z lekcji już nie. Co jest jeszcze większym paradoksem, gdyż wraz z osiągnięciem pełnoletności kończy się obowiązek edukacyjny.

W związku z tym inicjatywa Stowarzyszenie Umarłych Statutów stworzyła petycję ws. uczniów pełnoletnich do Ministra Edukacji Narodowej. Podpisały ją 1172 osoby i oczekują one wydania konkretnych zaleceń, opinii i instrukcji, które uregulują prawa uczniów pełnoletnich i nakażą dostosowanie statutów do obowiązującego w Polsce prawa.


Jak podają na Facebooku, resort ma czas do 17 lutego 2020 roku. Statut szkoły ponad polskim prawem
W wielu placówkach uczniowie nie mogą samodzielnie usprawiedliwiać swoich nieobecności, zwalniać z zajęć, czy rezygnować z lekcji religii lub wychowania do życia w rodzinie. Takie wnioski często muszą być poparte zgodą rodziców, co jest sprzeczne z przepisami kodeksu cywilnego.

Jego treść mówi, że wraz z uzyskaniem pełnoletności, nabywa się pełną zdolność do czynności prawnych. Jest to tożsame z tym, że uczeń ma prawo do samodzielnego usprawiedliwiania i decydowania o uczęszczaniu na zajęcia.

Kolejnym kodeksem, z jakim w sprzeczności stoją szkolne statuty, jest kodeks rodzinny. To on określa, że dziecko pod władzą rodzicielską pozostaje do osiągnięcia pełnoletności. Uczniowie są wściekli. W świetle przepisów nie ma żadnych podstaw do tego, by wymagać na wspomniane czynności od pełnoletniego ucznia zgody rodzica.

To bardzo komplikuje sprawę, a z drugiej strony rodzic faktycznie może nie zgadzać się z wyborem pełnoletniego dziecka. W takim wypadku system hamuje 18-latkom smakowanie dorosłości, a przede wszystkim narusza ich prawa.