"Głód dotyku" chorobą XXI wieku. O jego skutkach się nie mówi

Katarzyna Chudzik
Przyjęliśmy w Polsce model amerykański – założyliśmy, że dotyk w relacjach innych niż romantyczne, rodzinne czy przyjacielskie, jest niewskazany. Na szkoleniach pracowniczych uczymy się, że bezpieczną odległością od nieznajomego jest dystans od 1,20 do 3,60 m, od znajomego – ok. 45 cm. Tymczasem brak dotyku powoduje znacznie więcej szkód niż pożytku. Nie tylko u dzieci!
Ile razy dotknąłeś dzisiaj drugiego człowieka? Unsplash.com
Brak zgody na molestowanie i dyskomfort
Przyjęte standardy bezpiecznej odległości są korzystne o tyle, że zapobiegają niezręcznym sytuacjom i wyznaczają standardy zachowania wobec współpracowników, z którymi – niezależnie od wzajemnej sympatii – musimy współpracować i wobec których powinniśmy być grzeczni. Mało który szef pozwoli już sobie na "mimowolne" masowanie ramion swojej współpracownicy. Opatrzności niech będą dzięki!

Ale nie samymi kontaktami zawodowymi i sformalizowanymi człowiek żyje.

"Głód dotyku"
Naukowcy od lat mówią o tzw. głodzie skóry lub głodzie dotyku. Niewielu się jednak ich słowami przejmuje, niesłusznie sądząc, że rzecz dotyczy wyłącznie małych dzieci. Bo to, że niemowlęta potrzebują dotyku wie już – mamy nadzieję – każdy rodzic. Głaskane i przytulane dzieci szybciej się rozwijają, są w przyszłości szczęśliwsze i bardziej pewne siebie, rzadziej chorują i lepiej radzą sobie w szkole.


Potrzeba dotyku nie zmniejsza się jednak z wiekiem, umiejętność manifestowania tej potrzeby już tak. Bo o ile nie mamy problemu z powiedzeniem partnerowi "przytul mnie", o tyle ze znajomymi kłopot jest już dużo większy. Kiedy ostatnio słyszeliście takie słowa od pogrążonej w życiowym kryzysie przyjaciółki? No właśnie.

Co daje nam dotyk?
Tymczasem udowodniono, że brak kontaktu fizycznego wiąże się ze zwiększonym poziomem stresu, lękami i depresją, aleksytymią (zaburzeniem osobowości), spadkiem nastroju i odporności (wzrasta poziom białych krwinek, spadają cytokiny prozapalne), zwiększoną agresją i mniejszym poczuciem (subiektywnym przecież!) szczęścia.

Dotyk łagodzi strach i powoduje, że lepiej radzimy sobie ze stresem, który jest przyczyną wielu chorób cywilizacyjnych. Kontakt fizyczny (również uściśnięcie ręki) wytwarza również serotoninę, zwaną hormonem szczęścia. I choć cenny jest każdy dotyk, to wiemy już nawet jaki jego rodzaj najbardziej wytwarzaniu serotoniny sprzyja.

To dotyk powolny (od 3 do 5 centymetrów na sekundę) i delikatny, który mówi naszemu organizmowi, że może się już rozluźnić. A teraz spróbuj policzyć, ile razy miałeś dziś fizyczny kontakt z drugim człowiekiem. Podobno 8. razy to minimum dla zdrowia.