"Nie zaproszę jej, bo jest głupia i złośliwa!". Walka rodziców z dziećmi o listę gości na urodziny

Ewa Bukowiecka-Janik
Urodziny przedszkolaka – choć wydają się wydarzeniem mało zobowiązującym i zupełnie niewinnym – mogą rodzić wiele wątpliwości i sporów... między dorosłymi. Jak to możliwe? Kłopoty zaczynają się już na etapie konstruowania listy gości. Co robić, gdy nasze dziecko jako jedyne nie zostaje zaproszone? Jak reagować, gdy nasze dziecko nie chce zaprosić dziecka przyjaciół? Zapytaliśmy rodziców.
Kto powinien wybierać gości na urodziny dziecka? fot. 123rf
Na urodziny zazwyczaj zaprasza jubilat. Dla dorosłych to naturalne – mamy swoje święto i chcemy spędzać je z najbliższymi. Jednak w przypadku urodzin dzieci, rodzice nad wyraz często zapominają o tej zasadzie. Czy słusznie?

Urodziny dziecka: kto robi listę gości?
- Niedawno miałam okazję uczestniczyć w urodzinach 5-latki, córki moich znajomych. To nie była jej impreza, tego jestem pewna. Rodzice sprosili rodzinę i swoich znajomych. Faktem jest, że wszystkich dziewczynka znała, chyba bawiła się dobrze, dostała masę prezentów. Jednak w samej organizacji nie miała nic do powiedzenia. Mama wybrała za nią nawet buty i sukienkę – opowiada w rozmowie z MamaDu Sylwia.


Jej zdaniem sytuacja, w której rodzice zapraszają swoich znajomych i traktują urodziny dziecka jako pretekst do spotkania na własnych zasadach, to jest nie fair. - Jaki to jest komunikat dla dziecka? To niby był jej urodziny, ale rodzice wiedzieli lepiej, jak świętować? I ważniejsze były ich pomysły. Mi się to nie podoba – komentuje.

Dla Gosi, mamy 5-letniej dziewczynki, decydowanie za dzieci jest rozsądnym rozwiązaniem.

- To rodzice powinni decydować, kto jest blisko ich dziecka. Jeśli zapraszają swoich znajomych ze swoimi dziećmi, tworzą mu najlepsze według siebie środowisko. Sprawiają, że ich znajomi są ulubionymi ciociami i wujkami. Uważam, że to fajne. Budują się więzi, dziecko ma wspomnienia. A co pamięta po urodzinach na sali zabaw? Każde są takie same. Piniata, piski, śmiechy, tort, konkursy. Kolejny dzień zabaw. Czy to dla dzieci wyjątkowe? Nie wydaje mi się – mówi Gosia.

Córka Gosi jest bardzo często zapraszana na urodziny jakiegoś dziecka z przedszkola. Skarży się, że budżet urodzinowy musi mieć ustalony na każdy miesiąc.

- Dziecko decyduje, że chce zaprosić całą grupę z przedszkola. Urodziny są w sali zabaw. Potem kolejna mama, organizując urodziny swojego dziecka, czuje, że musi się zrewanżować. Dziecku podobało się w sali, więc znowu taka sama impreza. Gorzej, jak mama zgadza się na obszerną listę gości, ale postanawia przebić poprzedniego jubilata i zaczyna się wymyślanie: warsztaty robienia sushi, urodziny w sali kinowej i tak dalej... - wymienia.

Minusów decydowania o liście gości przez dziecko jest więcej. - Moja córka jest poszkodowana, bo jako jedyna z całej grupy nie została zaproszona na urodziny pewnej dziewczynki. Ze smutkiem pyta mnie, dlaczego tak jest, a we mnie się gotuje, bo naprawdę nie wiem co powiedzieć. Jeśli Zosia nie lubi mojej córki, jej rodzice mogliby przypilnować, by nie okazywała tego w tak dyskryminujący sposób – komentuje Oliwia, mama 6-letniej Marysi.

Czy istnieje zatem rozsądna, lecz jednoznaczna odpowiedź na pytanie: kto zaprasza? Z pewnością warto spróbować się porozumieć z dzieckiem. Zapytać, jak sobie wyobraża swoje urodziny. Jak chciałoby je spędzić i z kim, a potem skonfrontować ten pomysł z rzeczywistością. Jeśli uznamy, że dziecko przesadza, że jego motywacją jest zaimponowanie innym formą przyjęcia i pokaźną listą gości, nie powinniśmy się na to zgadzać.

Jednak co robić, gdy nasze dziecko wyjątkowo nie chce zaprosić dziecka naszej najlepszej przyjaciółki, za to marzy, by urodziny spędzić z trójką znajomych z przedszkola, których my w ogóle nie znamy?

Urodzinowy kompromis
- Mój syn ma urodziny za miesiąc, skończy 5 lat. Zapytał mnie niedawno czy możemy zaprosić do domu na tort Ksawerego, Hanię i bliźniaki z przedszkola. Chce im pokazać swój pokój i żeby były balony. Wiem od niego i od pań z przedszkola, że razem tworzą zgraną ekipę. Nie dziwi mnie więc, że chce ich zaprosić. Pomysł na takie przyjęcie też mi się podoba. Problem polega na tym, że ja w ogóle nie znam ich rodziców – opowiada Sandra, mama 5-letniego Wiktora.

Sandra nie zna też dzieci, z którymi koleguje się jej syn, więc ma opory, by zostać z całą piątką w domu podczas przyjęcia. - One mnie nie znają, nie wiem, jak się będą zachowywać. Z drugiej strony nie znam ich rodziców i może być wybitnie niezręcznie. Możemy się poznać, oczywiście, ale to wydaje mi się dość nienaturalne – żali się mama Wiktora.

Jej dodatkowym problemem jest to, że chłopiec nie chce zaprosić dzieci najlepszych przyjaciółek Sandry.

- Z dwiema moimi przyjaciółkami spotykamy się przy każdej okazji: święta, sylwester, długie weekendy. Wtedy dzieci bawią się razem, a my mamy czas, by pogadać. Z tym że Wiktor za nimi nie przepada. Trochę mu się nie dziwię. Jedno z tych dzieci jest bardzo nieśmiałe, mało mówi i dużo płacze. Trzeba chodzić wokół niego na palcach, Wiktor za każdym razem czuje się winny, jak ten mały płacze. Z kolei córka mojej drugiej przyjaciółki jest złośliwa. Popycha, zabiera, nie dzieli się niczym...

Sandra w tym roku planuje podwójną imprezę. Przyjaciółki już dzwoniły z pytaniem, co kupić na urodziny Wiktorowi. - Podwójne świętowanie to jedyne wyjście i uważam, że rozsądne. Nie wyobrażam sobie przyznać przed nimi otwarcie, że mój syn nie lubi ich dzieci. Z drugiej strony nie chcę Wiktora pozbawiać jego pomysłu na własne urodziny. Na jednej imprezie on się będzie dobrze bawił, na drugiej ja – podsumowuje Sandra.

Czy z każdej urodzinowej krępującej sytuacji da się wyjść obronną ręką? Z pewnością, jeśli rodzice zawsze starają się uszanować zdanie dziecka, ono również uszanuje ich opinię.