"To kobieta nie ma mózgu?" - pyta 10-latek po lekturze... podręcznika do języka polskiego

Ewa Bukowiecka-Janik
Czy niezapisywanie dziecka na religię gwarantuje, by w polskiej szkole dziecko nie czytało Pisma Świętego? Choć niektórych może to dziwić – nie. Jego fragmenty są w podstawie programowej od dawna i drukowane są w podręcznikach do języka polskiego już w szkole podstawowej. To nadal budzi kontrowersje, zwłaszcza gdy 10-latki mają czytać Stary Testament...
Stary Testament w podręczniku do języka polskiego to słuszny wybór? fot. archiwum prywatne
Biblia na języku polskim w szkole traktowana jest jak dzieło literackie, które należy omówić w konkretnym kontekście. W porządku. Jednak czy na pewno na zawiłą symbolikę Pisma Świętego gotowi są uczniowie klas 4?

Syn pani Katarzyny dostał polecenie, by nauczył się "ładnie czytać" na fragmencie Starego Testamentu. Jego treść potraktował dosłownie. Pani Katarzyna opisała zdarzenie na otwartej grupie na Facebooku Szkoła Minimalna i wsadziła kij w mrowisko... Za jej zgodą cytujemy jej post.
fot. archiwum prywatne
"Syn na religię nie chodzi. Tymczasem czytamy wers z Księgi Rodzaju o powstaniu kobiety. Syn jest co najmniej skonsternowany. Jak to? To kobieta nie ma mózgu, jeśli powstała z żebra mężczyzny? Przecież to kobiety rodzą dzieci! (…) Syn mówi, że nie chce takich rzeczy czytać, bo nie mają sensu" - w taki sposób na fragment Starego Testamentu zareagował chłopiec.


"Nie rozumiem, dlaczego takie treści znajdują się w podręczniku do języka polskiego. Kodują, że kobieta jest podrzędna mężczyźnie i to dzieci wyłapują natychmiast. Przecież została stworzona tylko z żebra, a mężczyzna jeszcze krzyczy uradowany, że jest ona z jego kości i ciała? (…) Nie życzę sobie, by syn uczył się bzdur, bo za takie uważam np. ten fragment Starego Testamentu. Dodatkowo syn włączając swoją logikę, uznał, że to jest beznadziejne i ktoś to wymyślił i cytuję jego słowa: 'byś ty mama i inne dziewczyny czuły się gorsze niż mężczyźni, a tak nie jest!' Uważam, że w podręczniku od polskiego nie powinno być takich treści. Zwłaszcza dla dzieci mniejszych, które wszystko odbierają bardzo dosłownie” - komentuje mama chłopca.

W rozmowie z MamaDu dodaje, że jest socjologiem i szerzej patrzy na to, jak kształtowana jest mentalność dorastających ludzi.

"Jestem socjologiem z wykształcenia i zamiłowania. Wciąż poszukuję źródeł pewnych zachowań, stereotypów społecznych. Mózg człowieka to komputer, nieustannie przetwarzający informacje. Zwłaszcza na poziomie budowania własnego światopoglądu. Stary Testament może już nie powinien być cytowany w podręcznikach szkół podstawowych, bo ukazuje dość archaiczny model zależności międzyludzkich" - komentuje pani Katarzyna.

Podkreśla również, że wszystkie religie oparte na Starym Testamencie przez wieki stały na straży, by zarówno kobiety, jak i zwierzęta były skutecznie pomijane w hierarchii. "To samo dotyczy natury i teraz doświadczamy efektów tego podejścia. A ludzie w dalszym ciągu nie chcą pewnych kwestii powiązać bądź nawet próbować szukać źródeł patologicznych zachowań rozwoju cywilizacji czy relacji międzyludzkich".

To nawiązanie do komentarzy. Rzeczywiście pod postem trudno znaleźć opinię wspierającą. Wszyscy piszą albo że żebro to wymowny, kluczowy symbol (coś najbliższego, głębia istoty), albo że Biblii nie można rozumieć dosłownie. Poza tym sporo jest opinii wyrażających niedowierzanie, że dziecko mogło w ten sposób rozumować.

Nauczyciele, którzy na tej samej podstawie programowej pracują od lat, przestają dostrzegać pewne istotne drobiazgi widzialne z zewnątrz, a to właśnie one kształtują wspomniane relacje międzyludzkie. Zdaniem pani Katarzyny, Stary Testament, który dzieci interpretują wprost, może mieć wpływ na to, jak dziewczynki będą myśleć o sobie, jak chłopcy będą myśleć o nich i sobie i jak będą budować relacje z nimi.

To jedno z wielu źródeł nierównego traktowania płci przeciwnej, kompleksów, poczucia niższości i wyższości, które skutecznie utrudniają budowanie relacji przyjacielskich i partnerskich. W Starym Testamencie ewidentnie stworzono kobietę "do towarzystwa". Przynajmniej tak wynika z fragmentu, który poznają dzieci...

Zatem czy w sytuacji, w której wiadomo, że nauczyciele nie mają zbyt wiele czasu na zapoznawanie uczniów z szerokim kontekstem kulturalno-społecznym, czego dziś wymaga omawianie fragmentów Starego Testamentu, słuszne jest, by fragmenty te były w podstawie programowej? A tym bardziej, by na nich uczono się "ładnie czytać"? Po co? By być przygotowanym do czytania Pisma Świętego podczas mszy świętej?