"Typowa madka, w domu też by tak zostawiła?". Afera o paluszki rozsypane w autobusie
– Słodki bąbelek wyrzucił w autobusie paczkę paluszków. Jak uważacie: mamusia powinna po nim posprzątać? W tym przypadku wysiadła i się nie zainteresowała – napisał czytelnik portalu trojmiasto.pl i dołączył zdjęcie. Komentarzy możemy się domyślać...
Regulaminy komunikacji miejskiej są jednoznaczne: jeść w autobusach i tramwajach nie wolno. Zasada jest jednak sprecyzowana: " zabrania się spożywania napojów i artykułów żywnościowych, jeżeli może to spowodować zabrudzenie pozostałych pasażerów, zanieczyszczenie pojazdu, stacji metra lub przystanku".
Jest jeszcze jeden punkt regulaminu, na który można się powołać: zabronione jest przewożenie przedmiotów cuchnących, zapalnych, łatwopalnych, wybuchowych oraz innych materiałów niebezpiecznych". Soczystego kebaba czy zapiekankę możemy pod to podciągnąć, gorzej z paluszkami, które zapachu raczej nie mają.
Zrzut z ekranu/trojmiasto.pl
– Mam wrażenie, że ostatnio społeczeństwo ma manie najeżdżania na rodziców. Zrozumcie – brak paluszków oznaczałby darcie japy w autobusie. Wypadki się zdarzają, rozumiem, że wy też jak rozsypiecie coś w sklepie, to żarliwie sprzątacie miotłą, którą przecież każdy ma przy sobie? Ludzie, trochę ludzkiego zrozumienia, a nie sami specjaliści zaczynają za przeproszeniem dziamgać o bombelkach i madkach.
I trudno się nie zgodzić z tą opinią. Widać to szczególnie w prześmiewczej grupie na Facebooku, na którą również trafiło zdjęcie. Zauważalny jest ostatnio trend, w myśl którego krytykuje się wszystko, co związane z dziećmi. A przecież podobny bałagan, jak przedstawiony na zdjęciu czytelnika, pozostawiają po sobie dorośli.
Myślicie, że mama powinna posprzątać w autobusie? Czy "każdemu może się zdarzyć"?
Źródło: trojmiasto.plMoże cię zainteresować także: Człowiek-przekąska. Polskim dzieciom buły i chrupki przyrosły do dłoni