"Trik zadziałał z porażającą siłą" – chwali się mama. Zdjęcie jej syna z karaluchami rozwaliło system

Ewa Bukowiecka-Janik
Co zrobić, gdy dziecko nie chce się myć? Rodzice mają na to różne patenty, ale pewna mama swoim pomysłem rozbawiła do łez, ale i przeraziła tysiące osób. Efekt jest porażający!
Co zrobić, gdy twoje dziecko jest "brudasem"? Ta mama użyła do tego photoshopa fot. Facebook
Kobieta, która podpisała się jako „Genialna mama chłopców”, opublikowała na Facebooku zdjęcie swego śpiącego syna. W programie graficznym „dorysowała” na jego ciele 3 karaluchy. To miał być dowód rzeczowy dla chłopca, który – jak wiemy z opisu zdjęcia – nie chce się myć.

Trik zadziałał z porażającą siłą – teraz malec wchodzi pod prysznic 10 razy dziennie. Co na to internauci? „Myślisz, że to genialne sprawić, że twój syn myśli, iż nocą łażą po nim karaluchy? Nie możesz mu po prostu wytłumaczyć, że trzeba się myć?”, „Brzmi jak okrutny dowcip. Gdyby ktoś mi zrobił coś takiego, bałbym się położyć do łóżka”, „Świetny sposób na zagwarantowanie dziecku napadów lęku i zaburzeń snu”, „Widzę to dziecko na terapii w przyszłości” - grzmią internauci. Jednak wielu z nich ten okrutny dowcip potwornie, nomen omen, bawi.


Inni dzielą się swoimi sposobami na przekonanie dziecka do kąpieli: „myjesz się albo golimy głowę na łyso”, „mówię córce, że jeśli nie będzie myła włosów, staną się zielone. Raz zrobiłam jej zdjęcie, jak śpi i pokolorowałam włosy w Photoshopie. Teraz, zanim sprzeciwi się myciu, zastanowi się dwa razy”. Tu pojawia się nowy wątek – niech pierwszy rzuci kamieniem rodzic, który nie wciska swoim dzieciom jakiejś bzdury biologicznej, bo brakuje mu argumentów w dyskusji...

Ponadto wszyscy, którzy uważają, że to okrutne, z ulgą powinni przeczytać komentarze o dzieciach, którym wystarczyła sekunda, by zorientować się, że karaluchy są dorysowane. Zbawienna może być też myśl, że dzieci miewają poczucie humoru. Co więcej, wiele osób twierdzi, że małe brudasy nie boją się żadnego robactwa – bardziej ich psychice szkodzi woda i mydło.

W całej sprawie tak naprawdę największym zagrożeniem są, jak zwykle, internauci uprawiający mom shaming. Nawet w tej straszno-śmiesznej bardzo przerysowanej historii pojawili się tacy, dla których głównym problemem jest to, że kilkulatek może czuć niechęć do kąpieli. Takie podejście trąci klasycznym internetowym „matkowaniem” i robieniem problemu z czegoś, co jest zwykłą dziecięcą zajawką.

Mama z tak wielkim poczuciem humoru nie mogłaby przecież wystraszyć dziecka na poważnie...