"Pani nie jest spuchnięta, pani jest gruba". Ujawniono, co dzieje się za zamkniętymi drzwiami porodówek
Zawstydzanie, upokorzenie i zwykła nieuprzejmość. Tak swoje porody wspominają mamy z Łodzi. Fundacja Rodzić po Łódzku interweniuje, bo choć zmienia się wiele, Polki wciąż mają prawo bać się rodzić...
Ankiety wypełniło ok. 1300 mam z Łodzi. Ogółem do tej pory zebrano 50 tys. ankiet z całego kraju od kobiet, które rodziły w ciągu minionych trzech lat. – Ankiet ze skargami było na tyle dużo, że postanowiliśmy zorganizować spotkanie dla wszystkich dyrektorów szpitali, gdzie są u nas porodówki. To będzie okazja także do podsumowań ogólnopolskich – komentuje w rozmowie z „Wyborczą” Edyta Nowicka z Fundacji Rodzić po Łódzku.
Obraz, jaki wyłania się z tych historii, nie tyle przeraża, co zasmuca. Bo nawet jeśli prawa rodzącej nie są łamane (choć wciąż bywają!), to największy kłopot jest ze zwykłą ludzką życzliwością.
"Po co się chciało dzieci mieć?"
"Usłyszałam, że moje dziecko urodziło się brzydkie", "W czasie porodu lekarz krzyczał:'Nie drzyj się'", "[o lekarzu – przyp. red.] Dawał mi odczuć, że jestem śmieciem, bo jestem gruba”, "Po co się chciało dzieci mieć? Trzeba było najpierw dupę odchudzić", "Po zdjęciu pessara usłyszałam:'Fuj, jak śmierdz'. Infekcja nie była z mojej winy, poczułam się upokorzona" to niektóre z cytowanych przez „Wyborczą” wypowiedzi.
Z pewnością wiele z tych sytuacji można podciągnąć pod łamanie prawa do godności. Inne kwalifikują się pod łamanie prawa do wiedzy na temat swojego stanu zdrowia i tego, co się dzieje z nią i z dzieckiem. Zapisane jest to w standardach opieki okołoporodowej, a mimo to matki bywają pozostawione same sobie.
Personel szpitalny miewa problemy z pomocą podczas karmienia piersią czy opieki nad noworodkiem. "Po cesarskim cięciu nie dostałam informacji, dlaczego podano mi pełne znieczulenie. Na moje pytanie lekarz dyżurny odpowiedział, że tak bywa. Na pytanie, dlaczego mam dren i krew w moczu, kazano mi spytać mojego lekarza, którego nie było" – opisuje jedna z mam.
Postępy i plany
Fundacja Rodzić po Ludzku zdążyła się bardzo przysłużyć rodzącym w Polsce. – Od ponad dwóch dekad walczymy o poprawę sytuacji na porodówkach i zmiany są ogromne. To już dla młodych kobiet oczywiste, że mogą im towarzyszyć przy porodzie bliscy albo że nowo narodzone dziecko nie jest im odbierane na wiele godzin – mówi w rozmowie z „Wyborczą” Joanna Pietrusińska, szefowa fundacji i podkreśla, że mimo że standardy opieki okołoporodowej są obowiązującym prawem, nadal niepokojące często są łamane.
Wyniki łódzkich ankiet to wycinek rzeczywistości. W czerwcu ubiegłego roku Fundacja Rodzić po Ludzku zaprezentowała raport z monitoringu oddziałów położniczych pt. "Opieka okołoporodowa w Polsce w świetle doświadczeń kobiet". Okazało się, że dla naprawdę wielu kobiet poród jest wspomnieniem traumatycznym i to właśnie w wyniku braku życzliwości, czy złej woli personelu.
„Chciałaś się pieprzyć to teraz masz”, "Pani dziecko, Pani problem”,„Gruba świnia, weź się za siebie dziewczyno, bo wstyd tak wyglądać, będzie ciężko tylu tu tłuszczu”, „Pani nie jest opuchnięta tylko gruba” – takie słowa padały ze strony lekarzy.
Zjawisko to zaczyna się nazywać przemocą położniczą. W tym roku telewizja Arte udostępniła film "W bólu będziesz rodziła dzieci". To dokument o traumie, cierpieniu, upokorzeniu. To poruszające historie kobiet, dla których poród nie był najpiękniejszym momentem w życiu. To świadectwo, że do wykonania nadal jest tytaniczna praca.
Za siebie mówią też liczby: w Polsce w czasie porodu 54,3% kobiet doświadczyło przemocy lub nadużyć związanych z zachowaniem personelu, lub niedopełnieniem wszystkich procedur, a jednocześnie tylko 3% kobiet zdecydowało się złożyć skargę. Dlatego misja fundacji to i edukować rodzące, i zmieniać standardy.
– Nie chcę powiedzieć, że wszystkie porody są tak traumatyczne. Kobiety pisały również o wspaniałych położnikach – podkreśliła w rozmowie z „Wyborczą” Nowicka. Jednak wyniki ankiet są na tyle alarmujące, że zostanie zorganizowane specjalne spotkanie (standardowo lokalne strażniczki i koordynatorki akcji interweniowały w szpitalach, w których zgłaszano problemy).
– Urzędnicy z magistratu użyczyli nam sali. Zaprosiliśmy przedstawicieli NFZ, Ministerstwa Zdrowia i konsultantów krajowych. Będą też eksperci z dziedziny psychiatrii i psychologii. Chcemy uzmysłowić decydentom, że poród z traumą może odbić się na całym życiu. Nie chcemy zakładać, że personel ma złą wolę. Na pewno jednak potrzebuje uświadomienia, jak ważne dla pacjentki jest przestrzeganie jej praw – komentuje Edyta Nowicka.
Fundacja wciąż czeka na ankiety mam! Można ją wypełnić tutaj.
Źródło: lodz.wyborcza.plMoże cię zainteresować: "Moje nogi pokryły się krwią. Usłyszałam: zamknij mordę". Historia porodu Sylwii przeraża