Z "efektem kabiny pilota" spotkał się każdy z nas. Częściej dotyczy dziewczynek

Katarzyna Chudzik
Cyberbulling nie wymaga od sprawcy siły, odwagi, ani bycia w konkretnym miejscu o konkretnej godzinie. Wystarczy dać mu dostęp do internetu i może już stać się dla swojej ofiary motorem przekonania, że "piekła nie ma, wszystkie diabły są tutaj". Okazuje się, że trzykrotnie częściej niż chłopcy ten rodzaj przemocy zgłaszają dziewczynki.
Cyberbulling to plaga naszych czasów. Nie jest jednak zastępcą, lecz dodatkiem do znanego od zawsze dręczenia w szkole Unsplash.com
W Stanach Zjednoczonych cyberprzemocy – a zatem przemocy słownej czy "obrazkowej" dokonywanej nie za pomocą rąk i ust, lecz internetu – doświadcza 20 proc. dzieci. Ta liczba od jakiegoś czasu utrzymuje się na stałym poziomie, ale wzrasta częstotliwość poszczególnych aktów agresji skierowanych w stronę jednej osoby.

Kiedyś osoba dręczona w szkole, mogła z niej wyjść i mieć pewność, że w domu jest bezpieczna. Internet sprawił, że każdy moment stał się na przemoc "odpowiedni", a jednocześnie tych momentów jest coraz więcej.

90 proc. oprawczyń
Nie wiadomo, czy rzeczywiście przemoc wobec dziewcząt jest zjawiskiem częstszym. Być może chłopcy doświadczają jej równie często, ale w przeciwieństwie do zgłaszających to rówieśniczek, częściej wychodzą z założenia, że "sami sobie poradzą" i wstydzą się do doznawanej krzywdy przyznać.


Na przemoc wśród dziewcząt trzeba jednak zwrócić uwagę, zwłaszcza że w USA zaistniała nawet potrzeba założenia organizacji Kind Campaign, która zajmuje się stricte przemocą "girls-against-girls". Jak mówi jej założycielka, Lauren Paul, z jej danych wynika, że sprawcami przemocy wymierzonej w dziewczynki w wieku szkolnym są w 90 proc. inne uczennice.

Dlaczego dziewczyny?
Chęć funkcjonowania jako sprawczyni przemocy może mieć związek z chęcią zdobycia posłuchu i popularności, która szczególnie pożądana jest właśnie w dobie internetowego wszędobylstwa nastolatków, którzy narażeni są na dużą konkurencję. Presja bywa nie do wytrzymania, a przemoc wydaje się często najłatwiejszym rozwiązaniem. Zwłaszcza, jeśli po to, żeby kogoś skrzywdzić, nie trzeba wcale łamać sobie paznokci.

Pomaga im też "efekt kabiny pilota". Pilot bombowca nie widzi bowiem sianego przez siebie spustoszenia i cierpienia swoich ofiar, a odległość przekłada się być może również na poczucie bezkarności. Podobnie jest z hejtem i cyberprzemocą w internecie, które są jedną z głównych przyczyn depresji i samobójstw wśród szkolnej młodzieży.