"Z krzaka najlepsze". O tej zasadzie bezpieczeństwa często latem zapominamy i narażamy swoje zdrowie

Alicja Cembrowska
"Tak, takie prosto z krzaczka najlepsze!" – słyszeliście to pewnie, albo sami macie podobne wspomnienie z czasów dzieciństwa, jak to zrywaliście małe jagódki, poziomki, jeżyny czy maliny. Warto jednak nie poddawać się sentymentom i postawić na zdrowie – bo to niestety latem wzrasta zachorowalność na bąblowice.
Pamiętajcie, żeby dokładnie myć owoce przed zjedzeniem Włodzimierz Piątek / Agencja Gazeta
Główny Inspektorat Sanitarny co roku przypomina swoje ostrzeżenie przed tasiemcem bąblowcowym i apeluje, by nie jeść niemytych owoców. Chwila słabości grozi nam niestety zakażeniem i zachorowaniem na bąblowicę – chorobę, którą trudno zdiagnozować i która może być mylona z nowotworem.

Bąblowica – jakie są objawy?
Zdarza się, że rozwija się latami i nie daje początkowo objawów – larwa wybiera najważniejsze części ciała człowieka (wątrobę, płuca, mózg), a wokół niej tworzą się torbiele. Z czasem bąblowica staje się jak nowotwór. Dopiero pęknięcie jednej z licznie powstałych torbieli wymaga natychmiastowej interwencji, a wiele osób przypłaca to życiem.


U chorych często pojawia się kaszel i silne, wodniste wymioty, ale niestety najczęściej lekarze doszukują się innego podłoża tych objawów.

A zachorowań jest coraz więcej. Tasiemiec bąblowcowy (bąblowiec) znajduje się w kale zarażonych zwierząt, takich jak lisy oraz psy. Razem z odchodami trafiają na runo leśne jaja niebezpiecznego pasożyta. Ze względu na to, że kał nie ma zapachu, a jaja mają 2 mm wielkości, trudno je dostrzec. Z drugiej strony wielu osobom wydaje się, że owoce prosto z lasu czy z krzaka są najzdrowsze na świecie, naturalne i niepryskane. Z powodu specyficznego rozwoju choroby trudno dokładnie oszacować liczbę zachorowań – jest ona prawdopodobnie zaniżona, z uwagi na trudną wykrywalność choroby – przewlekły rozwój sięgający 5-10 lat, brak objawów w pierwszej kilkuletniej fazie rozwoju, a z drugiej strony powszechne skażenie środowiska jajami tasiemców, wydalanych wraz z kałem przez zakażone lisy. Wyniki ostatnich badań dowodzą, że 1 na 3 lisy jest zakażo­ny ww. pasożytami.

Dbajmy o higienę!
W warunkach polskich także pies, jeśli nie jest na bieżąco poddawany profilaktyce przeciwpaso­żytniczej, może być rezerwuarem tasiemców bąblowco­wych. Jaja tasiemców dostają się do organizmu człowieka zarówno przez bliski kontakt z tymi zwierzętami (np. głaska­nie) i przeniesienie jaj do ust za pośrednictwem brudnych rąk, jak i spożycie skażonej jajami tasiemca żywności lub skażonej wody.

Dlatego Sanepid przypomina o zachowaniu środków ostrożności. Owoce zebrane w lesie czy w ogrodzie powinno się bardzo dokładnie umyć. Pamiętajmy również o myciu rąk przed przygotowywaniem posiłku i w trakcie jedzenia. Jaja tasiemca giną w temperaturze powyżej 60 st. C.
Źródło: gis.gov.pl