"Nie chcę, żeby dziecko przeszkadzało mi w życiu". Zanim to ocenicie, poznajcie historię Marty
Wiecie, że mechanizm trwałego bezrobocia włącza się już po roku spędzonym w domu? To dlatego tak wiele matek – nawet tych z ambicją i inteligencją dorównujących choćby Zofii Budzyńskiej-Tylickiej, która wywalczyła dla Polek prawa wyborcze – czuje się po urlopie macierzyńskim jak wrak człowieka, którego jedyną kompetencją jest ciumkanie w kierunku własnego dziecka i ubieranie go stosownie do pogody.

Otworzyła firmę w ciąży
Okazuje się, że może być inaczej. I choć to kwestia tylu czynników, od ilu zależy, czy paprotka na parapecie nam się uchowa (kto próbował, ten wie, jak trudna w utrzymaniu jest ta roślina), to spotkałam wczoraj przyszłą matkę, która może być dla wielu z nas, trochę górnolotnie rzecz ujmując, inspiracją.
Pojawiłam się bowiem na otwarciu salonu kosmetycznego, na którym w cekinowej sukni brylowała jego właścicielka, założycielka i pomysłodawczyni. Impreza w stylu "tropikalnym" (choć nie w prawdziwych tropikach niestety, a na warszawskim Mokotowie), wino, tort bezowy, papugi, masaże świecą... i Marta Tomczak. W 5. miesiącu ciąży.
Zazwyczaj na tym etapie życia kobiety zwalniają, nie przyspieszają. 33-letnia Marta przekornie zorganizowała sobie "podwójne narodziny": dziecka i salonu Chillout Zone.
– Jest trudniej, ale chyba tylko dlatego, że niektórzy mnie traktują jak niepełnosprawną. Czasami się trochę gorzej czuję i na pewno będę musiała zwolnić, ale bardzo nie chcę, żeby dziecko przeszkadzało mi w życiu. Może to brzmi źle, nie po matczynemu? Ale po prostu chciałabym, żeby kobiety nie przestawały wierzyć w siebie. Żeby się spełniały, a jeśli mają plan i możliwości spełnienia go, to żeby się nie poddawały – mówi Marta, która przyznała, że kiedy zaczęła wdrażać w życie plan otwarcia własnego salonu, nie wiedziała o ciąży.
Myślała, że jest po prostu przemęczona przygotowaniami: biznesplanem, remontem, szukaniem ludzi do współpracy. Ciążę planowała za rok, ale skoro przydarzyła się teraz – jest przeszczęśliwa. Nie chce jednak, żeby nowa rola ją ograniczała.
fot. Paweł Wodzyński
"Będziemy wymieniać się rolami"
Zanim otworzyła własny biznes, była stylistką paznokci, której najsłynniejszą, stałą klientką jest pani Krystyna Loska. W nowym salonie Marta też będzie paznokcie swoich klientek "stylizować", ale już zdarza jej się, że, ze względu na swój stan, musi odmówić.
– Na szczęście ludzie są wyrozumiali wobec kobiety w ciąży. Jeśli tylko nie wyładowujesz na kimś swoich zmiennych nastrojów i frustracji, to naprawdę da się dogadać. Myślę, że tak samo będzie, kiedy będę miała małe bebe – mówi.
Wie jednak, że nie każda z nas jest w takiej samej sytuacji: ona może liczyć na pomoc od rodziców, teściów i partnera. – Teraz pnę się w górę, żeby mieć komfort później i cieszyć się macierzyństwem. Ale nie chcę wpaść w pieluchy i nie wyściubiać nosa z domu. Myślę, że mało która kobieta tego chce. Liczę, że z moim partnerem będziemy po prostu wymieniać się rolami – kwituje.
Weź dwa życia w swoje ręce
Podobnych historii jest wiele. I choć większość z nas jest rozczarowanych przekwitłym już, kapitalistycznym stylem myślenia, według którego "chcieć to móc" (bo doskonale wiemy, że nie zawsze tak jest), to czasem warto się postarać.
Nie każda z nas otworzy własny biznes, ale niemal każda może się zatrudnić gdzieś na 1/4 etatu. Albo szyć misie i pokazywać je na Instagramie. Cokolwiek – byle nie zajmować się wyłącznie domem i najpierw ciążą, potem dzieckiem.
Bo z raportu "Women Power 2018 – Kobiety w Polsce 2018" wynika jasno, że 48 proc. przedstawicielek płci pięknej nie ma zatrudnienia. Wśród kobiet młodszych, czyli często młodych matek (25-34 lata) odsetek ten jest wyższy – bezrobocie jest stanem, w którym tkwi 54 proc. z nich.
Jeśli ten stan trwa dłużej niż 12 miesięcy, kobieta traci dostęp do tej części siebie, która jest odpowiedzialna za inne niż sprzątanie, przewijanie i gotowanie kompetencje. Nie pozwólmy na to, bo – najzwyczajniej w świecie – będziemy nieszczęśliwe.
Może cię zainteresować także: "Siedzisz w domu" – nikt już tak nie powie. Sprawdzono, co jest trudniejsze: macierzyństwo czy praca