Syndrom WAS pojawia się w piątek, a swoje apogeum osiąga w niedzielę. Dotyczy wielu z nas

Katarzyna Chudzik
Życie od weekendu do weekendu nie jest obce tym, dla których poniedziałek jest dniem znienawidzonym, a piątkowe popołudnie – najlepszym czasem z możliwych. To oczywiście stereotyp, ale wcale nie daleki od prawdy. Okazuje się jednak, że nie dla wszystkich weekendy są wspaniałe, a syndrom stresu weekendowego dotyczy całego mnóstwa osób. Nie tylko tych, którzy mają na tyle nieciekawą sytuację w domu, że wolą uciekać do pracy.
Tak wyglądają niekiedy niedzielne wieczory Unsplash.com
Osobom, których dotyczy ten syndrom, niedzielny wieczór kojarzy się nie tylko z nadchodzącym kieratem, ale również z wyrzutami sumienia. Bo znowu spaliśmy do 12.00, znowu nie pojechaliśmy za miasto, znowu nie przygotowaliśmy jedzenia na cały tydzień, znowu nie zrealizowaliśmy wszystkich tych planów, które skrupulatnie notowaliśmy sobie w głowach od minionego poniedziałku.

– Zespół stresu weekendowego (WAS) to lęk i niepokój, który odczuwamy w związku z weekendem. Bierze się on z powtarzającego się poczucia porażki, powodowanego ciągłym myśleniem o tym, że nie robimy podczas wolnego ani tego, co chcemy, ani tego, co powinniśmy – tłumaczy portalowi The Daily Telegraph psycholożka kliniczna Catherine Madigan.


Bo któż z nas nie "zmarnował" kiedyś całego weekendu na trzy sezony starych, ale wciąż przecież jarych "Przyjaciół"?

"Leżałem w łóżku"
Tymczasem wymaga się od nas (i sami od siebie również wymagamy!) aktywności, rozwoju i ciągłej pogoni za niedoścignionym króliczkiem. Nie czujemy się dobrze, jeśli po prostu leżymy na kanapie. W tym czasie moglibyśmy przecież przeczytać ważną książkę, przebiec półmaraton, kupić tę sukienkę, której potrzebujemy na nadchodzące wesele, wybrać się na ekotarg i przygotować wegański obiad dla całej rodziny.

No i w pracy na pewno będą nas w poniedziałek pytać "jak minął weekend". Co wtedy odpowiemy? "A, leżałem sobie w łóżku"? Nie brzmi to dobrze i nie skłania do pomyślenia, że jesteśmy ciekawymi ludźmi. A tak właśnie chcemy być odbierani.

– Na co dzień mamy bardzo mało wolnego czasu, dlatego czujemy presję, żeby w weekend zrobić masę rzeczy. Zwłaszcza że przecież widzimy na social mediach idealne życie innych ludzi – pełne przygód czy przeróżnych aktywności. Czujemy, że odstajemy, a to rodzi lęk i stres – komentuje psycholog kliniczny dr Luke Martin.

Tymczasem stresujemy się przecież przez cały tydzień – dwa i pół dnia regeneracji po prostu się naszemu organizmowi należą. Jeśli nasze ciało otrzymuje może i fizyczny odpoczynek, ale okraszony potężną dawką innego rodzaju stresu, może się to skończyć źle dla naszego zdrowia psychicznego.

Specjaliści radzą, żeby plany robić raczej luźne i zanadto się do nich nie przywiązywać. Dobrze też zaplanować takie aktywności, które będą odpowiadać naszym zainteresowaniom i stanowi ducha, a nie próbować komuś zaimponować albo wpisywać się w schemat, w którym np. "piąteczek" oznacza imprezę do białego rana.

I najważniejsze – ciekawe rzeczy można robić również w tygodniu. Nie zostawiajmy wszystkiego na weekend!
Źródło: Daily Telegraph