Relacje tych kobiet mrożą krew. Większość nie wie, czym jest PMDD, wciąż słyszy, że "tak już mamy"
– Trzy dni przed okresem nie poznaję siebie. Zdarza mi się uderzyć dziecko, kłócę się z mężem, nie potrafię normalnie funkcjonować i absolutnie nie panuję nad emocjami. Nie wiem, co mi jest – gdy trafiłam na tę relację jednej z kobiet, jeszcze nie wiedziałam, czym jest PMDD. Szybko zorientowałam się, że nie byłam w tej niewiedzy osamotniona. Nie wiemy, czym ów dolegliwość jest, a pacjentki, gdy już decydują się odpowiedzieć lekarzowi, co przechodzą każdego miesiąca, często słyszą: "Proszę zaakceptować, że jest pani kobietą".
PMDD, czyli przedmiesiączkowe zaburzenie dysforyczne jest oficjalną medyczną kategorią diagnostyczną i stanowi najcięższą odmianę znanego wielu paniom PMS-u. Szacuje się, że ten ostatni dotyka od 30 do 70 proc. kobiet, natomiast PMDD od 4 do 8 proc.
Niestety nadal spotykamy się z komentarzami (zarówno specjalistów, jak i osób z otoczenia), że przecież to normalne, każda kobieta musi w trakcie okresu pocierpieć i najpewniej urodzenie dziecka owe męki ukróci. Do tego dochodzą stereotypowe "diagnozy": "Oh, pewnie masz zły humor przez okres", "Jesteś taka nieznośna, to na pewno PMS". To bardzo krzywdzące opinie, tym bardziej, gdy padają z ust lekarzy.
– Napięcie przedmiesiączkowe emocjonalnie rozwala mnie na kawałki od dzieciństwa. Ale przecież każda dziewczyna ma PMS, prawda? Tak mówił mój ginekolog – mówi Julia w rozmowie z psycholożką Katarzyną Kucewicz, która ukazała się w Wysokich Obcasach.
Dalej opowiedziała o tym, że podjęła próby, żeby sprawdzić, czy "to z nią jest coś nie tak", czy może życie w stolicy lub inni ludzie ją stresują. – W ramach eksperymentu podczas 'tych dni' zaszyłam się w domu i wyłączyłam telefon [...] Włączyłam Netfliksa i planowałam w spokoju obejrzeć nowy sezon ulubionego serialu. Niestety okazało się, że nie ma go na polskiej platformie. Szlag mnie trafił. Uderzyłam laptopem o podłogę, złamałam ekran. Wpadłam w furię. Miałam ochotę siebie okaleczyć. Znowu. I tak trafiłam do psychiatry, który postawił tę diagnozę. Pierwszy raz spojrzano na mnie poważnie.
– Powiedziałam mojej ginekolożce, że tydzień przed okresem zamieniam się w potwora. Zdarzyło mi się uderzyć córkę, męża, nienawidzę wtedy siebie. [...] Nie da się ze mną rozmawiać, zachowuję się jak pomylona. Rok temu prawie weszłam pod tramwaj, sąsiadka mnie w ostatniej chwili chwyciła za ramię. Drugi raz, parę miesięcy później, chciałam wyskoczyć z balkonu, ale dziecko wpadło do pokoju i mnie powstrzymało – w tym samym artykule mówi Dorota.
Na podobne relacje trafiłam w sieci. Kobiety w swoich wypowiedziach podkreślają, że czują, że "to nie jest normalny PMS", nie panują nad sobą, robią rzeczy, których na co dzień nie pochwalają i nie praktykują (przemoc wobec dziecka, samookaleczanie). Czym zatem wyróżnia się PMDD? Panie to zaburzenie nazywają wprost piekłem na ziemi.
Objawy PMDD
Specjaliści wyróżniają całą listę około 150 objawów, które mieszczą się w kategorii "napięcia przedmiesiączkowego" – w przypadku przedmiesiączkowego zaburzenia dysforycznego są one o wiele bardziej nasilone, często utrudniają funkcjonowanie i wpływają negatywnie na życie zawodowe i prywatne.
Niektóre kobiety porównują swój stan w te dni do depresji. Nie są w stanie wstać z łóżka, opiekować się dzieckiem, pójść do pracy. Tabletki przeciwbólowe często są nieskuteczną pomocą. Do objawów zaliczają się: wspomniane stany depresyjne i/lub lękowe, napady agresji, wahania nastroju, rozdrażnienie, senność/bezsenność, brak energii, wyczerpanie, płaczliwość, poczucie przytłoczenia i nieradzenia sobie z sytuacją, problemy z koncentracją, utrata kontroli nad emocjami.
To tylko kilka z wymienionych dolegliwości, które mogą towarzyszyć PMDD. W skrajnych sytuacjach kobieta jest tak zmęczona swoim stanem, spadek jej nastroju jest tak gwałtowny, że pojawiają się myśli samobójcze lub zachowania destrukcyjne, agresywne i autoagresywne. By w pełni wyobrazić sobie, co taka osoba przechodzi należy doliczyć do tego "klasyczne" dolegliwości towarzyszące PMS-owi – bóle pleców, głowy, podbrzusza, piersi, mięśni, mdłości, wymioty, biegunkę.
Psycholożka Katarzyna Kucewicz stwierdza, że "PMDD można nazwać chwilową dezorganizacją osobowości". "Chwilowa dezorganizacja" może oznaczać, że przez połowę miesiąca kobieta czuje się dobrze, a reszta to dla niej prawdziwy koszmar. Niektóre panie zaznaczają natomiast, że zmieniony stan psychiczny zauważają 3-4 dni przed okresem. Potem wszystko wraca do normy. Aby jednak mówić o PMDD objawy muszą powtarzać się przez większość cykli w ciągu roku.
Niezbędna jest również pomoc specjalisty, by wykluczyć inne zaburzenia i czynniki, które mogą wywoływać opisane zachowania. Badania opublikowane na łamach "Molecular Psychiatry" dowodzą, że kobiety cierpiące na typowy PMS i na PMDD mają podobny poziom hormonów płciowych. Niektóre panie są jednak bardziej wrażliwe na hormony i wtedy może u nich występować PMDD – zaobserwowano również u nich różnice w kompleksie genów, które determinują reakcję na stres. Nie dajmy sobie zatem wmawiać, że "tak po prostu jest" i że "musimy cierpieć".
Źródło: girlsroom.pl, wysokieobcasy.pl, magazynbang.plMoże cię zainteresować także: "Przesadzasz, histeryzujesz". Kobiety mówią o bólu, ale nikt nie traktuje ich poważnie