Darujcie sobie ten festiwal troski. "Helikopter" nie jest najlepszą metodą wychowawczą
"Super" rodzic, nadrodzic albo rodzic helikopter, który nieustannie krąży nad dzieckiem, trochę jak śmigłowiec ratunkowy. Czuwa, patroluje, jest w pogotowiu – non stop. Sprawia wrażenie, jakby dziecko było całym światem. Rodzic helikopter często nie zdają sobie sprawy, jaką krzywdę wyrządza dziecku. O co w tym wszystkim chodzi?
Rodzic helikopter (w Skandynawii – rodzice curling, „curling parent” ) bez przerwy obsługują swoje dzieci. Nie należy mylić tego z nadopiekuńczością – tu chodzi o nieustanne obsługiwanie, pilnowanie, a nawet podejmowanie decyzje i kierowanie. Robią to głównie dlatego, że chcą maksymalizować rozwój swojego dziecka. Chcą wychować "złote", idealne naddziecko.
Dorosły chce, aby dziecko zapracowało na własny sukces, tylko paradoksalnie rezultatem takiego wychowania jest dziecko pozbawione kreatywności, ikry, zapału, przez co w dorosłości nie potrafi podejmować decyzji i ma kłopot ze stawianiem sobie celów.
Takie dziecko nauczone jest wygody i tego, że cały świat jest po to, żeby mu usługiwać. Przy rodzicach curlingowych wzrasta dziecko niepewne siebie, bojące się tego, czy sobie w tym świecie poradzi. Ci rodzice mają specjalną wizję swojego dziecko – lepszego, które zasługuje na coś innego niż to, co serwuje szara rzeczywistość. Taki człowiek zazwyczaj rzeczywiście kończy dobre studia, ma np.: dwa fakultety, dodatkowe kursy, zna dwa języki i do 20 roku życia zdążyło zwiedzić już cały świat.
Człowiek, który wychodzi z domu, w który taki rodzaj rodzicielstwa dominował, oczekuje tylko tego, co najlepsze – dobrej pracy, bezkonfliktowej atmosfery, bezstresowego życia. W głębi czuje, że właśnie na to zasługuje – na lepsze traktowanie. Paradoksem jest, że wcale nie odnajduje się w zwyczajnym świecie, nie otrzymuje też wymarzonej pracy i czuje się zagubiony. Dziecko rodziców curlingowych myśli: "Coś z tym światem jest nie tak. Ja jestem OK".
To osoby z reguły o rozbuchanych aspiracjach, przeświadczone o swojej wyjątkowej wartości, co niekoniecznie ma odzwierciedlenie w rzeczywistości. To z kolei prowadzi do spadku wiary w siebie i obniżenia poczucia własnej wartości.
Mają projekt życia dla swoich dzieci
Rodzice curlingowi w szkole wśród innych rodziców jawią się jako osoby, które są zawsze zorientowane w życiu klasy, poinformowanie, opiekuńcze i chętne na wszelkiego rodzaju inicjatywy. To wszystko z potrzeby kontrolowania i nadzorowania rozwoju swojego dziecka.
Rodzice stale krążący nad swoim dzieckiem nie dają przestrzeni, oddechu, światła i normalności. Dziecko jest dla nich projektem. I nawet jeśli robią to z miłości, jest to toksyczne, przypomina szaleństwo, co nie daje szans na bezwarunkową akceptację. Szkoda, bo przy tak dużych wymaganiach, ciągłym monitorowaniu łatwo o przygnębienie, bezradność i frustrację.
Może cię zainteresować także: "Na za dużo pozwalałem, teraz żałuję". 5 zachowań rozpieszczonego dziecka