"To piszą autorzy powieści fantasy czy premier Morawiecki?". Podręcznik do historii oburzył rodziców

Ewa Bukowiecka-Janik
W ostatnich tygodniach, po niepokojących wynikach raportu NIK, zrobiło się głośno o jakości nauczania matematyki w polskich szkołach. Sieć zalała fala historii o tym, jak złe metody wybierają nauczyciele i jak bezsensowne bywają matematyczne łamigłówki. Tymczasowo odwróciliśmy wzrok od tego, co dzieje się na innych lekcjach. Pewien ojciec pokazał, do jakich absurdów prowadzi nauka historii z podręcznika dla klas 4. szkoły podstawowej.
"Taka sieczka nie śniła się nawet filozofom!" fot. fragment okładki podręcznika wyd. Nowa Era "Wczoraj i dziś"
Jeśli twoje dziecko ma problem ze zrozumieniem historii Polski, nie wiń go. Najpierw zajrzyj do podręcznika. Jest wielce prawdopodobne, że książka w rażący sposób wprowadza czytelnika w błąd. Tak było w przypadku podręcznika "Wczoraj i dziś" wyd. Nowa Era, który zrecenzował poeta, publicysta i ojciec, Marcin Zegadło. 300 lat przerwy
Jak pisze na swoim profilu na Facebooku, pomagał swemu synowi przygotować się do sprawdzianu, który obejmował rozdział pierwszy – od Mieszka I do informacji o Mikołaju Koperniku. Czyli 400 lat historii.


Problem polega na tym, że w podręczniku ważne postaci i wydarzenia są albo pominięte, albo opisane w ramkach "wielkości pudełka zapałek".

"Jakiego znowu Łokietka? – pyta syn. Według autorów podręcznika bowiem taki monarcha nie istnieje. Co więcej, z podręcznika dowiemy się o Mieszku I, o Bolesławie Chrobrym, następnie powstaje równo trzystuletnia dziura, ponieważ kolejnym polskim monarchą okazuje się być dopiero Kazimierz Wielki" – wyjaśnia Zegadło.

Te braki w treści podręcznika uniemożliwiają dziecku zrozumieć logiczną kolejność wydarzeń. "Jak to jest tato, że Kazimierz Wielki odrodził państwo polskie, skoro przecież Bolesław Chrobry zostawił je w świetnym stanie – pyta syn i ma rację, ponieważ autorzy podręcznika jakoś tak z nonszalancją potraktowali trzy wieki” – pisze ojciec.

Jak się okazuje, autorzy podręcznika zignorowali rozbicie dzielnicowe, kłopoty z Krzyżakami aż do momentu, kiedy walczył z nimi Jagiełło, który w książce pojawia się nagle i bez wyjaśnienia. Nie pojawiają się władcy: Mieszko II, Kazimierz Odnowiciel, Bolesław Śmiały, Władysław Herman, Bolesław Krzywousty, Władysław Wygnaniec i wielu innych.

To tak jakby oglądać film, w którym zaburzona jest kolejność chronologiczna, a reżyser nie dawał żadnych wskazówek, kto jest kim.

"Kto to pisze? Autory fantasy?"
"Żeby było zabawniej, podręcznik zauważa, że w szesnastym stuleciu jedynym władcą godnym uwagi był Stefan Batory. Ani słowa o Zygmuncie Starym, o jego żonie Bonie Sforzy, konsekwentnie zero wzmianki o Zygmuncie Auguście (…) Lepiej od razu przejść do Wiktorii Wiedeńskiej, gdzie szum skrzydeł polskiej husarii powodował rozwolnienie u tureckich janczarów. Kolejna niemal stuletnia dziura" – komentuje Marcin Zegadło i kontynuuje:

"I co ja mam teraz dziecku powiedzieć, jak mnie zapyta, dlaczego zaraz po Sobieskim na tronie polskim zasiadł chłopak Katarzyny Wielkiej, Staś Poniatowski, bo tak wynika z rzeczonego podręcznika, ponieważ według jego autorów historia to jest czarna dziura, w której wszystko wiruje bez ładu i składu? A na koniec opowiedzą im jeszcze o 'Wyklętych', którzy spadną z nieba w sowiecką zawieruchę, która przytrafi się zaraz po Powstaniu Styczniowym, na przykład? Kto to pisze? Autorzy powieści fantasy? Czy premier Morawiecki? Ponieważ taka sieczka nie śniła się nawet filozofom. Ratunku!"

W komentarzach pojawia się wiele opinii rodziców, którzy mierzyli się z tym samym problemem – dzieci nie rozumiały, a "materiały naukowe" nie przynosiły pomocy. Pół biedy jak dziecko ma rodzica, który pamięta z historii wiele i jest w stanie wyłapać, co jest nie tak i pomóc mu zrozumieć co i jak. Jednak wiele dzieci uczy się samodzielnie. Zdane są wtedy na podręcznik, w którym historia Polski (która, choć zawiła, to jednak logiczna) przedstawia się niemniej skomplikowanie jak film "Incepcja".

Wśród komentujących znalazły się też osoby, które nie widzą problemu – w końcu im mniej nazwisk i dat, tym mniej do wkucia. Cóż, historii nie powinno się wkuwać. Historia ma swój porządek, rządzą nią mechanizmy przyczynowo-skutkowe, które dzieci w czwartej klasie mogłyby dostrzec i zrozumieć, gdyby nie mieszało się im w głowach od początku i gdyby jeden rozdział nie musiał obejmować aż 400 lat polskich dziejów. Widocznie autorzy podręcznika tych mechanizmów przyczynowo-skutkowych jeszcze "nie ogarnęli".

Do opisanej wyżej sytuacji odniosło się wydawnictwo Nowa Era:

Podręcznik „Wczoraj i dziś” do klasy 4 szkoły podstawowej jest zgodny z obowiązującą podstawą programową opublikowaną w Rozporządzeniu Ministra Edukacji Narodowej z dnia 14 lutego 2017 r. w sprawie podstawy programowej kształcenia ogólnego dla szkoły podstawowej […]. http://www.dziennikustaw.gov.pl/DU/2017/356

Chcemy w tym miejscu podkreślić, że każdy podręcznik dopuszczony do użytku szkolnego musi spełniać wymogi podstawy programowej, co oznacza że musi zawierać treści wskazane w tym dokumencie, a weryfikowane jest to podczas procesu zatwierdzania publikacji przez wskazanych przez MEN rzeczoznawców, którzy oceniają podręcznik pod kątem merytorycznym i dydaktycznym oraz językowym. Podręcznik „Wczoraj i dziś” został dopuszczony do użytku szkolnego w ramach takiej właśnie procedury.

Zgodnie z ujęciem zaprezentowanym w podstawie programowej klasa 4 ma stanowić etap przejściowy pomiędzy nauczaniem zintegrowanym a chronologicznym nauczaniem historii, w którym narracja ma charakter ciągły i obejmuje pełny kurs historii od starożytności do współczesności.

Podstawa programowa zakłada więc, że w klasie 4 na lekcjach historii uczeń powinien poznać „postacie i wydarzenia o doniosłym znaczeniu dla kształtowania polskiej tożsamości kulturowej” i wymienia ok. 20 konkretnych postaci z historii Polski, o których uczeń powinien się dowiedzieć. Na zrealizowanie tego materiału przeznaczone jest – zgodnie z Rozporządzeniem Ministra Edukacji Narodowej z dn. 28 marca 2017 r. w sprawie ramowych planów nauczania – 30 godzin lekcyjnych (co oznacza 1 godzinę lekcji historii tygodniowo w klasie 4). Ta liczba godzin jest dopasowana ściśle do zakresu treści wskazanych w podstawie programowej.

Pragniemy zwrócić uwagę, że podczas edukacji w kolejnych klasach szkoły podstawowej oraz w szkołach ponadpodstawowych uczniowie będą realizować wspomniany już pełny kurs historii od starożytności do współczesności – w zakresie zgodnym z zapisami podstawy programowej dla danego etapu edukacyjnego.