Tak zwane kwiatki ze szkolnych podręczników to, jak się okazuje, temat rzeka. Media obiegł kolejny cytat, który oburzył wielu rodziców. Tym razem poszło o budowanie przekonania, że dziewczęcą siłą jest uroda, a chłopięcą – intelekt.
Dyskryminujący kobiety fragment pochodzi z podręcznika dla klas drugich pt. "Ala i Adam na tropach zaginionego skarbu" autorstwa Joanny Białobrzeskiej. Jego przekaz jest bardzo czytelny – chłopcy nie muszą martwić się o to, jak wyglądają, bo ich wartością jest spryt, siła i intelekt. A dziewczynki? No cóż. Czego nie zrozumieją, to "dowyglądają".
Zdjęcie fragmentu książki udostępniła na swoim profilu Sylwia Chutnik.
Rodzice nie kryją oburzenia, ale i nie są zszokowani. „W związku z tym, że czytam z dziećmi przeróżne podręczniki, już nic mnie nie dziwi. A rodzicom polecam wnikliwą lekturę...wiele z nich to gnioty merytoryczne pełne uproszczeń i schematów” – pisze jedna z internautek.
Jak się okazuje, to fragment opowiadania – z tego powodu niektórzy komentujący zarzucają, że krytyka jest niesłuszna, bo tych kilka zdań wyrwanych jest z kontekstu. Jednak sama treść opowiadania również jest zastanawiająca.
"We wcześniejszej czytance z tej samej książki poznać możemy Alę – siostrę Adama. Opisana jest jako gaduła, roztargniona, niepunktualna, bałaganiara. Adam ma zawsze porządek w pokoju, a w przyszłości chce zostać wynalazcą" – wyjaśnia jedna z internautek. Dlaczego role w opowiadaniu nie są odwrócone?
Autorką książki jest Joanna Białobrzeska, nauczycielka, pedagog i założycielka wydawnictwa, szkoły podstawowej oraz przedszkola. Jeden z komentujących pisze: "Znam jedną osobę, która kiedyś tam uczęszczała [do szkoły założonej przez autorkę podręcznika – przyp. red]. Niestety występuje tam kształcenie w duchu bardzo konserwatywnym i wręcz wstecznym".
Jeśli wierzyć w słowa internauty, wszystko układa się w jedną spójną całość. Niestety stereotyp, według którego bycie kobietą sprowadza się do prowadzenia domu i opiekowania się dziećmi to pokłosie konserwatywnych przekonań, które do dziś skutecznie utrudniają kobietom życie – zarówno rodzinne (patrz: patriarchat), jak i zawodowe.
Głośno było również o podręczniku do polskiego, który nachalnie narzucał dzieciom wiarę katolicką. Przeciwko książce buntowali się rodzice dzieci niewierzących.
Nie da się ukryć, że wszystko to razem daje smutny obraz polskiej edukacji. Pełen dyskryminujących przekonań i szkodliwych stereotypów. Jeśli nasze dzieci nadal będą uczyć się z takich książek, walka o równość nadal będzie walką z wiatrakami.