Dlaczego powinniśmy brać przykład ze słoneczników? Ta rada wielu zaskoczy
W mitologii greckiej młoda nimfa o imieniu Klytia nieszczęśliwie zakochała się w Heliosie. Całymi dniami się w niego wpatrywała i nie mogła się nadziwić jego pięknu. Liczyła, że bóg zaszczyci ją spojrzeniem. Pewnego dnia odkryła jednak, że jego serce należy do innej kobiety. Postanowiła się zemścić. W wyniku jej intrygi boska kochanka została pochowana żywcem. Zrozpaczony Helios w przypływie wściekłości zamienił Klytię w groteskowy kwiat o chudej łodydze i olbrzymiej, bulwiastej głowie – słonecznik, który wciąż obserwuje swoją miłość, Słońce właśnie.
Kwiat słonecznika ma dwa znaczenia. Może oznaczać dumę, pychę i niewdzięczność, ale także lojalność, szczęście i szczerość. Niezależnie jednak od zakończenia, historia nimfy jest lekcją o tym, jak bardzo szkodliwe jest zapatrzenie na innych, skupienie całej uwagi na pragnieniach i celach, które są dla nas nieosiągalne, pominięcie swoich potrzeb.
Światło wewnętrzne
Elizabeth Nutt Wiliams, profesor psychologii próbowała wyjaśnić, co wpływa na to, że niektórzy ludzie, jak to się potocznie mówi, "mają szczęście", spotykają ich "szczęśliwe zbiegi okoliczności", których nie łączymy z działaniami racjonalnymi.
Z przeprowadzonych eksperymentów badaczka wywnioskowała, że jeżeli czujemy się zadowoleni, to automatycznie jesteśmy bardziej wytrzymali, pewnie siebie, otwarci, kreatywni, lepiej radzimy sobie z problemami. Nawet jeżeli poniesiemy porażkę, nie zrzucamy winy na siebie i nie zadręczamy się wyrzutami sumienia. Przyjmujemy, że nie zawsze wszystko musi się udawać. Pozwala nam na to m.in. wewnętrzne światło, poczucie, że i tak jesteśmy silni i wartościowi.
Dzięki temu postępujemy zgodnie z naszym sumieniem, zbliżamy się do dobrobytu i poczucia satysfakcji. Wracając bowiem do mitu o Klytii – widać, jak zgubne mogą być pokusy, niemożliwe do zrealizowania marzenia, wizje i wyobrażenia na temat czegoś, czego może wcale do szczęścia nam nie potrzeba, a także zagłuszenie swojego światła wewnętrznego, które pomaga nam podejmować dobre decyzje i osiągnąć szczęście.
Być jak słonecznik?
Bądź jak słonecznik, bierz z niego przykład – piszę te słowa i mam świadomość, że mogą one brzmieć absurdalnie. Jednak porównanie naszego podejścia do "zachowania" słonecznika ma większy sens, gdy przeniesiemy się na poziom metaforyczny.
My jesteśmy słonecznikiem, a Słońce to nic innego, jak wewnętrzne światło, głos, który podpowiada nam, jak postępować. Pielęgnowanie i troszczenie się o to, co daje nam siłę, której często sami nie potrafimy nazwać czy określić, sprawia, że czujemy spokój i bezpieczeństwo.
Nie jesteśmy genetycznie zaprogramowani, by być szczęśliwymi ludźmi i zawsze myśleć pozytywnie. Nie działamy automatycznie jak słoneczniki – one, by rosnąć zwracają ku słońcu, nam nieraz brak tego instynktu. Musimy nauczyć się wybierać to, co dla nas dobre i wyrobić w sobie odruch zwracania się ku temu, co korzystne.
Każdego dnia podejmujemy decyzje, zmagamy się z lękami i niepokojem. Idziemy trochę po omacku, kierując się intuicją, przeczuciem, często kalkulując i analizując różne możliwości. Nic jednak nie jest pewne, nie dostajemy gwarancji, że wybrana ścieżka doprowadzi nas do celu. Nieraz mówimy, że zdajemy się na los, "wolę nieba", przeznaczenie czy właśnie wewnętrzne światło. Często właśnie taka z pozoru mało racjonalna siła wyrywa nas z marazmu, daje moc do działania, nadzieję, że warto podjąć ryzyko.
Richard Wiseman, psycholog z Uniwersytetu Hertfordshire wskazuje, że my sami mamy wpływ na przyciąganie lub odpychanie szczęścia. I wcale nie jest to związane z "wiarą w cuda" czy magią. Pozytywne myślenie, nastawianie się na nowe możliwości, otwarcie umysłu – to czynniki, które pomagają nam odnieść sukces, ale również zrozumieć porażkę.
Źródło: pieknoumyslu.comMoże cię zainteresować także: "Syndrom gotującej się żaby" potrafi zepsuć życie niejednego z nas. Nie bądź jak ten płaz