Walczę z nią nawet o miejsce przy stole. Opowiem wam o mojej toksycznej teściowej

Redakcja MamaDu
Wiele młodych kobiet skarży się, że ich model prowadzenia domu, wychowania dzieci jest ostro krytykowany przez zaborcze teściowe. Psychologowie tłumaczą, że konflikt teściowa-synowa ma podłoże ewolucyjne. Matka mężczyzny nie trawi wybranki syna, gdy – z jej perspektywy – nie stanowi ona dobrego materiały genetycznego dla potencjalnych potomków. Wszystko dzieje się na poziomie nieświadomym. Te dwie rywalki w rodzinie walczą o serce jednego mężczyzny. Czy konflikt jest do rozwiązania? List o kłopotach z matką swojego męża przesłała nam nasza czytelniczka.
Jak wytłumaczyć złe relacje z teściową? 123rf.com
Teściowa kontra synowa – jak na ringu
– Co powinnam zrobić? – pisze we wstępie 32-letnia Agnieszka, autorka nadesłanego listu. – Przeraża mnie wizja kolejnego, niedzielnego obiadu z teściową, ale mój mąż daje mi do zrozumienia, że bardzo mu zależy, żebyśmy poszli razem. Jesteśmy małżeństwem od 3 lat, a spotykamy się od 5.

– To dla mnie trudna sytuacja. Nasz konflikt jest już tak zaawansowany, że nikt nie chce wyciągnąć reki. Chłodna atmosfera na spotkaniach, złowrogie spojrzenia, docinki, kąśliwe uwagi na temat wyglądu i braku dzieci: "Jeszcze ich nie macie" – to norma.


– Tydzień po świętach poszłam do psychoterapeutki – po raz pierwszy. Przy teściowej udaje, że jej nietaktowne (niejednokrotnie prostackie) zachowania mnie nie ruszają. Choć prawda jest taka, że ruszają i to bardzo mocno. Wiele razy przymykałam też oko na to, co robiła i mówiła, ale dłużej już tego nie zniosę.

– A co takiego robiła? Lista jest długa. Zachowuje się, jakbym zabrała jej syna, dosłownie wyrwała z rąk. Jeszcze przed ślubem mówiła, że nic nie jestem warta. Nie akceptowała naszego związku i odradzała Adamowi zaręczyny. Raz wykrzyczała, że mam na jego syna zły wpływ. Podkreślała, że nasz związek to pomyłka. Według niej nie pasujemy do siebie. Rościła sobie prawo do decydowania, z kim ma Adam założyć rodzinę.

– Byliśmy już razem, a ona podsyłała mu linki do profili dziewczyn na Facebooku, córek swoich znajomych. Dziewczyn – według niej idealnych. Przypominało to aranżowanie związku jak w hinduskiej rodzinie. O mały włos się przez to nie rozstaliśmy.

Obiadki i rosół teściowej
– Obiadki nigdy nie były rodzinne. Panująca atmosfera zakrawała na absurd – sztuczne uśmieszki i kąśliwe pytania to norma. Moje zamiłowanie do zdrowego jedzenia otwarcie krytykowała, mówiąc, że to fanaberie. Gdy u nas w domu serwowałam np.: rybę i warzywa na parze, odsuwała talerz z wykrzywioną miną. – Ja jestem zdrowa, nie muszę tego jeść. Próbowałam nabrać dystansu, więc grzecznie odpowiadałam: – Wiem, że wolisz na obiad schabowego z kapustą, ale my jemy takie obiady. U siebie gotuj, co chcesz, a my wolimy cię przyjąć po swojemu.

Nie rozumiała i prowokowała mojego męża pytaniami: Ona cię tym karmi na co dzień? Kiedyś tak nie jadałeś, więc co się zmieniło? Może dlatego ostatnio bolała cię głowa, bo jesteś niedożywiony?!

– Zaczęła przynosić swoje jedzenie, nakładała ziemniaki, nalewała rosół na talerz męża. Mnie pomijała, bo ja takich rzeczy nie jem – założyła tak oczywiście bez pytania mnie o to, czy chcę spróbować. W międzyczasie potrafiła wejść do łazienki i skomentować, że w koszu jest dużo rzeczy do prania...

– W naszym własnym domu mój mąż sadza ją na honorowym miejscu. W sumie ona sama to wymusza. Kiedyś z nią walczyłam o miejsce przy stole.... Chciałam zająć TO miejsce pierwsza, ale mąż poprosił mnie o ustąpienie – dla dobra ogółu... To wszystko brzmi, jak komedia "Serce nie sługa", w którym grała Uma Tuhrman i Meryl Streep, ale w rzeczywistości nie jest do śmiechu ani mi, ani mojemu mężowi.

– Bardzo kocham swojego męża i wiem, że on też ma tego wszystkiego dosyć. Oczywiście, to wpływa na naszą relację. Czasem przy chwilach zbliżenia przypominają mi się jej obraźliwe słowa – "Za niska", "Za wolna", "Jest blondynką, zawsze ładniejsze wydawały mi się brunetki", "Ostatnio się chyba przytyło ci się w boczkach". Może się za bardzo zafiksowałam, może... – sama nie wiem. Nasze rodzinne życie stało się koszmarem. I widzę, że coraz bardziej wpływa to na naszą relację.

– Na sesji terapeutycznej dowiedziałam się, że ogromną rolę w budowaniu naszej relacji jest to, aby między nami – dwoma rywalizującymi kobietami – zajął stanowisko mój mąż. On przez długi czas się w ten konflikt nie angażował, trochę jakby to nie był jego problem. Tak było mu wygodniej. Teraz staramy się o tym dużo rozmawiać, a on częściej zwraca swojej mamie uwagę. Żeby mnie nie krytykowała, że nie musi mnie lubić, ale ma darować sobie chamskie odzywki. Niewiele to pomaga.

– Wiem, że miłości między mną a teściową nigdy już nie będzie. Mnie już tylko chodzi tylko o odnoszenie się do siebie z szacunkiem, by nie ranić nikogo. Chciałabym zaznaczyć granice własnego życia i ich obronić.

I co tu robić?
To sytuacja z kategorii "zrozumieć siebie nawzajem". Czasem, w imię zachowania relacji rodzinnych, warto iść na pewne ustępstwa. Czasem lepiej przemilczeć, przeczekać, zdystansować się od sytuacji. Gdy emocje są nasilone, ciężko o dobre rozwiązania.

Znacie inne historie o relacjach między teściową i synową?

Napisz do nas: wiktoria.drozka@mamadu.pl