"Przywitaj się ładnie, daj buzi". W Święta możemy obserwować, jak produkujemy przyszłe ofiary

Alicja Cembrowska
Piątkowy wieczór. Spędzasz czas na "domówce" ze znajomymi. Nagle wchodzi On. Kolega, którego bardzo nie lubisz. Wiesz, że i On za tobą nie przepada. "No daj buziaka, nie wstydź się", "Przywitaj się ładnie" – nalegają inni. A ty nie masz ochoty go dotykać, przytulać się, ale musisz, bo "tak trzeba". Głupia sprawa, nie?
Nie zmuszajmy dzieci do pieszczot i buziaków na siłę Prawo autorskie: allex / 123RF Zdjęcie Seryjne
Świąteczne "uprzejmości"
Głupia. I brzmi to absurdalnie, gdy to, co robimy dzieciom przeniesiemy na "dorosłe realia". Nie mamy w zwyczaju odnosić się tak do siebie, jednak zmuszanie najmłodszych do kontaktu fizycznego z innymi jakoś nas nie przeraża. Daj buziaka, przywitaj się, przytul, usiądź na kolanko, uśmiechnij się. Pewnie wielu z nas zna to z autopsji, a kolejni powielają ten schemat w przypadku swojej pociechy. Żeby czasem ktoś nie pomyślał, że nasze dziecię to takie niewychowane, takie nienauczone.

Święta to czas, gdy ten temat jest szczególnie aktualny. Spotykamy się z rodziną bliższą i dalszą. Z ciocią, którą widujemy dwa razy w roku i z wujkiem, którego imię ledwo pamiętamy. Gdy czytałam inne artykuły poświęcone temu problemowi dominowały w nich skrajne opisy tych "wyperfumowanych", "obrzydliwych" członków rodziny, którym niekoniecznie pięknie pachnie z ust, wobec których i my przyjmujemy taktykę uniku.


Dla mnie to jednak nie ma znaczenia w tym kontekście – liczy się to, by dziecko czuło się swobodnie i niezależnie od powodu (może boi się prawie obcej osoby, może ma gorszy humor, może zwyczajnie nie chce) powinno mieć prawo do tego, w jaki sposób przywita się z innymi uczestnikami świątecznej kolacji i na jaki kontakt pozwoli w jej trakcie.

Nie chcę, żebyś mnie dotykał, ale...
Kilka tygodni temu pisałam o sytuacji w supermarkecie, kiedy to babcia namawiała widocznie niechętną i zakłopotaną wnuczkę, by wzięła słodkości od obcego mężczyzny. Starsza kobieta nie reagowała, gdy ten zaczął przytulać dziecko. To przykład jak "produkujemy" przyszłe ofiary. Milczące, niedostające wsparcia i pomocy od tych, którzy rolą jest "uzbroić" małego człowieka w odpowiednie mechanizmy. "Nie dotykaj" – to jeden z nich.

Z przykładów pozytywnych warto przywołać podejście alternatywne, o którym pisała moja redakcyjna koleżanka. Nauczycielka z jednej szkół, mając na uwadze różne potrzeby swoich uczniów, zastosowała metodę "wyboru przywitania". Dzieci przed wejściem na lekcje same decydowały czy chcą się przytulić, "przybić piątkę", mogły również zatańczyć.

Ktoś mógłby powiedzieć, że to przewrażliwienie i przesadzanie. Niestety, nadal niewielu zdaje sobie sprawę, jak teoretycznie takie "małe" kwestie wpływają na przyszłość naszych dzieci. To my, dorośli, kształtujemy ich myślenie, uczymy radzenia sobie w trudnych sytuacjach i naszym zadaniem jest pokazanie im, że każdy człowiek, niezależnie od wieku, ma prawo decydować o sobie i wyrażać swoje potrzeby.

Przyzwolenie na dotykanie
– Koncepcja zgody może wydawać się bardzo dorosła i nie dotyczyć dzieci, ale ustalania fizycznych granic uczymy się od najmłodszych lat i oczekujemy, że będą szanowane przez całe życie. Ma to wpływ na to, jak dziecko myśli o sobie i swoim ciele, gdy dorasta. Niestety, wiemy też, że niektórzy dorośli wykorzystują dzieci i uczenie córki od najmłodszych lat tego, że to ona decyduje, do kogo chce się przytulić, może pomóc jej zrozumieć jej prawa, wiedzieć, kiedy jej granice są przekraczane i kiedy zwrócić się o pomoc – mówi dr Andrea Bastiani Archibald, psycholożka rozwojowa w Girl Scouts [cytat za: Feminoteka].

Pozornie "głupie" namawianie do przymusowych świątecznych buziaków może niestety poskutkować tym, że nasza pociecha nie tyle uzna, że na dotyk innych trzeba się zwyczajnie godzić, ale również straci zaufanie do rodzica czy opiekuna. Skoro dorosły, autorytet, mama, tata mówią, że tak należy się zachować, to dlaczego ja mam twierdzić inaczej?

Zgubny i niebezpieczny wpływ uścisków i pocałunków na siłę zauważają również pediatrzy. Podkreślają, że odbiera to dziecku możliwość decydowania o swoim ciele i staje się komunikatem, że inni mają prawo oczekiwać takich zachowań.

– Dr Jack Levine, członek komitetu wykonawczego ds. pediatrii rozwojowej i behawioralnej w American Academy of Pediatrics mówi, że to, w jaki sposób rodzice będą uczyć okazywania szacunku lub miłości dorosłym, może mieć trwały wpływ na dziecko. Jeśli zmusisz dzieci do przytulania lub całowania kogoś, kogo mogą nie znać zbyt dobrze, to przekazujesz im komunikat, że nie mają one wpływu na decyzję, komu i jak okazywać swoje uczucia, co w przyszłości może prowadzić do przekonania, że ich myśli i uczucia nie mają znaczenia – pisze Joanna Piotrowska, założycielka i prezeska fundacji Feminoteka.

Przekraczanie granic
Dzieci podobnie, jak dorośli mają swoje granice. Zapewne, gdy pomyślicie teraz o swoich znajomych, to przypomnicie sobie, że jedna koleżanka lubi się przytulić na przywitanie, a dla kolejnej wystarczający będzie uścisk dłoni. Niektórzy potrzebują więcej czasu na przełamanie dystansu, inni od razu pozwalają być "bliżej".

– Dzieci powinny rozwijać się we własnym tempie i potrzebują wsparcia i miłości swoich opiekunów, aby potem mieć do nich zaufanie. Istnieje wiele innych sposobów, dzięki którym dzieci mogą okazywać szacunek swoim krewnym – podkreślają lekarze.

Nie chodzi oczywiście o to, by nagle nasze dziecko wypaliło, że "nie będzie się przytulać, bo babcia śmierdzi" (sytuacja z życia wzięta) albo "wujka nie lubi i ma się odczepić". Rodzic powinien porozmawiać z dzieckiem. Najlepiej o konkretnej sytuacji – w tym przypadku np. Wigilii. Powiedzieć maluchowi, jakich gości będziemy witać, kogo maluch może znać lub pamiętać, a kto może być nowo poznanym członkiem rodziny.

Pytajmy dziecko, w jaki sposób chce wyrazić emocje, szukajmy komfortowego sposobu na przywitanie, nie zapominajmy o szacunku, rozmawiajmy i słuchajmy. Tylko w ten sposób będziemy bliżej zrozumienia potrzeb małego człowieka.

– Jeśli my – dorośli – dziś będziemy łamać granice naszych dzieci także przez zmuszanie do niechcianych uścisków i pocałunków, to w przyszłości dziecko nie będzie miało pewności, że gdy ktoś naruszy ich granice, otrzymają od nas wsparcie i zrozumienie i, jeśli przytrafi im się coś złego, zwróci się o pomoc do dorosłych – twierdzą specjaliści.

Chcemy wiedzieć. Najlepiej wszystko
A przecież wszyscy tego chcemy – wiedzieć. Bo wiemy, że nie jesteśmy w stanie ustrzec dziecka przed całym złem tego świata. Wiemy, że zaraz będzie coraz więcej sytuacji, że będzie musiało sobie radzić samodzielnie. Chociaż to wiedza przerażająca i straszna, to na pewno chcielibyśmy wiedzieć, gdy coś zagraża jego życiu i zdrowiu. By działać, pomóc, ustrzec, reagować. Możemy również kwestie granic ustalać od najmłodszych lat. Bardziej zapobiegać, niż leczyć.

Niewinny buziak w dzieciństwie może poskutkować nieumiejętnością zachowania się w przypadku mniej niewinnego "buziaka" w przyszłości. Brytyjscy psychologowie z organizacji pozarządowej Sex Education Forum przyjrzeli się takim wymuszonym czułościom i wnioski już nie brzmią jak przesadzanie czy przewrażliwienie.

Lucy Emmerson, koordynatorka organizacji, ostrzega, że namawianie dzieci do całowania kogoś, kogo nie chcą, jest pogwałceniem ich praw. Dzieci przymuszane do całowania innych, kiedy dorosną, łatwiej stają się ofiarami przemocy, nie tylko seksualnej. Mają też problemy z odmową, kiedy ktoś narusza ich cielesne granice i dłużej ukrywają fakt, że zostały skrzywdzone.

Zmuszane do całowania dziewczynki, częściej przyzwalają na gwałty ze strony partnera i milczą na ten temat. Dłużej też wytrzymują znęcanie się nad nimi. Chłopcy natomiast znacznie częściej ulegają szantażowi emocjonalnemu.

Chyba jednak lepiej zrezygnować z buziaków na siłę i podjąć próbę zrozumienia potrzeb swojego dziecka. Święta będą tym samym przyjemniejsze dla wszystkich.
Napisz do autorki: alicja.cembrowska@mamadu.pl
Źródło: feminoteka.pl