
Dla wielu z nas przestrzeń osobista to w dużej mierze niezbadany temat. Trudno nam ocenić granicę, moment, w którym odczuwamy dyskomfort w związku z fizycznym kontaktem. Często pytania dotyczące tej kwestii, wątpliwości, pozostają bez odpowiedzi. Zwłaszcza, jeśli nikt nie dołożył starań, by choć w części, uświadomić nas w dzieciństwie. Na szczęście to powoli się zmienia.
Jakiś czas temu, na łamach portalu CNN, redaktorka opublikowała swoje oświadczenie, w którym opisała proces uświadamiania swojej córki o odrębności i samostanowieniu o własnym ciele.
Moja córka czasem protestuje przed całowaniem i przytulaniem. Świadomie odrzuca kontakt fizyczny z wybranymi osobami odkąd ukończyła 3 lata. Na pocałunek lub uścisk mogą liczyć właściwie tylko rodzice. Reszta, z nawet bliskich jej osób, bardzo rzadko. Wszystko zaczęło się od sytuacji, w której powiedziałam Jej: „Chciałabym, żebyś uściskała babcię, ale jeśli nie masz na to ochoty, nie musisz tego robić”. Jeszcze tego samego wieczora, przytulając się do mnie przed snem zapytała: „Naprawdę, nie muszę obejmować kogoś, jeśli tego nie chcę?” Potwierdziłam.
Jej ciało należy tylko do niej, nie do mnie. I ona wbrew swojej woli nie musi nikogo dotykać, całować, tylko dlatego, że ja tak powiem. Decyzja o tym, na ile wkroczyć w przestrzeń fizyczną dziecka nigdy nie należy do rodziców, nauczycieli czy trenera piłki nożnej. Nieprzymuszanie do kontaktu fizycznego, nie jest jednoznaczne z okazywaniem należnego szacunku. Im wcześniej nauczy się jednak odpowiedzialności za siebie i za swoje ciało, tym lepiej. I kiedy słyszę o kolejnych przypadkach molestowanych seksualnie dzieci, wzrasta moja determinacja, by uczyć moją córkę, jak mówić: „nie” do dorosłych, którzy kładą na niej dłoń, nawet z pozoru przyjazną.
Uczę moje dziecko jak dbać o siebie w przyszłości, to nie zawsze jest łatwe. Jednak kiedy córka przytula się do swojej babci na sofie, rozmawia z nią o jej ulubionych książkach i ostatnim obozie harcerskim, widzę jak świeci się twarz mojej matki. Wie, że miłość mojego dziecka do niej, jest bardzo szczera.
W amerykańskich szkołach, w ramach zajęć z podstaw edukacji seksualnej, coraz częściej wprowadza się zagadnienia dotyczące przestrzeni intymnej. I chociaż nie jest to łatwe, pedagodzy podejmują próby przekazania świadomości własnego ciała, w najprostszy możliwy sposób.
Może cię zainteresować także: Kazirodztwo, gwałty oraz maltretowanie. Jakie są tajemnice przemocy domowej
Kiedy Agata Komorowska opublikowała na swoim blogu wpis traktujący o rozmowie z kilkuletnią córeczką o poszanowaniu jej własnego ciała, pozytywnym komentarzom nie było końca. To pokazuje, jak wzrasta świadomość dorosłego, o potrzebie wsparcia tej sfery rozwoju u dziecka. Pozwala formułować śmiałe wnioski, że rodzice nie tylko rozsądnie podchodzą do kwestii seksualności w ogóle, ale przede wszystkim potrafią i chcą budować tą wiedzę u swoich maluchów. Dziś o kwestii seksualności dziecięcej, blogerka mówi:
Dziecko jest istotą seksualną od poczęcia. W końcu powstało jako następstwo aktu seksualnego i w czasie seksu poda “pałeczkę” życia dalej. Urodziło się “cipeczką” jak mówi moja 5-letnia córka. Ona wie skąd biorą się dzieci i bocianów o rozrzucanie noworodków nie podejrzewa. Wie, że do tego potrzebni są tata i mama.
Mój starszy syn wiedział, że mama i tata muszą się kochać i mocno przytulać o czym nie omieszkał poinformować bezdzietnych sąsiadów w ramach porady sąsiedzkiej. Kiedy chodził do przedszkola opowiadałam mu różne historyjki, w tym o panu, który przychodzi do łazienki chłopców i zaczyna robić zdjęcia. Opowiadałam, że chłopcy głośno krzyczą, uciekają i opowiadają o wszystkim cioci. Potem rozmawialiśmy o tym komu można, a komu nie należy pokazywać siusiaczka i co robić, gdyby ktoś go o coś takiego prosił.
Staram się być wrażliwa na sytuacje, które na bieżąco wydarzają się w życiu moich dzieci i na bieżąco wykorzystywać je do podkreślania właściwych i niewłaściwych zachowań. Powtarzam córce, że jej ciało jest święte i nikt nie ma prawa jej dotykać, ściskać, przytulać ani całować bez jej zgody. To dotyczy zarówno kolegów równolatków, jak i dorosłych. Już to przyswoiła, bo gdy złapałam ją za rękę w ramach dyscypliny, wypaliła: nie dotykaj mojego ciała!
Małe dzieci doświadczają wszystkich zakamarków swojego ciała, wędrują również w te intymne zakątki. Nigdy nie należy traktować tego jako coś złego. Jeśli mały wkłada ręce w spodnie, po prostu zwracam uwagę: wyjmij rączki ze spodni. Nie mówię dlaczego. Po prostu są rzeczy, które się robi i takie których się nie robi. Nie należy traktować miejsc intymnych jako brudnych, nieczystych, czy wstydliwych, bo to kształtuje świadomość seksualną młodego człowieka.
