Kupuję na Gwiazdkę dzieciom, co chcą. Rozpieszczam? Oto dlaczego się mylisz

List do redakcji
Dzieci powinny doceniać wszystko, co dostają, czy jednak mają prawo czuć się rozczarowane, gdy pod choinką nie znajdują tego, o co prosiły? Swoim doświadczeniem w kupowaniu prezentów dzieciom i uczuciami, które towarzyszą prezentom nietrafionym, podzieliła się z redakcją MamaDu pani Ewa.
Kto powinien wybierać prezenty pod choinkę - dzieci czy rodzice? fot. 123rf
"Jestem mamą dwójki fantastycznych dzieci – Adasia, ma 8 lat i Helenki – ma lat 10. To pogodne, spokojne dzieci, nie mamy z nimi żadnych specjalnych problemów wychowawczych ani szkolnych. Znacznie większe problemy wychowawcze mamy z dziadkami, wujkami i ciociami...

Zbliża się czas Świąt i jak co roku wraca temat 'co kupić dzieciom'. Dla mnie i mojego męża to nie jest problem – wiemy, co nasze dzieci lubią, co je interesuje i co sprawia im radość. Zresztą wszystkie wątpliwości rozwiewa list do Świętego Mikołaja, który dzieci piszą, mimo że w samego Mikołaja nie wierzą. To taka nasza rodzinna tradycja.


Za to moi rodzice, rodzice męża i nasze rodzeństwo mają ten problem za każdym razem. A potem jeszcze większy problem mają dzieci...

Pamiętam, że jak byłam dziewczynką, dostawałam masę nietrafionych prezentów. Czułam się z tym fatalnie. Nie dlatego, że chciałam dostawać drogie rzeczy, lecz dlatego, że widziałam, że prezenty, które dostaję, bardzo podobają się tym, którzy mi je dali. Że podczas zakupów przez chwilę nikt nie pomyślał o mnie, o tym, co bym chciała dostać, lub co mogłoby mi się przydać.

Dostałam w życiu jeden prezent gwiazdkowy, który mnie naprawdę ucieszył i był odpowiedzią na moje zainteresowania. To było duże pudełko pasteli olejnych. Kochałam rysować, w podstawówce świetnie mi to wychodziło. Lubiłam eksperymentować z technikami.

O tym, że chcę pastele, wspomniałam rodzicom – miałam koleżankę, która była jedynaczką i jej rodzice byli bardzo wyczuleni na różne jej potrzeby. Ona miała super bajery do rysowania i malowania i pastele podpatrzyłam właśnie u niej.

Dobrze wspominam też różne notesy, pamiętniki – w dzieciństwie uwielbiałam robić zeszyty typu 'złote myśli' itd. Ale reszta? Dostawałam dużo ubrań, które podobały się tylko mojej mamie. Dostawałam dziecięcą biżuterię, której nie znosiłam. Najgorsze były książki, które już czytałam, ale nikt o tym nie wiedział, bo wypożyczałam je ze szkolnej biblioteki. I to okropne wspomnienie: poprosiłam o Lego Beville, którego nie ma już w sprzedaży, na co mama stwierdziła, że to nudne zabawki dla małych dziewczynek.

Prezenty gwiazdkowe były dla mnie dowodem, jak słabo znają mnie rodzice. To było naprawdę przykre, w wieku nastoletnim nawet bolesne. Nic mnie pod choinką pozytywnie nie zaskakiwało. Zazwyczaj dostawałam jedną konkretną rzecz, o którą prosiłam, a kiedy otwierałam inne prezenty, siliłam się na reakcję, która nikogo nie urazi.

Wiem, że rodzice się starali, ale jako mama wiem też, że nie tak mocno, jak powinni. Dlatego moje dzieci dostają to, czego chcą. Na szczęście nie mają wygórowanych żądań ani idiotycznych pomysłów. Czasem staramy się z mężem też im coś podsuwać, ale nigdy własnymi pomysłami nie zastępujemy ich marzeń.

Dlatego strasznie mnie wkurza, jak dziadkowie i wujkowie realizują na zakupach swoje fantazje. Niektórzy nawet nie próbują łączyć pomysłów moich dzieci z własnymi. I potem mamy kosz pełen niepotrzebnych psów na baterie, dziecięcych zestawów do makijażu i cekinowych bluzeczek.

Moje dzieci te prezenty ignorują, ale gdyby to były prezenty od nas, z pewnością zawód byłby bolesny. Zdaję sobie sprawę, że czasem dzieci mają głupie pomysły i chcą czegoś, co rodzicom wydaje się niewychowawcze albo niewarte swojej ceny.

My z niechęcią kupowaliśmy lalki Barbie. Wtedy taką lalkę 'równoważyliśmy' czymś, co też mogło się Helenie spodobać, żeby nie miała zabawek na jedną modłę i dostrzegała, że nie tylko lalki z długimi nogami mogą być super. Zadziałało.

I bardzo ważne: uczę swoje dzieci, by umiały doceniać każdy gest, każdy podarunek, bo najważniejsze, że jest prosto z serca. Ale uważam, że by dzieci mogły docenić, to i same muszą być docenione. A kupowanie tego, o czym marzą, by znaleźć pod choinką, jest jedną z metod tego docenienia."