Przykry finał klasowych mikołajek. Dla niektórych dzieci lepiej, by święty nie istniał

List do redakcji
Dziś w szkołach i przedszkolach odbyły się mikołajki. Dla dzieci powinien to być radosny dzień, jednak w przypadku pewnego chłopca było odwrotnie. Do redakcji MamaDu napisała list jego mama, pani Katarzyna, której syn usłyszał od kolegów, że skoro dostał mały prezent, widocznie nie zasłużył na lepszy...
Dzieci przechwalają się prezentami od Świętego Mikołaja. Droższy prezent dla grzecznego dziecka 123rf
"Mój 8-letni syn wrócił dziś ze szkoły smutny i zamyślony. Zaskoczyło mnie to, bo dziś były klasowe mikołajki. Poza tym, gdy rano odkrył swój drobiazg w bucie, wydawał się bardzo szczęśliwy.

Wojtek lubi sklejać drewniane modele, więc kupiłam mu za kilkanaście złotych mały szkielet dinozaura. Mimo że wstał przed 6, zapalił lampkę przy biurku i skleił model. Dołączył go do swojej kolekcji, widziałam, że ma z tego frajdę. Dlatego to, co wydarzyło się w szkole, bardzo mnie zasmuciło.

Kiedy zapytałam syna, co się stało, nie chciał powiedzieć. Dopiero po godzinie czy dwóch przyszedł do mnie i powiedział, że dzieci dziś wzięły do szkoły swoje prezenty od Mikołaja, i kiedy Wojtek przyznał się, co dostał, jeden z jego kolegów uznał, że mój syn musiał być niegrzeczny, skoro znalazł w bucie 'tylko' mały model dinozaura.


Wojtek wierzy w Świętego Mikołaja i z pewnością wiele razy słyszał, że przynosi on prezenty tylko grzecznym dzieciom. Choć sama staram się nie używać tej formy, to nigdy też nie skupiałam się na tym, by jej nie używać. Teraz mam pretensje do rodziców i siebie, że tworzymy Mikołaja, który jest przekupny i oceniający, a w dodatku kocha tylko wybranych.

Ta sytuacja doskonale pokazuje, co robimy swoim dzieciom, wmawiając im, że jeśli będą nieposłuszne to dostaną rózgę. To wyraźny komunikat, że prezent od Mikołaja jest wyznacznikiem wartości dziecka. Kiedy dzieci przechwalają się prezentami od Mikołaja, w którego wierzą, to przechwałki, które mają większe znaczenie niż zwykłe 'a ja mam droższe/lepsze/modniejsze'.

Bo co innego, kiedy dzieci tak zwyczajnie się chwalą, tym co mają. Tak jest co roku i po mikołajkach i po Świętach. Wyścigi, kto dostał modny ciuch z metką, a kto najnowszy model konsoli do gier. Tak jest od zawsze i wiem, że tego nie uniknę i że siłą rzeczy moje dziecko bierze w tym udział.

Potrafię rozmawiać ze swoim synem o naszej sytuacji finansowej, widzę, że to nie stanowi dla niego jakiegoś wielkiego problemu. Kiedy dzieciaki mówią o tych wszystkich drogich wakacjach czy rowerach i komórkach, które dostaną na komunię, na Wojtku nie robi to specjalnego wrażenia. Pewnie nie raz było mu przykro, ale nie widzę po nim takiego prawdziwego zmartwienia i rozterek, które widziałam dziś.

Jest tak m.in. dlatego, że kiedy nadchodzą urodziny czy gwiazdka, rozmawiamy, co Wojtek chciałby dostać, piszemy list do Mikołaja. Wiem, co go ucieszy, co go interesuje. Nie wciskam mu na siłę rzeczy, które podobają się tylko mi, razem szukamy rozwiązania, gdy jemu podoba się coś, na co mnie nie stać.

On się czuje doceniony i wysłuchany i dzięki temu łatwiej znosi to, że inne dzieci dostają drogie prezenty, którymi się chwalą. Jednak w przypadku przechwałek prezentami od Mikołaja, który daje je tylko grzecznym dzieciom, nie chodzi tylko o pieniądze, ale o to, na co kto zasłużył.

Dlatego dziś wieść o tym, że widocznie jest dzieckiem gorszym w oczach Mikołaja, bo dostał 'tylko mały model', wyraźnie go przygnębiła. Co mam mu powiedzieć?

To my-rodzice stworzyliśmy tego brodacza, który jest wyrocznią w sprawie bycia godnym lub niegodnym prezentu. Jak mam się z tego wycofać? Przecież Mikołaj powinien kochać wszystkie dzieci tak samo i każde obdarowywać z podobną hojnością. Jest masa rzeczy, które Wojtek chciałby mieć i na które mnie nie stać. Ale dlaczego nie stać Mikołaja...?

Wielu rodziców powie, że to w takim razie moment na uświadomienie dziecku skąd biorą się prezenty. Zdaje się, że to jedyne wyjście, jakie mi pozostaje. Nawet nie jest mi szkoda. Zrobiliśmy z Mikołaja niefajnego gościa. Na tych zasadach dla dzieci lepiej by, przestał istnieć".