Nie kpij, że Święty Mikołaj nie istnieje! Argument tego chłopca rozkłada na łopatki

Redakcja MamaDu
Jeśli sądzicie, że bajki o Świętym Mikołaju można wcisnąć co najwyżej 3-latkowi, bo każdy 4-latek wie, że za prezenty płaci się kartą lub zamawia je w necie, ten tekst jest dla was. Pewien rezolutny 9-latek podaje dowody na istnienie Mikołaja, których po prostu nie da się podważyć, pokazując przy okazji, jak dzieci w tym wieku rozumieją świat pokazany w telewizji.
Święty Mikołaj istnieje - wg tego chłopca dowodem na to jest granie przez niego w reklamie Coca-Coli. fot. cottonbro studio/Pexels

Czy Święty Mikołaj istnieje? Prawdziwy Święty Mikołaj żyje!

Pytanie o to, czy Święty Mikołaj istnieje, przewija się co roku w domach na całym świecie. Rodzice zastanawiają się często czy powiedzieć dziecku, że Mikołaj to symbol, legenda, czy może pozwolić im wierzyć w mityczną postać, jak najdłużej. Jednak często zapominamy, że prawdziwy Święty Mikołaj istnieje.


Dowiódł tego kilka lat temu pewien 9-latek, syn poety i publicysty Marcina Zegadło. Mężczyzna podzielił się na Facebooku scenką z życia swego syna. Opowieść w dużej mierze pokazuje, jak logicznie potrafi myśleć dziecko w tym wieku i jak błyskotliwie argumentować w dyskusji na najtrudniejszy temat, nad którym pochylają się najwięksi filozofowie – o istnieniu Boga.

Jak się okazuje, mały Zegadło przekonany jest, że Bóg nie istnieje, o czym rozmawiał z kolegą. Choć internauci największą uwagę skupili właśnie na tym wątku, moją uwagę przykuł fragment o Świętym Mikołaju, czyli odpowiedź na pytanie, czy Święty Mikołaj istnieje.

Otóż, choć 9-latek nie wierzy w Boga, to jest przekonany, że Święty Mikołaj jest prawdziwy – mimo że zwie się "święty". Powód? Święty Mikołaj zagrał w reklamie Coca-Coli, a jak wiadomo "to poważna firma".


Jak wygląda Święty Mikołaj? Prawdziwy Święty Mikołaj jak w reklamie

Znany nam dzisiaj wizerunek Świętego Mikołaja stworzyła właśnie Coca-Cola. Nie wiadomo, czy mały Zegadło o tym wie, jednak nie ma to większego znaczenia. Jego tok myślenia pokazuje, w jak fantastyczny sposób dzieci łączą fakty.

W każdym razie nim Mikołaj został brodatym staruszkiem w czerwonym wdzianku, najpierw był elfem w miniaturowych saniach i brązowym stroju. Do tego mieszkał w jaskini - niezbyt przystępny widok.

Na zlecenie Coca Coli amerykański ilustrator, Haddon Sundblom w 1931 roku narysował więc radosnego brodacza w stroju nawiązującym do etykiet najbardziej rozpoznawalnego na świecie napoju. Za wzorzec posłużył mu sąsiad, emerytowany sprzedawca. Kiedy sąsiad zmarł, Sundblom zaczął rysować siebie w tej roli i choć sam brody nie miał, ta z Mikołajem została.

W sumie Haddon Sundblom narysował ponad 40 obrazków z Mikołajem - głównie niegrzecznym, bo podkradającym colę z lodówki albo nanoszącym śnieg do domu. Po śmierci rysownika marka postanowiła, że Mikołaj zostaje i wygląda dokładnie tak, jak jego twórca. Tyle że z brodą.

Prawdziwy Święty Mikołaj istnieje

Prawdziwy Święty Mikołaj też musi jakoś zarabiać, więc czemu nie miałby zagrać w reklamie? Argument o tym, że Coca-Cola to poważna firma jest nie do zbicia. Nawet jeśli dziecko zacznie szperać w sieci i dotrze do informacji, że Mikołaj to jednak legenda to przecież ten konkretny z reklamy musi istnieć. Fakt, że w reklamach grają aktorzy to już wyższy stopień wtajemniczenia.

Zatem jeśli wasze dzieci wątpią, w to, że do ich butów czy skarpet prezenty będzie wkładał prawdziwy Święty Mikołaj, użyjcie argumentu pomysłu synka Marcina Zegadło. Emocje gwarantowane!

Adres Świętego Mikołaja: to tu wysyłamy listy

Skoro prawdziwy Święty Mikołaj istnieje, to prawdziwy Święty Mikołaj ma swój adres, pod który można wysłać list i doczekać się odpowiedzi. I co najważniejsze – na koniec te prezenty rzeczywiście lądują pod choinką, więc w co tu nie wierzyć? Tylko trzeba pamiętać, żebylist do Mikołaja wysłać na czas!