"Mogą mieć szkodliwy wpływ na skupienie uwagi". Zdjęcie, które powinien zobaczyć każdy rodzic

Ewa Bukowiecka-Janik
Kojarzycie kruche ciastka z nadzieniem ze słodkiej marmolady? Z pewnością. To klasyk, który kochają wszyscy – również dzieci. Niestety istnieje spore prawdopodobieństwo, że pyszne nadzienie ma w sobie substancję z "czarnej listy".
Nadzienie marmoladowe w wyrobach cukierniczych może być bardzo niezdrowe fot. 123rf
Nadzienia marmoladowe do produktów cukierniczych to produkt, którego nie możemy wziąć do ręki, by przeczytać jego etykietę i skład. Kiedy kupujemy w cukierni lub na wagę, kupujemy w ciemno. Okazuje się, że raczej nie warto...

Marmolada, która zaburza koncentrację
Na jednej z grup zamkniętych na Facebooku pojawiło się zdjęcie o bardzo niepokojącej treści. Jego autorka zgodziła się udostępnić je w naszym artykule. Przedstawia ono opakowanie marmolady wykorzystywanej w przemyśle cukierniczym. Szczególną uwagę warto zwrócić na ostatnie zdanie na etykiecie...


Producenci ostrzegają, że może ona mieć "szkodliwy wpływ na aktywność i skupienie uwagi u dzieci". I bynajmniej nie chodzi tylko o to, że w 100 g marmolady jest ponad 10 łyżeczek cukru...
fot. arch. prywatne
Zdaniem Moniki Stromkie-Złomaniec, dietetyczki z gabinetu "Z kaloriami na pieńku", prawdopodobnie w składzie produktu znalazła się jeden z sztucznych barwników z "czarnej listy".

– Producenci zobligowani są do zamieszczania na etykiecie sformułowania: "może wywierać szkodliwy wpływ na aktywność i skupienie uwagi u dzieci", jeśli ich produkt zawiera: żółcień chinolinolową E 104, żółcień pomarańczową E 110 lub czerwień koszenilową E 124 – wyjaśnia dietetyczka.

Aby uniknąć ciastek z niezdrową marmoladą, powinniśmy wybierać wypieki ze sprawdzonego źródła lub opatrzone etykietą ze składem. Z pewnością nie każda cukiernia używa "gotowców".

Sztuczne barwniki – gdzie ich szukać?
Istnienie sztucznych barwników to dla świadomego konsumenta żadna nowość. Jednak kojarzymy je raczej z żelkami, lizakami i wszelkimi słodyczami, które nie wydają się naturalne. Ale marmolada? Która piękny kolor mogłaby zawdzięczać po prostu obecności malin lub truskawek...?

Jednak to nie wszystko. Sztuczne barwniki, które mogą szkodliwie wpływać na aktywność i koncentrację u dzieci, występują nawet w... witaminach! Tych, które rodzice kupują z myślą o poprawie zdrowia swoich pociech.

– Polecam czytać skład m.in. popularnych "musujących witamin" dla dzieci, zakwalifikowanych jako suplementy diety. Trzeba być bardzo uważnym – komentuje Monika Stromkie-Złomaniec.

Zgodnie z rozporządzeniem Komisji Unii Europejskiej stosowanie trzech wymienionych wcześniej barwników jest prawnie ograniczone. Pod wpływem niepokojących wyników badań, które jednym zdaniem opisuje etykieta marmolady, ustalono nowe, bardziej rygorystyczne ADI, czyli akceptowane dzienne pobranie.

Nie ulega jednak wątpliwości, że o ile w produkcie jest danej substancji "dopuszczalna" ilość, o tyle dzieci ograniczyć trudniej. Wszak nie zawsze jedzą pod okiem rodziców.

– Z mojego punktu widzenia, jeśli dziecko spożywa dużo żywności przetworzonej, zawierającej powyższe barwniki to może nastąpić ich kumulacja i przekroczenie określonych norm co w efekcie wpłynie negatywnie na jego aktywność i skupienie uwagi – mówi Monika Stromkie-Złomaniec.

Tych barwników unikaj!
Żółcień chinolinowa – barwi na żółto, można ją znaleźć w lodach, galaretkach, ciastkach, cukierkach. Co ciekawe w Japonii, Kanadzie, USA i Wielkiej Brytanii jest zakazana i producenci nie mogą jej używać w ogóle.

Żółcień pomarańczowa – barwi na pomarańczowo, można ją znaleźć w napojach bezalkoholowych, napojach winopodobnych, lodach, deserach, wyrobach piekarniczych i cukierniczych, marmoladach itp. Zakazana w USA i Wielkiej Brytanii.

Czerwień koszenilowa – barwi na czerwono, można ją znaleźć w galaretkach, marmoladach, kupnych zupach pomidorowych, płatkach śniadaniowych, pastach rybnych itp. Zakazana w USA i Wielkiej Brytanii.