"Wyciąga dziecko z wózka i przewija na stole". Scena z życia kelnerki wywołała falę hejtu

Ewa Bukowiecka-Janik
Przewijanie dzieci na stole w restauracji to temat, który wraca jak bumerang, jak tylko pojawi się okazja. Wszystko na ten temat zostało już powiedziane, a i tak nic się nie zmienia – jedno zdjęcie i awantura na wszystkich frontach. Oto jak jedna pielucha i kilka mocnych słów potrafi wywołać falę wzajemnej nienawiści.
Kobieta przewinęła dziecko na stole w restauracji fot. screen/Facebook
Na znanym profilu Spotted: Madka and Tateł pojawił się wpis, który oburzył tysiące internautów. Prawdopodobnie z powodu masy gwałtownych reakcji został usunięty przez administratorów. To historia z życia kelnerki. Do restauracji przyszli rodzice z dzieckiem, którzy (jeśli relacji można wierzyć) pozbawieni byli podstawowych zasad kultury osobistej.

Oprócz tego, że mieli absurdalne wymagania i próbowali wysępić darmowe danie, kluczowym momentem ich wizyty było wspomniane przewijanie dziecka na stole restauracyjnym. Scena ta została uwieczniona na zdjęciu.
fot. screen/Facebook
Na wstępie – nie mam wątpliwości, że przewijanie niemowlaka na stole w restauracji, nawet jeśli nie ma w niej toalety, jest nie na miejscu. Na stołach się je. Kropka. Rodzice, którzy przychodzą do restauracji z maluchem, mają masę możliwości, a jeśli brakuje im pomysłu, wystarczy poprosić obsługę o pomoc. Z pewnością "coś się wymyśli".


Tymczasem są rodzice, którym albo wydaje się, że ich obecność w lokalu to zaszczyt, więc robią, co chcą, albo tak bardzo udziela im się domowa atmosfera miłej restauracji, że zapominają o obyczajach... Tak czy inaczej, przewijanie dziecka na stole restauracyjnym jest niedopuszczalne. Szczęśliwie nie jest to restauracyjna rutyna, takie sytuacje to wyjątki.

Za to rutyną staje się rzucanie mięsem we wszystkich rodziców i pogardliwe komentarze wobec ich dzieci, kiedy tylko nadarzy się okazja. Znacznie bardziej interesująca od historii opisanej na profilu Spotted: Madka and Tateł była dyskusja pod nią.

Większości komentarzy nie wypada cytować. Najpopularniejszy (prawie 2 000 reakcji) był jednym z najwulgarniejszych. Drugi co do popularności był akurat bardzo celny: "Wiecie co? Komentować tego nawet nie będę, bo nie ma to sensu. Tylko wkurza mnie, że później właśnie tak są postrzegane rodziny z dziećmi (...) Nie wszystkie dzieci przeszkadzają czy hałasują. Moja córka je lepiej i jest spokojniejsza niż wielu dorosłych. Wychowanie j jeszcze raz wychowanie!" – napisała jedna z internautek.

To opinia nie na wyrost. Duża część komentarzy dotyczyła nie samego przewijania, a w ogóle załatwiania potrzeb fizjologicznych przez dzieci. I tu na rodziców wylewa się wiadro pomyj. Że skandal "wysadzać dziecko na trawkę", że obrzydlistwo, jak dziecku się uleje. Nie wspominając o tym, że do tego samego poziomu, co przewijanie dziecka na stole w restauracji, sprowadzono karmienie piersią w miejscu publicznym. Bez komentarza... (!)

Komentowano też pomysł włączania dziecku bajki w telefonie. Bo inni ludzie tam są i muszą "idiotycznej kreskówki" słuchać. Rozsądny człowiek widzi, że każda z tych sytuacji w rzeczywistości jest inna. Że nie ma jednej miary, którą można zmierzyć wszystkich, którzy "wysadzają na trawkę" czy włączają dziecku bajkę w telefonie.

Słowem, że ludzie, którzy wykłócają się, obrażają wzajemnie, popadają w skrajności czy to w czynach czy w słowach są zwyczajnie pozbawieni kultury i widzą wyłącznie czubek własnego nosa. Jednych i drugich jest mniej więcej tyle samo...

Wyzywanie się od najgorszych i nazywanie dzieci "gówniakami" to znacznie większy skandal niż jedna matka, która przewinęła dziecko na stole w restauracji. Dlaczego? Bo pielucha na stole była jedna, a komentarzy, które nadają się tylko, by je zgłosić jako nadużycie, są tysiące. I nie napisała ich ta, co przewijała.