Jeśli dzisiaj mówisz dziecku: "nie płacz", przygotuj się na kosztowną terapię

Wiktoria Dróżka
"Nie płacz!" – ten komunikat słyszany w dzieciństwie może na długie lata zahamować w nas wyrażanie trudnych emocji. Płacz do czegoś służy. Dlaczego, więc rodzicie zakazują dzieciom płakać?
Łzy dziecka komunikują emocje. 123rf.com
Dzieci nie płaczą i jak się z tym czują?
Magda Gerber była wczesnoszkolną nauczycielką w Stanach Zjednoczonych. Na całym świecie jest znana z nauczania rodziców i opiekunów, jak rozumieć dzieci i jak być w dobrej relacji z nimi od początku do końca. Kiedyś wypowiedziała się na temat płaczu: "Jeśli mówisz dziecko, żeby nie płakało lepiej odłóż sporą sumkę na jego terapię, kiedy dorośnie".

Łzy są po coś
Uczucia są sygnałami płynącymi z ciała informującymi o zaspokojonych lub niezaspokojonych potrzebach. Informują nas o energii życia, która w danym momencie przez nas przepływa. Każdy czuł kiedyś jej spadek, w chwili, gdy ktoś sprawił mu ból.


Jeśli, więc dziecko słyszy od rodzica: "nie płacz, "nic się nie stało" lub "nic nie boli", gdy faktycznie boli, to dziecko uczy się, że nie może ufać sobie, swoim odczuciom i przeżyciom. Odcina się w ten sposób od emocji grubym pancerzem, aż w końcu nie umie ich okazać. Może doprowadzić też do tego, że w konsekwencji nie umie się wczuć się w stan innych osób.

Ten płacz coś mówi i po coś jest. Rodzic, który zauważa, że ból wiąże się z pewnymi emocjami buduje kontakt z dzieckiem. Ma to oczywiście ogromną wartość. Dziecko ma świadomość, że rodzic tworzy z nim zaufanie i więź, a to zwiększa szanse, że kiedyś z otwartością przyjdzie do niego z problemem.

Co się kryje za łzami dziecka?
Znam takie dzieci, które boją się pokazać, że coś je boli, smuci, trapi. Ukrywają ranę na kolanie, gdy przewrócą się na asfalt po nauce jazdy na rowerze. Dziecko uderzyło się w kolano i płacze, a rodzic krzyczy albo daje srogie uwagi: "Nie umiesz jeździć?", "Mówiłem, uważaj". Takie słowa dziecko zapamięta do końca życia... Taka reakcja nie buduje kontaktu i odsuwa dziecko od rodzica.

Co sądzi o tym psycholog? – Fatalnie! Komunikat „nie płacz” to przyhamowanie emocji i prawdziwych uczuć, jakie pojawiają się w dziecku i może mieć to naprawdę złe konsekwencje. Ludzie, którym nie wolno było płakać w dzieciństwie często w dorosłości nie maja kontaktu ze swoimi uczuciami, zaprzeczają im. Trudno im radzić sobie ze smutkiem, często popadają wręcz w uzależnienia – uważa Katarzyna Kucewicz psycholożka, psychoterapeutka w Inner Garden.

– Dziecko, któremu nie wolno płakać, uczy się, że na takie emocje w życiu nie wolno sobie pozwalać, że trzeba robić dobrą minę do złej gry. W tym kontekście łzy to słabość, smutek to emocje nieprawidłowe, co jest nieprawdą. Smutek i złość (bo często ona też stoi za płaczem) są tak samo ważnymi, prawdziwymi i potrzebnymi emocjami jak radość i musimy zrobić na nie przestrzeń w umyśle dziecka – dodaje.

Postawienie się na miejscu dziecka bywa niełatwe – wiem. Czasami mówimy coś z automatu, np.: wspomniane "Nie płacz", innym razem emocje po prostu biorą górę. Sama świadomość, że chcę je wesprzeć, ale uczę się tego na początek wystarczy. Dawanie empatii daje dziecku wiarę w siebie – może to zmotywuje dorosłych.