Tak, wiem. Dla mnie to również wyzwanie. Nie nauczono nas mówić o uczuciach, o tych wielkich emocjach, które rozrywają nas na pół. O rozczarowaniu, którego nie da się przełknąć, o żalu, który jest zbyt ciężki, by go udźwignąć.
Nie możemy się więc spodziewać, że młodym ludziom, naszym dzieciom, w każdym wieku, będzie łatwiej niż nam. Jak więc je usłyszeć?
"Zaufaj mi"
Jake Ernst, terapeuta, twórca podcastu, w ostatnim poście podkreślił wagę słyszenia tego, co kryje się za "zwykłymi", a czasami nawet raniącymi nas słowami.
Pisze: "Nastolatkowie nie mówią: 'czy możemy porozmawiać o moim zdrowiu psychicznym?'. Mówią:
Usłysz własne dziecko
Ile ukrytych znaczeń i potrzeb jest w każdym z tych zdań? Potrzeba bycia widzianym, usłyszanym, bliskości, czułości, obecności.
Z całego serca życzę sobie, by moja córka potrafiła artykułować takie prośby do mnie, teraz i za dekadę, i za dwie i zawsze. Jest moim głównym celem jako matki, by być tą osobą w jej życiu, do której nie będzie bała się odezwać. Której odrzucenia nie będzie się obawiać, choćby popełniła największy błąd.
Ja też popełniam błędy i znam te wszystkie wielkie, ciężkie uczucia, o których myślimy, mówiąc "kryzys psychiczny". Byłam w tamtym miejscu, niejednokrotnie. Nie wiem, czy nauczyłam się czegoś dostatecznie wartościowego, ale jednego na pewno: być dla swojej córki, nie odwracać się od niej i próbować zrozumieć, zawsze.
A przede wszystkim: słyszeć własne dziecko.