Cisza na placu zabaw to absurd. Kontrowersyjne tabliczki podzieliły mieszkańców
Ładna pogoda równa się hałas za oknem. Jedni go lubią, innym nie przeszkadza, ale są też tacy, którzy nie mogą go znieść – dziecięce krzyki. Na kilku placach zabaw w Cieszynie pojawiły się tabliczki z prośbą, by dzieci bawiły się w ciszy.
Zdjęcie tabliczek z prośbą o ciszę udostępniono na Facebooku "Głosu Cieszyńskiego". Jak to zwykle bywa w takich sytuacjach – podzieliła ona mieszkańców. Jednak znakomita większość uważa apel do dzieci, by nie krzyczały podczas zabawy, za absurdalny.
Bo gdzie w takim razie dzieci mogą poczuć się bardziej swobodnie niż na placu zabaw? W domu? Nie do końca. Skoro mieszkają w blokach, rodzice zapewne uczulają je na to, by szanować sąsiadów. A jeśli nad dziećmi nie udaje się zapanować, zrobią to inni mieszkańcy.
Sąsiedzkie spory o hałasy
Na jednym z osiedli na warszawskim Targówku doszło do sporu między sąsiadami. Pewni rodzice zostali oskarżeni o to, że nie wychowują swoich dzieci, gdyż pozwalają, by długo płakały i krzyczały. Upomnienie w formie tabliczki to specjalność Polaków – mieszkańcy z Targówka również je wybrali.
Na Ursynowie zaś problemem okazał się szczekający za dnia szczeniak. W poście na Facebooku jedna z mieszkanek tej dzielnicy pożaliła się, że jej sąsiad z powodu psich odgłosów grozi jej policją. Poza tym znanym sąsiedzkim konfliktem jest spór o papierosowy smrodek, czyli dyskusja czy można palić papierosy, siedząc na własnym balkonie...
Choć w każdej z tej sytuacji obie strony mają trochę racji, to ich nasilenie i radykalne podejście "przewrażliwionych" sprawia, że można odnieść wrażenie, iż całkiem pozbywamy się resztek sąsiedzkich więzi.