"Kombinują, żeby tylko nie płacić". Przez błąd urzędnika nie dostała 500+

Katarzyna Grzelak
Pewna kobieta zdecydowała się wejść na ścieżkę sądową przeciwko urzędowi po tym, jak nie otrzymała pieniędzy ze świadczenia 500+. Wszystko przez to, że – jak stwierdziła – urzędnicy zgubili złożony przez nią wniosek. Teraz sąd wydał wyrok w tej sprawie. Niestety, niekorzystny dla kobiety.
Kobieta zarzuca urzędnikom, że zgubili wniosek Fot. Wojciech Kardas/Agencja Gazeta
11 listopada 2016 roku kobieta urodziła czwarte dziecko. Niespełna dwa tygodnie później – jak sama twierdzi – zgłosiła się do Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, żeby złożyć wniosek o 500 plus na nowo narodzonego syna. Kiedy po kilku miesiącach czekania na jej konto nadal nie wpłynęły żadne pieniądze, ponownie wybrała się do urzędu.

Od pracowników MOPS-u usłyszała, że żadnego podania nie było i musi złożyć nowy wniosek. Tak też zrobiła. Kolejny wniosek wpłynął do urzędu pod koniec kwietnia 2017 r., kiedy syn kobiety miał już 5 miesięcy.

Rodzinie w końcu przyznano świadczenie, jednak dopiero od 1 kwietnia. Mama chłopca postanowiła więc odwołać się od tej decyzji i zażądała wyrównania – tak, aby 500 zł miesięcznie było liczone od listopada, kiedy to – jak podkreśla – złożyła pierwszy "zaginiony" wniosek.


Sąd rozstrzyga spór
Wyrok w sprawie wydał sąd wojewódzki. Uznał, że to na wnioskodawcy spoczywa obowiązek udowodnienia, że wniosek wpłynął do właściwego urzędu. Innymi słowy – to matka powinna udowodnić przed sądem, że faktycznie złożyła wniosek już w listopadzie.

Jeśli dokument zaginął, a kobieta nie miała żadnego potwierdzenia, nic już nie może zrobić. Powódka potwierdziła, że faktycznie nie ma żadnego dowodu, bo MOPS nie wydaje potwierdzenia dla złożonego wniosku.

Tym bardziej, że w systemie oraz w urzędniczych dokumentach widnieje jedynie informacja o wniosku z kwietnia. A to oznacza, że pieniądze z okres od listopada do marca przepadły. Łącznie – 2,5 tysiąca złotych.

"Urząd zawinił, ukarana została matka"
Oburzenia takim obrotem sprawy nie kryją internauci. – Nie od dziś w urzędach giną dokumenty, a żaden urzędnik nie przyzna się do błędu – pisze jeden z komentujących.

– Może powinna jeszcze udowodnić, że urodziła swoje dziecko osobiście? Co za kretynizm! Po jaką cholerę składać jeszcze wniosek, skoro jest ewidencja urodzeń? Żeby urzędasy miały co robić – nie przebiera w słowach Szymon.

– I zaczęły się pokazywać efekty reformy. Urząd zawinił, a ukarana została matka. Naobiecywali 500+, a teraz tylko kombinują jak nie dać – oburza się Anna.

"Po prostu weź podpis"
Wśród komentujących przypadek "zgubionego wniosku" znaleźli się też tacy, którzy trzeźwo ocenili sytuację i dali kobiecie dobrą radę.

Otóż, jeśli urząd nie wydaje potwierdzenia przyjęcia wniosku, warto przynieść dwie kopie – jedną dla urzędu, a drugą dla siebie. I poprosić urzędnika o złożenie podpisu lub pieczątki na naszej kopii.

Pewnym sposobem jest też złożenie wniosku przez internet. Wtedy automatycznie generowane jest UPO, czyli urzędowe potwierdzenie odbioru.
Źródło: WP Finanse