"Rodzice powinni się puknąć w łeb". Gorszące sceny przed centrum handlowym

Redakcja MamaDu
Małe dzieci biegają w samych majtkach, a niektóre nawet bez! Ja rozumiem, że jest dziecku gorąco, ale rodzice chyba powinni się puknąć w łeb, że na to pozwalają – napisała do nas oburzona pani Renata. Poszło o dzieci kąpiące się w fontannach przed jednym z warszawskich centrów handlowych.
Dzieci kąpiące się w fontannie przed centrum handlowym Fot. MamaDu
Rodzice z Warszawy znaleźli prosty i darmowy sposób na upały. Przychodzą z dziećmi pluskać się w fontannach przed Arkadią. O takim sposobie spędzania wolnego czasu poinformowała nas jedna z czytelniczek.

– Godzina 15, centrum miasta! Małe dzieci biegają w samych majtkach, a niektóre nawet bez. I to tuż przed galerią handlową! Wkoło pełno ludzi, każdy może zobaczyć, co się dzieje. Rodzice zadowoleni, bo mają spokój – napisała pani Renata.

Kobieta podkreśliła, że próbowała zwrócić uwagę rodzicom bawiących się dzieci, ale większość ją zignorowała. – Ja rozumiem, że jest dziecku gorąco, ale rodzice chyba powinni się puknąć w łeb, że na to pozwalają – nie przebiera w słowach.


Pani Renata zaznacza też, że widok półnagich dzieci może być dla wielu "gorszący". – Jak idę na zakupy, to raczej nie mam ochoty oglądać takich widoków. Jest miejsce, gdzie dzieci mogą biegać w kąpielówkach – to basen i plaża, a nie centrum handlowe! – podkreśla.

"Nic im się nie stanie"
Po liście od pani Renaty sama pojechałam pod Arkadię, żeby sprawdzić, czy to, co pisze, jest prawdą. I owszem – w fontannach przed głównym wejściem do centrum biegały dzieci. Mniejsze w pieluszkach, większe najczęściej w samych majtkach. Większość dziewczynek w strojach kąpielowych, czyli najpewniej przyszły tu specjalnie, żeby się popluskać.

Rodzice siedzą obok na kamiennych ławeczkach. Rozmawiają, piją kawę, robią zdjęcia. Na moje pytanie, czy nikt nie zwraca im uwagi, że może taka zabawa przed centrum handlowym nie jest najlepszym pomysłem, tylko kręcą głowami.

– Jeśli komuś przeszkadza, to po prostu niech nie patrzy. A nie wierzę, że tu siedzi przy stoliku jakiś pedofil i robi zdjęcia, bo to już paranoja – mówi mama jednej z dziewczynek.

– My dopiero przyszliśmy. Jest straszny upał, więc dzieci niech się trochę pochlapią, wybiegają. Myślę, że nic im się nie stanie. W końcu jest ochrona i monitoring – zauważa z kolei inna mama.
Fontanna przed ArkadiąFot. MamaDu
"Pedofilska paranoja"?
Ale ani ochrona, ani monitoring nie ustrzeże naszych dzieci przed tym, przed czym może je ochronić nasz zdrowy rozsądek. W tej sytuacji – szczególnie gdy mowa o dzieciach biegających zupełnie nago – nie sposób nie wspomnieć o pedofilii. Nigdy tak naprawdę nie wiemy, kto zajmuje sąsiednie miejsce.

Choć zagrożenie wydaje się abstrakcyjne, dopóki się z nim nie zetkniemy, to jest jak najbardziej realne. Przekonali się o tym rodzice, którzy odpoczywali z córką na plaży w Lubczynie. Pedofil zaczaił się na dziewczynkę w toalecie. Krzyk dziewczynki oraz szybka reakcja rodziców i innych plażowiczów pozwoliły zatrzymać mężczyznę na gorącym uczynku.

Poza tym, nawet jeśli naszemu dziecku nic się nie stanie, to niewykluczone, że jego zdjęcia trafią do sieci – bez naszej wiedzy i zgody. Policja i służby zajmujące się cyberprzestępczością nie raz alarmowały, że zdjęcia w grupach pedofilskich często pochodzą od rodziców. Oczywiście niczego nieświadomych.

"Nie ma zakazu"
O dyskusyjną atrakcję zapytaliśmy też rzeczniczkę prasową Arkadii. Podkreśliła, że jak dotąd nie było żadnego zgłoszenia od klientów, którzy byliby zniesmaczeni lub zgorszeni widokiem kąpiących się przed centrum dzieci.

– Oddaliśmy naszą bezpieczną i nowoczesną fontannę do użytku, tak by stanowiła ochłodę i atrakcję dla naszych klientów. Wcześniej nie spotkaliśmy się z podobnymi zastrzeżeniami co do jej funkcjonowania. W przestrzeni miejskiej bardzo często zdarza się, że w gorące dni przy fontannach bawią się dzieci – poinformowała Monika Lewczuk-Kuropaś.

– Przy naszej fontannie jest wyraźna informacja, że woda nie jest zdatna do picia, nie ma natomiast zakazu kąpieli w fontannie, wychodzimy bowiem z założenia, że dzieci pozostają pod opieką osób dorosłych i to opiekunowie reagują we właściwy sposób, jeżeli mają coś przeciwko korzystaniu z wody przez swoich podopiecznych – podkreśliła.

I dodała – Nie odnotowaliśmy jak dotychczas żadnych niepokojących incydentów w przypadku zabaw w obrębie fontanny.

Gronkowiec w gratisie
Tych, których nie przekonują argumenty o podglądaczach i dobrym smaku, może przekonają kwestie zdrowotne. Nie każdy zdaje sobie sprawę z tego, że jakość wody w fontannach nie jest w żaden sposób monitorowana. Prócz zwierzęcych odchodów może być pełna mikroorganizmów, które mogą doprowadzić do poważnych chorób.

– Epidemiolodzy ostrzegają, że w miejskich zbiornikach wodnych, które mają obieg zamknięty, może znajdować się kilkadziesiąt różnych drobnoustrojów, m.in. bakterie gronkowca, salmonelli, pałeczki legionelli, bakterie kałowe np. E.coli, enterokoki. Na pozór niewinna zabawa może się zatem skończyć szpitalem – pisałyśmy po raporcie Sanepidu już w 2016 roku.

Niestety, nadal większość rodziców nie wie, że pozwalając dziecku na kąpiel w fontannie, nie tylko naraża je na swędzącą wysypkę. W ten sposób może zafundować mu zapalenie płuc, spojówek, uszu, grzybice stóp, schorzenia dróg oddechowych, zakażenie gronkowcem, paciorkowcem, a to z kolei może doprowadzić do zapalenia gardła, oskrzeli, migdałków czy zapalenia opon mózgowo-rdzeniowych.