"Odpowiedzialni" rodzice bawią się w sieci. Ich nowa zabawa to "tykająca bomba"

Wiktoria Dróżka
Zdjęcie dziecka i prośba o lajki – takie posty zaczęli ostatnio publikować na Facebooku rodzice nowo narodzonych dzieci. To niepokojący trend, który dopadł młodych rodziców. O co proszę przypadkowych internautów i w jakim celu? Przeczytajcie.
– Moje dziecko kończy roczek, proszę daj lajka – rodzicielskie "zabawy" w social media. Prawo autorskie: stanislavuvarov / 123RF Zdjęcie Seryjne
Skąd ten pomysł?
Zarówno na Instagramie, jak i na Facebooku, od jakiegoś czasu można zobaczyć zdjęcia (zazwyczaj małych) dzieci i prośby rodziców (a raczej błagania) o lajki. Trend mocno przebił się w sieci. Nie wiadomo, czy rodzice robią to dla siebie, czy może dla dziecka. Jak się okazuje, za serduszko instagramowe oddać można wiele.

Łańcuszek reakcji
Ciekawe jest również to, jak reagują na wpisy inni. – Jaka śliczna. Moja dzisiaj kończy 12 miesięcy – piszą mamy. – My z 11 marca. Pozdrawiamy – pisze kolejna z nich. Wymieniają się informacjami jak w banku zdjęć. Nie czują, że to przekroczenie granic intymności, chcą przede wszystkim lajków, za które są w stanie zrobić wiele. Proszą, lajkują, piszą co u nich. Jak widać, "wkręcają się" mocno. Pytanie, po co?


O tym, że dla niektórych lajki są cenne prawie jak złoto, pokazał ostatnio również Olivier Janiak. – Choćby wejdźcie na jego profil i choć serduszko zostawcie pod filmem z dzisiejszego sto lat dla niego – napisał dziennikarz. Kosztowne prezenty to za mało, teraz czas na lajki?

Instagram rządzi
Polub zdjęcie mojego dziecka, a będę szczęśliwą matką. Taki komunikat kryje się pod internetowymi prośbami. Szczęśliwą, ale czy dobrą? Ten nowy trend doskonale obrazuje, jak świat social media zawładnął nie tylko młodzieżą, ale i dorosłymi. Wygląda to jak "niewinna zabawa", która niejednokrotnie przekracza granice prywatności rodziny.

Naruszanie granic prywatności
Dla rodzica to tylko zdjęcie i prośba o lajki. Jednak to jedno "niewinne" zdjęcie jest jak tykająca bomba, która w przyszłości może wybuchnąć. Rodzic, publikując zdjęcia dzieci i prosząc o lajki, narusza ich prywatność. Przyznaje, że "wartość" człowieka mierzy się reakcjami w mediach społecznościowych, a najlepszym prezentem jest popularność. Nie książka czy zabawka – lajki.

To jednak nie wszystko. Być może za kilka, kilkanaście lat, gdy dziecko podrośnie, wejdzie na profil swojego rodzica i zobaczy, jakie zdjęcia rodzic publikował. Pół biedy, jeśli to urocze zdjęcie z placu zabaw czy rodzinnej uroczystości. Gorzej, jeśli przy prośbie o lajki pojawia się zdjęcie w samych majtkach czy pielusze, jeszcze bardziej odzierające dziecko z godności.

Dla rodzica to sposób na 5 minut sławy, szansa na zaistnienie w sieci niczym Anna Lewandowska. To wygląda trochę jak iluzjonistyczne i niezwykle szkodliwe budowanie marki rodziny w internecie. Dawniej takie zdjęcia można było znaleźć tylko w albumie rodzinnym, dziś już nie. Teraz wszystko jest na sprzedaż?