Miała być rewolucja, skończyło się porażką. Warszawską podstawówką zajęło się kuratorium

Katarzyna Grzelak
O Szkole Podstawowej nr 323 w Warszawie zrobiło się głośno, gdy dyrekcja ogłosiła, że rezygnuje z prac domowych i wprowadza innowacyjny system nauczania. Nie minęły nawet dwa lata, a placówka popadła w ogromne kłopoty. Zaczęli odchodzić uczniowie i nauczyciele, sprawie przyjrzało się też Kuratorium Oświaty.
Szkoła Podstawowa nr 323 zasłynęła jako pierwsze szkoła bez prac domowych Fot. naTemat/Maciej Stanik
Kuratorium Oświaty skontrolowało placówkę w maju. Przeprowadzono m.in. anonimową ankietę wśród siódmo- i szóstoklasistów oraz wysłano wizytatorów na kilka wybranych lekcji. Wnioski z kontroli nie pozostawiają złudzeń – w szkole dochodzi do niedociągnięć.

– Większość ankietowanych uczniów deklaruje, że nauczyciele zadają prace domowe. Mniej niż połowa uczniów deklaruje znajomość założeń "Budzącej się SP 323". Zdaniem ponad połowy ankietowanych samoocena podczas zajęć nie przyczynia się do zwiększenia ich świadomości na temat uczenia się. Element oceniania kształtującego NaCoBeZu nauczyciele stosują głównie przed sprawdzianami. Jak utrzymują niektórzy uczniowie, cel lekcji (innowacja) jest podawany zamiast (tradycyjnego) tematu lekcji – napisano w protokole pokontrolnym, podpisanym przez Krystynę Muchę, dyrektorkę Wydziału Kształcenia Ogólnego. (Metoda oceniania NaCoBeZu polega na informowaniu ucznia o tym, na co nauczyciel będzie zwracał uwagę, podczas sprawdzania jego postępów.)


Kontrola potwierdziła także jeden z głównych zarzutów, jakie pod adresem placówki kierowali rodzice uczniów, a mianowicie brak odpowiedniej komunikacji. – Rodzice bez pełnej wiedzy i nauczyciele, którzy nie są przekonani i w pełni nie akceptują innowacji, nie stworzą właściwego klimatu realizacji procesu edukacyjnego – czytamy w opinii.

Kuratorium podkreśla także, że obserwacja zajęć lekcyjnych "nie potwierdza, że organizacja procesów edukacyjnych w pełni służy rozwojowi uczniów". – Wprowadzenie zmian w szkole jest zadaniem skomplikowanym i trudnym. Dlatego każdy, kto myśli o zmodyfikowaniu choćby jednego z obszarów funkcjonowania szkoły, potrzebuje sojuszników – podkreślono.

Rodzice zbierają podpisy, dyrekcja decyduje
10 maja Rada Rodziców skierowała do dyrekcji placówki specjalne pismo, w którym podkreślono, że chociaż sama idea zmian nie budzi zastrzeżeń, to wykonanie już tak. Rodzice wypunktowali 7 największych problemów, które wymagałyby zmiany. – Chcielibyśmy, aby dla dyrekcji szkoły program nie był tylko świetnym chwytem marketingowym, który przyciąga uwagę mediów oraz rodziców, ale aby skupiono się na jego dopracowaniu i rzetelnym ocenianiu – mówią rodzice w rozmowie z portlaem Halo Ursynów.

Po drugiej strony barykady są rodzice, którzy obstają przy utrzymaniu dotychczasowych zmian. Na pikniku szkolnym zbierali nawet podpisy za kontynuowaniem programu. Mimo to, dyrektorka placówki Wioletta Krzyżanowska zdecydowała o rezygnacji z projektu.

– Innowacja pedagogiczna "Budząca się szkoła" nie będzie realizowana w przyszłym roku szkolnym. Zaznaczam jednak, że wiele elementów innowacji z tego programu stało się i będzie stałym elementem pracy szkoły – mówi Krzyżanowska. Jak twierdzą rodzice, nie do końca wiadomo, jak tę zapowiedź rozumieć, ponieważ na spotkaniu z rodzicami dyrektor nie przedstawiła konkretów i nie poinformowała, które elementy programu nadal będą obowiązywać.

Smutny koniec rewolucji
O SP 323 zrobiło się głośno w 2016 roku. "Pierwsza szkoła bez zadań domowych" – pisały wtedy wszystkie media. Także nasza dziennikarka pojechała na miejsce, żeby przyjrzeć się pracy nauczycieli i uczniów w nowatorskim programie. "Budząca się szkoła" miała przynieść rewolucję. Zasada zielonego długopisu, ławki ustawione w niestandardowy sposób, nauczyciel jako koordynator i doradca, nie wódz, a do tego brak zadań domowych.
Niestety, o pierwszych problemach w szkole informowałyśmy już w marcu bieżącego roku. Rodzice uczniów zaczęli zarzucać dyrekcji kłamstwo. Poszło oczywiście o głośny brak prac domowych. Dzieci z SP 323 twierdziły, że nadal dostają zadania domowe, ale albo są one zlecane w innej formie, albo w tajemnicy przed dyrektorką.

Sytuacja zrobiła się gorąca, gdy do przeciwników szkolnej reformy dołączyli też nauczyciele, przyznając, że "rewolucja" wyszła wszystkim na gorsze – dzieci nie uważają na lekcjach, nie słuchają wychowawców i opuściły się w nauce.

Od poczynań Szkoły Podstawowej nr 323 odcięła się też Fundacja "Budząca się szkoła". Uznano, że warszawska placówka znacząco odeszła od oryginalnych założeń programu, a dyrekcja realizuje własny, autorski program. Zaczęły się też odejścia – nie tylko uczniów, lecz również nauczycieli. Do końca maja wypowiedzenia złożyło 11 pedagogów, a wcześniej jeszcze 5 innych.
Źródło: Halo Ursynów