To nie są prywatne sprawy zza ściany. Sąsiadka nie zamierza tego akceptować i wywiesza list

Katarzyna Grzelak
Droga Mamo! Codziennie słyszę, jak wyzywasz, obrażasz, poniżasz i BIJESZ swoje dzieci – tak rozpoczyna się list, który zawisł na klatce schodowej na jednym z krakowskich osiedli. Zdjęcie niepodpisanej kartki opublikował w sieci jeden z mieszkańców bloku.
Fragment listu, jaki pojawił sie na klatce bloku na jednym z krakowskich osiedli fot. za Wykop.pl
Ręcznie sporządzona notatka przypomina list. Pełna jest gorzkich słów i oskarżeń pod adresem jednej z mieszkanek bloku. – Codziennie słyszę, jak wyzywasz, obrażasz, poniżasz i BIJESZ swoje dzieci. Ściany są cienkie, słyszę każde wyzwisko i każdy płacz twoich dzieci. Rozumiem, że nie radzisz sobie z emocjami, ale pamiętaj, że dziecko pamięta WSZYSTKO. One ci nie zapomną tego PIEKŁA – napisała anonimowa autorka (wyróżnienia w tekście pochodzą od autorki).

To nie koniec ostrych słów. – Właśnie słyszę, jak krzyczysz, że (dzieci – przyp. red.) dostaną "osrane gówno" na Dzień Dziecka. Uwierz, to samo dostaniesz od nich na Dzień Matki.


Kobieta, podpisująca się jako "sąsiadka, która nie ma zamiaru dłużej tego akceptować", apeluje do matki – Idź do psychologa, szukaj pomocy zanim zupełnie zniszczysz swoje dzieci. Jeśli sytuacja będzie się powtarzała, napiszę tu imiona twoich dzieci i numer mieszkania. PRZESTAŃ, zabijasz ich dzieciństwo. W kolejnym kroku pójdę na policję. NIE WOLNO znęcać się nad niewinnym dzieckiem. One NA PEWNO NIE ZAPOMNĄ jak je traktujesz – grzmi w liście.
Anonimowy list, który zawisł na klatce bloku na krakowskim osiedlufot. za Wykop.pl
"Podejrzewaliśmy, ale nie mieliśmy pewności"
Zdjęcie na portalu Wykop.pl zamieścił jeden z mieszkańców bloku. – Dziś taka kartka na drzwiach na klatce. Babeczka ma rację, a dodam, że to nowe osiedle, 2-letnie – napisał pod zdjęciem jego autor.

W rozmowie z Mama:Du mężczyzna przyznaje, że też kilkakrotnie słyszał krzyki i płacz dochodzące z któregoś z sąsiednich mieszkań. – Mieszkam w tej samej klatce. Częściej moja dziewczyna, kiedy jest w domu, mówi, że słyszy krzyki. Jak miałem wolne, to też parę razy słyszałem – mówi.

Zapytany, czy podejrzewał, że w sąsiedztwie może dochodzić do przemocy domowej, odpowiedział, że tak. – Podejrzewaliśmy, ale u nas nie było tego słychać tak dokładnie, słowo w słowo, więc myśleliśmy, że to nic groźnego. Jednak po wczorajszej kartce można być pewnym – podkreślił.

Po pojawieniu się dramatycznego listu zapytaliśmy krakowską policję, czy pod tym adresem (adres do wiadomości redakcji) przeprowadzane były jakiekolwiek interwencje związane z przemocą domową. Według informacji przekazanych przez Komendę Miejską Policji w Krakowie w 2017 i 2018 roku nie było żadnych incydentów dotyczących przemocy wobec dzieci. W rozmowie z MamaDu.pl zapewniono, że pod wskazany adres skierowany zostanie dzielnicowy, który zajmie się sprawą.

"Czemu nie wezwała policji?"
Pod zdjęciem natychmiast pojawiły się komentarze, że autorka zamiast pisać listy i wywieszać je na klatce, powinna wezwać policję. Niektórzy z komentujących bronili anonimowej sąsiadki, twierdząc, że chciała dać szansę "wyrodnej matce" na zmianę zachowania, inni chwalili ją, że “zareagowała, zamiast udawać, że nic się nie dzieje”. Nie ma wątpliwości, że gdy dochodzi do przemocy domowej – w tym przypadku przemocy słownej i psychicznej wymierzonej w dzieci – powinno się reagować natychmiast.

Trudno jednak nazwać wywieszenie kartki na klatce właściwą reakcją. Szczególnie, jeśli nie znamy rzeczywistej sytuacji w domu. Takie “zwrócenie uwagi” może spowodować, że sprawca przemocy obwini o to swoje ofiary – w tym przypadku dzieci – i odreaguje to na nich. Praktyczne informacje na temat tego, gdzie i jak możemy zgłosić przypadki przemocy domowej, można znaleźć m.in. na stronie Niebieskiej Linii, gdzie czytamy:

Jeżeli jesteś sąsiadem osób krzywdzonych, a więc: słyszysz awantury, krzyki lub stłumione krzyki, płacz dzieci lub nietypowe hałasy. Obserwujesz, że np. sąsiadka ma siniaki (lub nagle zaczęła chodzić w słonecznych okularach albo założyła bluzkę z długimi rękawami a jest lato), możesz pomóc na kilka sposobów.
– porozmawiać z osobą krzywdzoną i powiedzieć jej, że domyślasz się, że w jej domu jest przemoc; zapytać, czego by potrzebowała;
– zaoferować wezwanie policji czy też zaproponować inną pomoc – w zależności od potrzeb osoby krzywdzonej;
- jeżeli jesteś bardziej odważny/a, możesz też porozmawiać z osobą stosującą przemoc, informując ją, że wiesz o przemocy i że przemoc jest przestępstwem;
jeżeli chcesz pozostać najbardziej neutralny – możesz po prostu wezwać policję, zawiadomić najbliższy Ośrodek Pomocy Społecznej lub zadzwonić do "Niebieskiej Linii" pod numer 801 12 00 02;
– możesz też przekazać numer do "Niebieskiej Linii" osobie krzywdzonej".

Jeśli jesteśmy świadkami przemocy domowej, możemy także skierować anonimowe pismo do opieki społecznej lub wydziału sądu rodzinnego. Dawno już powinniśmy odejść od przekonania, że to, co dzieje się za zamkniętymi drzwiami mieszkań, to "prywatne sprawy", w które nie należy się wtrącać. Czasem wręcz mamy obowiązek się wtrącić. Szczególnie, gdy chodzi o dobro i bezpieczeństwo najmłodszych.