Rodzice przekraczają kolejne granice, świadomie łamią prawo. Nianie naszych czasów mają przechlapane

Wiktoria Dróżka
Rodzice w sieci zupełnie swobodnie wymieniają się sposobami na podsłuchanie (także nagrywanie) swoich niań. Oburzeni są nie tym, że jest to nieetyczne i niefajne, a tym, że jest to niezgodne z prawem. Według nich bezpieczeństwo dziecka jest najważniejsze, tylko co z zaufaniem. Kiedy dziecko pojawia się na świecie, rodzice są gotowi zrobić wszystko. Pytanie, czy o taką opiekę chodzi?
Monitorowanie i nagrywanie niań to trend, ostrożność czy obsesja? Prawo autorskie: theveca / 123RF Zdjęcie Seryjne
Współczesna forma opieki
Obserwują przez kamerę i jest to chyba współczesna forma wirtualnej "troski". Trochę w myśl: nie ma mnie przy tobie, ale wiem, czego ci teraz trzeba, albo inaczej: przytuliłabym ciebie teraz, lecz jestem w pracy, ta pani powinna to zrobić. Podejrzliwość i jawnie okazywany brak zaufania to codzienność polskich rodzin?

Dziecko w wózku z pluskwą
Co jest w tym wózku oprócz dziecka – nigdy nie wiesz. Droga Nianiu, jeśli jesteś uczciwa i tej samej uczciwości wymagasz od innych, spytaj rodziców dziecka, czy mają zamiar cię nagrywać. To może zweryfikować z jakim typem rodziny masz do czynienia i czy opieki chcesz się w niej podjąć. Inaczej, może to być wyzwanie.


To, dlatego, że mąż jest w delegacji
– Mam dylemat czy mówić niani, że ją nagrywam czy nie? Mamy zainstalowana kamerkę IP, więc mogę z każdego dowolnego miejsca przez internet oglądać co się dzieje w domu. Ta kamerka wygląda jak mały prostokątny głośniczek od kompa i w sumie nie wygląda jak kamera. Myślicie, że powiedzieć, że chce po prostu widzieć w pracy na żywo moje dziecko, tak samo tato szczególnie jak mój mąż non stop jest w delegacji i dlatego ją zamontowaliśmy, żeby mógł ją widzieć. Niania będzie u nas od poniedziałku i mam dylemat mówić czy nie? – pisze jedna z mam na forum, podpisana pseudonimem Rafcia.

– A postaw się na miejscu niani, chciałabyś wiedzieć że w domu w którym opiekujesz się dzieckiem jest kamera czy nie? – odpowiada na dylemat Rafci 30-latka z Podkarpacia.

Ostrożności nigdy za wiele
Ostrożność to kluczowe słowo w tym temacie, ale czy na pewno. Kontrolowanie i brak zaufania przecież nim nie jest. Pojawia się kolejny dylemat: mówić czy nie? – Ja bym na Twoim miejscu nic nie mówiła – ostrożności nigdy za wiele – pisze na tym samym forum kolejna z mam.

Nie chodzi o to, żeby podejmować ryzyko i z dnia na dzień oddać dziecko zupełnie obcej osobie. Najlepiej najpierw spróbować poznać osobę, porozmawiać, zbudować relację (to będzie wymagało czasu), zaprosić nawet na kawę do domu. Tylko musi być w tym całym procesie jakiś poziom wstępnego zaufania, bo to szalenie ważne w budowaniu relacji z kimkolwiek. Zaufanie w najbardziej podstawowej definicji jest podstawą w budowaniu więzi międzyludzkich, zarówno w rodzinie, jak i w innych grupach społecznych.

To działa w obie strony, jeśli niania wyczuje w nas podejrzliwość i nieufność, taki sam stosunek będzie miała w stosunku do nas. Wtedy trudno o współpracę. Nie sposób zbudować z kimkolwiek relacji na podstawie podejrzeń i nieufności. Budowanie relacji wymaga zaangażowania obu stron – otwartość na rozmowę może pomóc.

Zaufanie przede wszystkim, ale są wyjątki od tej reguły
Ufność wobec rodzica przekłada się na ufność wobec innych ludzi. Na ogół to osoby, u których zaufanie z trudem przychodzi nie tylko do niań, ale też pracowników, partnerów, dzieci, a przede wszystkim do swoich decyzji i myśli. Rodzi się też pytanie – jaki ty jesteś w pracy? Może to problem z zaufaniem sobie okazuje się największym problemem. – I nie piszcie mi tu farmazonów o zaufaniu, bo to jest obca osoba!!!! OBCA!!!! – pisze na koniec mama, posługująca się pseudonimem Rafcia.

Nie staraj się i tak znajdą na ciebie "haczyk"
Nianie, jak każdy w pracy ma obowiązki. Powinny zrobić wszystko, co mogą, żeby dziecko czuło się bezpiecznie i komfortowo, ale mają też prawo do przerwy, do wykonanie telefonu, do odpoczynku. Nie są elektrycznymi robotami, tylko ludźmi. Im lepiej czuje się (uczciwa) osoba w naszym domu, tym bardziej się starają. I choć zrozumiałe jest to, że chcemy jak najlepiej dla swojego dziecka, nie powinniśmy być jak baza kontrolna lotu, tym bardziej, że nagrywając bez zgody drugiej osoby, to my stajemy się nieuczciwy i postępujemy niezgodnie z prawem.

Nagrywanie kogokolwiek w czasie pracy, bez zgody danej osoby, jest niezgodne z prawem. – Sama pracowałam w dwóch placówkach przedszkolnych, które były obiektami monitorowanymi i za każdym razem musiałam wyrazić na to pisemną zgodę – pisze Martyna z Warszawy na forum.

Można po prostu powiedzieć
Martyna na forum radzi, aby zainstalować i powiedzieć o tym, czyli sugeruje rozwiązanie: ufam, ale kontroluję. Co dokładnie radzi? – Powiedz jej, że chciałbyś zainstalować w Waszym domu kamery i zapytaj czy się na nie zgadza. Jeśli nie będzie miała zastrzeżeń to i Ty nie będziesz miał sobie nic do zarzucenia. Jeśli się na to nie zgodzi to masz dwa wyjścia: 1. Ustalacie razem w jakim terminie zakończycie współpracę. W tym czasie możesz znaleźć osobę, której monitoring przeszkadzać nie będzie. 2. Zgodzisz się na warunki opiekunki, czyli nie będziesz nagrywać jej pracy – pisze.

Problem polega na tym, że rodzice nagrywają jeszcze na etapie rekrutacji. Pewien tata zdecydował się zaszyć dyktafon w wózku, aby na podstawie nagranych odgłosów sprawdzić, gdzie niania zabiera dziecko na spacery i czy powinien ją zatrudnić po okresie próbnym. Był podejrzliwy i szybko zrażał się do kolejnych opiekunek. Żadna z nich nie pracowała w jego domu dłużej niż miesiąc.

Skąd ten pomysł?
To nie jest też tylko tak, że rodzice "szaleją". Na pewno warto zastanowić się, skąd pomysł rodziców na mocowanie podsłuchu i kamer w domu i wózku. Winni nie są tyko rodzice. Nianie też na taki "los" sobie zapracowały. Bicie dzieci pod nieobecność rodziców, zaklejanie taśmą ust dzieci, nie zmienianie pieluch, siedzenie z telefonem na placu zabaw, szantażowanie – to tylko kilka przykładów najgorszych opiekunek, które nierzadko są studentkami pedagogiki. – Wiem, że moja koleżanka straszyła dziecko, wtedy było spokojne, a ona w tym czasie swobodnie mogła surfować po internecie – opowiada mi Kasia, która nianią była w czasie studiów. – Zawsze jak wychodziłam z Jasiem, którym się opiekowała, szybko rozpoznawałam nie–mamy, młodociane nianie. "Wyróżniał" je telefon i brak zainteresowania dzieckiem –dodaje. Wysłuchałam również rozmowy Agnieszki, która zrobiła "casting" na nianie do swoich dzieci. Miała pomysł (zaczerpnięty od cioci) na sprawdzenie jaką osobą kandydatka jest na prawdęi. Kilka razy urwała się wcześniej z pracy, przyszła godzinę wcześniej do domu i zastała nianię zupełnie nie zainteresowaną dziećmi. Miała odpowiedź, bez wykorzystania pluskwy.