Uwaga nauczycielki do opowiadania 10-latka rozwścieczyła internautów. Smutna prawda o polskim systemie edukacji

Ewa Bukowiecka-Janik
Natan ma 10 lat. W ramach pracy domowej napisał opowiadanie, którym zachwyciły się rzesze internautów, w tym sama Sylwia Chutnik. - Chciałabym umieć tak pisać! - stwierdziła. Innego zdania jest nauczycielka chłopca, która za kreatywność postanowiła go skrytykować...
Nauczycielka skrytykowała opowiadanie 10-latka, którym zachwycili się internauci i... Sylwia Chutnik fot. facebook.com
Z wykształcenia jestem polonistką i mimo to nigdy nie przepadałam za lekturami. Kiedy w szkole wszyscy próbowali przebrnąć przez "Potop" albo "Pamiętniki..." Paska, ja wolałam po raz kolejny sięgnąć po "Mistrza i Małgorzatę". Moje braki oczywiście wychodziły na klasówkach, więc nauczyciele, czy to w liceum, czy w podstawówce, zwyczajnie zaliczali mnie do tej części klasy, która nie czyta. Cóż, to samo ja myślałam o nich.

Kiedy w pierwszej klasie liceum w jedną noc połknęłam "Wojnę polsko-ruską pod flagą biało-czerwoną" i z wypiekami wpatrywałam się w okładkę, mając w głowie jedno: "wow, tak też można pisać!", o swej fascynacji nie miałam z kim porozmawiać. Koledzy z klasy nie nadążali za kolejnymi lekturami, nikt o Masłowskiej nawet nie słyszał. Analogicznych sytuacji doświadczyłam kilkanaście, jeśli nie "dziesiąt", zmieniały się tylko tytuły, którymi się zachwycałam.


Nie twierdzę, że słusznie jest ignorować listę lektur. Czasem warto zwalczyć znudzenie i senność, by odkryć "co autor miał na myśli". W końcu i tak musiałam nadrobić. Nie żałuję (choć "Lalka" do dziś wydaje mi się tanim romansidłem...) i chciałabym, by mój syn, kiedy pójdzie do szkoły, nie podchodził do książek jak do jeża. Jednak gdy obserwuję reakcje niektórych nauczycieli na kreatywność dzieciaków, tracę nadzieję.

Czytaj także: Uwaga nauczycielki przy wypracowaniu wzbudza niesmak. Tak się "tresuje" polskie dzieci

Na ten problem zwróciła uwagę Sylwia Chutnik, udostępniając na swoim profilu na Facebooku opowiadanie pewnego 10-letniego chłopca oraz zdjęcie przedstawiające uwagę nauczycielki.
Oto jego treść:
"Kiedy Magda otworzyła oczy, zobaczyła srokę, która stukała dziobem w parapet otwartego okna. Była wiosna, więc przylatywały ptaki. Madzia się zdziwiła, ponieważ przyleciał też numerek dziesięć. Magda zawołała mamę, ale zamiast mamy przyszedł kot. Madzia powiedziała: Mamo? A kot: tak córeczko. Wtedy Magda zawołała tatę. Zamiast taty przyszła panda. Madzia powiedziała: tato, czy to ty? Panda powiedziała: tak. Potem Madzia zeszła na dół do chomika. Zamiast chomika zobaczyła Garfielda przed telewizorem. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Otworzyła je i zobaczyła iluminati, które dało jej przesyłkę. Madzia pożegnała się z iluminati. Iluminati poszło i rozjechał go kot-walec. Tymczasem Madzia otworzyła paczkę i zobaczyła portal, więc do niego weszła i znalazła się w świecie na odwrót. Po godzinie znalazła się w swoim domu. Poszła do kuchni, żeby coś zjeść i się napić, a zobaczyła bobra, który smażył na patelni naleśniki. Wzięła z szuflady chleb. Zdziwiła się ponieważ chleb miał nogi i ręce i wszedł Madzi do buzi. Madzia zjadła go ze smakiem. Zrobiła sobie wodę, która ją oblała. Madzia się obudziła i okazało się, że to wszystko było snem."

Na studiach powtarzano nam jak mantrę – żeby pisać, trzeba czytać. Z komentarza w czerwonym kolorze wynika dość jasno – nauczycielka albo nie czyta, albo ma bardzo wąskie wyobrażenie o gatunku literackim, jakim jest opowiadanie. Co prawda nie wiemy, jak dokładnie brzmiało polecenie, jednak wnioskować można, że nauczycielce nie spodobał się surrealizm opowieści. Narracja zastosowana przez Natana nie świadczy o tym, że chłopiec błądzi w chaosie, lecz ma wyczucie i talent, a treść to dowód na niezwykłą wyobraźnię. Napięcie rośnie, kolejne zdania wciągają. Zresztą słowa znanej i cenionej polskiej pisarki to największy komplement.

Krytykowanie dzieci, które sięgają po inne formy pisania, inne lektury, nie myślą "według klucza", zabija ich kreatywność i powoduje, że czują się nieukami. Przestają samodzielnie myśleć i ufać swojemu instynktowi, który podpowiada, co według nich jest fajne i mądre. Dyskusji na ten temat było mnóstwo, choćby przy okazji sposobu oceniania pisemnych matur z języka polskiego. Po latach stwierdzam, że warto było iść pod prąd. Dzięki temu ani czytanie, ani tym bardziej pisanie nigdy nie było dla mnie czymś, co trzeba odbębnić, by zdać do następnej klasy.

Drogi Natanie, nie zrażaj się. Czytaj i pisz! Idzie ci świetnie.

Czytaj także: "Dostałem jedynkę, znaczy jestem do niczego". Jak dzieci rozumieją system oceniania w szkołach?