Zalewska zrzuca odpowiedzialność na rodziców: "niech sami kontrolują zawartość plecaków"

Katarzyna Grzelak
Zbyt ciężkie tornistry to problem nie nowy. Od lat rodzice walczą o to, by ich dzieci nie musiały codziennie dźwigać podręczników, zeszytów czy strojów sportowych. Wydawałoby się, że sprawą powinno zająć się Ministerstwo Edukacji Narodowej. Tymczasem minister Zalewska odpowiedzialność zrzuca na rodziców.
Plecak ucznia klas 1-3 waży średnio 6-7 kilogramów Prawo autorskie: tan4ikk / 123RF Zdjęcie Seryjne
– Chcemy uwrażliwić młodych ludzi, a przede wszystkim ich rodziców na negatywne następstwa noszenia zbyt ciężkich plecaków. Apelujemy do rodziców o kontrolowanie zawartości tornistrów dzieci – mówiła podczas konferencji prasowej szefowa MEN, Anna Zalewska.

Minister przypomniała, że od 2009 roku istnieje przepis, zgodnie z którym każda placówka ma obowiązek zapewnić uczniom miejsce na pozostawienie podręczników w szkole. Z tym, że praktyka jak zwykle daleka jest od teorii. Wiele szkół nie ma miejsca, które mogłyby przeznaczyć na bezpieczne przechowywanie rzeczy uczniów. Zakup szafek dla kilkudziesięciu czy kilkuset dzieci to też ogromny koszt, na który duża część placówek nie może sobie pozwolić.


Dochodzi też problem prac domowych. Większość nauczycieli zadaje do domu zadania, których rozwiązanie wymaga skorzystania z podręcznika. Co za tym idzie, uczeń musi zabrać książki do domu.

6-latek dźwiga 6 kilogramów
Zbyt ciężkie plecaki to jeden z największych problemów, na jaki wskazali rodzice w raporcie Stowarzyszenia Rzecznika Praw Rodziców. Jak wynika z danych inicjatywy "Lekki Tornister", co drugi uczeń w wieku 6-9 lat codziennie dźwiga ciężar, który przekracza 10 proc. masy jego ciała. Plecaki uczniów klas 1-3 ważą średnio 6-7 kg.

Na stronie "Lekki Tornister" możemy przeczytać, że 1 kg to waga wszystkich zbędnych przedmiotów, jakie można znaleźć w plecaku ucznia podstawówki. Z tym, że wśród rzeczy "zbędnych" wymieniono butelkę wody, kanapkę i ulubioną zabawkę. Złota rada – "spakuj strój na zajęcia wychowania fizycznego i obuwie do osobnego worka, który twoje dziecko będzie mogło nosić w ręku" – raczej nie rozwiąże problemu przeciążenia dzieci.

Tymczasem minister edukacji zamiast zacząć egzekwować "papierowe prawo" o szkolnych szafkach, strofuje rodziców i na nich zrzuca odpowiedzialność za krzywe kręgosłupy dzieci.
Źródło: Portal Samorządowy