Obozy odwykowe dla dzieci. Myślisz, że uzależnienie od internetu nie dotknie Twojej rodziny?

Anna Frydrychewicz
Czy zdarzyło się Wam, w ramach kary, nałożyć dziecku „szlaban” na korzystanie z komputera? Jak wtedy zareagowało: poddało się karze z rezygnacją, czy uparcie „walczyło” o swoje? – „Przez tydzień nie wyjdę na rower, nie pójdę do kina, na imprezę, tylko błagam, nie zabieraj”... – to właśnie przypadek Waszego dziecka? Ta walka o dostęp do wirtualnego życia, które toczy się „tam”, w wirtualnym świecie, powinna zwrócić Waszą uwagę: przyjrzyjcie się dziecku i przeanalizujcie ile czasu spędza ono przed komputerem.
Fot. Flickr / Ed Ivanushkin / CC BY-SA
Zagrożenie jest realne, a kiedy u nas ciągle nieśmiało przebąkuje się o rozwiązywaniu problemu alkoholizmu nieletnich, w Chinach i Japonii, istnieją już specjalne obozy odwykowe dla dzieci „z problemem internetowym”...

Dlaczego tak drastyczne rozwiązanie?

Inicjatorem obozów odwykowych dla dzieci było japońskie ministerstwo edukacji, zaalarmowane danymi, z których wynika, że ponad pół miliona nastolatków jest silnie uzależniona od internetu. Walka z tym zjawiskiem obejmuje oczywiście również jego stały monitoring, specjalne programy badawcze i programy aktywizujące młodzież. Równie poważna sytuacja jest w Chinach, gdzie odnotowano liczne przypadki prób samobójczych nieletnich, jako następstwo przymusowego „odstawienia” internetu.

Jak wygląda życie dziecka uzależnionego od internetu?

Wszystko zależy oczywiście od indywidualnych cech dziecka. Warto poznać kilka alarmujących przesłanek:
- dziecko nie kontroluje czasu spędzonego na graniu, przeglądaniu stron internetowych i portali społecznościowych,
- odczuwa smutek, niepokój lub złość, zachowuje się agresywnie gdy nie ma dostępu do komputera,
- zaniedbuje domowe i szkolne obowiązków z powodu nałogowego korzystania z komputera,
- niechętnie wychodzi na świeże powietrze i spotyka się z przyjaciółmi,
- korzystanie z komputera powoduje u niego silne pobudzenie, czasem wręcz euforię,
- zaprzecza, że „ma problem”.
Fot. Flickr / Eden, Janine and Jim / CC BY
W skrajnych przypadkach, takich jak te, które masowo odnotowuje się w Chinach, dzieci kompletnie tracą kontakt z bliskimi oraz z rzeczywistością, rzucają szkołę, a problemy natury fizjologicznej rozwiązują używając pieluch, aby tylko nie oderwać się od komputera...

Jak wygląda obóz „odwykowy”?

Podstawową zasadą jest tu oczywiście brak dostępu do internetu. Dzieci spędzają czas ze sobą i niejednokrotnie wygląda to tak, jakby na nowo uczyły się reguł społecznych. Proponuje im się gry i zabawy na świeżym powietrzu, czyli bezpośredni kontakt z rówieśnikami, wymagający współdziałania. Nad uczestnikami obozu stale czuwa grupa psychologów i psychoterapeutów. Czas leczenia zależy od postępów pacjenta.

Chińskie obozy odwykowe - drastyczne metody "resocjalizacji"

W Chinach problem uzależnienia dzieci od internetu jest na tyle poważny, że tamtejsze obozy odwykowe rządzą się nieco innymi, często drastycznymi prawami. Przede wszystkim, nieletni pacjenci trafiają tam w większości przypadków „ z zaskoczenia”, nie wiedząc dokąd są wywożeni. Pokoje, w których przebywają dzieci przypominają więzienne cele, ze swoimi skromnymi pryczami i gołymi ścianami. Leczenie polega na poddaniu się rygorystycznym zasadom i „zamordystycznej” dyscyplinie.
Fot. Flickr / Eirik Solheim / CC BY-SA
Przymusowa lektura wybranych książek, komunistyczna indoktrynacja, obowiązek całkowitego podporządkowania się opiekunom nie sprzyjają rozwiązywaniu problemu, a niejednokrotnie pogłębiają go, powodując bunt i sprzeciw uczestników obozu. Mnożą się ludzkie, nastoletnie dramaty.


„Rodzice nieobecni” a zagrożenie uzależnieniem od internetu
Czy to w kapitalistycznej Japonii, czy w komunistycznych Chinach, wnioski z terapii odbytej w obozach odwykowych są podobne i odsyłają do bezpośredniej przyczyny uzależnienia: z reguły jest nią samotność nastolatków. Ich rodzice są albo zbyt pochłonięci pracą, albo niechętni utrzymywaniu bliższej relacji ze swoim dzieckiem. Trudno z resztą inaczej wytłumaczyć fakt, że nie zauważyli oni w porę nadciągającej katastrofy...

Internetowy świat iluzji przyciąga nasze dzieci jak magnes. Te, które z różnych powodów łatwo wpadają w uzależnienie od internetu, bardzo trudno z niego wyciągnać. Nie będę oryginalna pisząc, że o swoim dziecku powinniśmy wiedzieć jak najwięcej i starać mieć z nim jak najlepszy kontakt. Nie wolno nam także nigdy „pójść na łatwiznę”, ofiarowując dzieciom tablety i laptopy, ale nie ucząc ich mądrego korzystania z tych „dóbr”. Ale przede wszystkim, bądźmy świadomi tych współczesnych zagrożeń i zapobiegajmy im, póki nie jest za późno.

Źródło: m.wyborcza.pl